Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Choć to pajęczak pospolity, wrogiem bywa doskonałym. W walce ponosimy na razie wyłącznie straty

Grzegorz Tabasz
Przed ostatnim posiłkiem kleszcz liczy ledwo cztery milimetry długości. Najedzony do syta przypomina owoc czereśni.

To, co zrobiłem ze złapanym kleszczem można uznać za niepotrzebne ryzyko lub zwyczajną głupotę. Wpierw pozwoliłem mu biegać po wierzchu dłoni. Robił to nerwowo, szukając dobrego miejsca do wbicia ryjka. Potem położyłem go na policzku, chcąc sprawdzić, jak bardzo delikatne są spacery pajęczaka. Nic. Żadnego łaskotania czy drapania. Osiem idealnie czułych odnóży, których wyczuć niepodobna. Perfekcyjny wstęp do obiadu. Nieudanego. Tym razem byłem górą. Drobny, lecz poprawiający samopoczucie sukces w walce z kleszczami.

Gdybym miał stworzyć podstępnego i niebezpiecznego pasożyta wymyśliłbym kleszcza. Nie dosyć, że wróg z niego doskonały, to używając wojskowej terminologii, prowadzi przeciw nam pełną sukcesów ofensywę. Jak dotąd ponosimy dotkliwe straty i co gorsza, nadzieja chociażby na opanowanie sytuacji jest raczej odległa. Na początek portret prześladowcy. Z kilkuset gatunków spotykanych na całym świecie w Polsce najczęściej atakuje kleszcz pospolity. Kuzyn zwyczajnych pająków o spłaszczonym ciele i czterech parach odnóży. Przed ostatnim posiłkiem liczy ledwo cztery milimetry długości. Najedzony do syta przypomina owoc czereśni. I byłby jednym z licznych krwiopijców, gdyby nie choroby.

Kleszcze przenoszą ponad sto wirusów, dwieście pierwotniaków, dwadzieścia gatunków bakterii, riketsji i grzybów. Najbardziej daje się we znaki krętek wywołujący boreliozę. Chorobę zdiagnozowano w 1977 roku w miasteczku Lyme w amerykańskim stanie Connecticut. Dopiero wówczas połączono zapalenie stawów u grupy dzieci z wcześniejszym ukąszeniem kleszczy. Pięć lat później krętki zostały wyizolowane ze śliny kleszczy i chwilę potem opisano metodę wyszukiwania swoistych przeciwciał w krwi.

Krętek boreliozy jawi się niczym rasowy skrytobójca z horrorów. Potrafi latami ukrywać się w zakamarkach ciała nie dając żadnych objawów, by nagle zaatakować stawy lub układ nerwowy. Kurację antybiotykami potrafi przetrwać bez szkody w stanie cysty, by później uderzyć ze zdwojoną siłą. Jak wszystkie bakterie uodpornia się na leki zaś apteczna półka ze skutecznymi specyfikami jest coraz krótsza. Wreszcie doskonale maskuje się przed układem odpornościowym, włażąc do środka komórek. Przełamuje barierę krew – mózg, którą przenikają nieliczne antybiotyki. Najlepszym, co może spotkać ukąszonego przez pajęczaka, jest powiększający się obwarzanek zaczerwienionej skóry. Niechybny dowód zakażenia boreliozą i szansa na skuteczne opanowanie infekcji na początku. Niestety, u zdecydowanej większość chorych rumień wędrujący nie występuje, co daje krętkom sporo czasu na rozsianie się po organizmie. Mało tego, statystyki pokazują, iż duża grupa chorych nie pamięta ukąszenia, choć wbitego w skórę krwiopijcę trudno przeoczyć. O tym zadziwiającym fakcie opowiem za chwilę.

Teraz kilka scen z życia kleszczy. Na początku są tysiące jaj zanoszonych przez najedzoną samice wprost do gleby. Wylęgłe larwy, mniejsze od kropki na końcu zdania, mają kilka tygodni na znalezienie pierwszego żywiciela i posiłek. Najczęściej wysysają odrobinę krwi z gryzoni czy ryjówek. Najedzone nieco tyją, zrzucają oskórek i zamieniają się w ośmionogą nimfę. Niech was nie zmyli mile brzmiąca nazwa. To kolejna i równie krwiożercza postać, która szuka sobie ofiary. Jada dwa posiłki, każdy zakończony linieniem. Stołuje się jak poprzednio na gryzoniach, ryjówkach, jeżach czy ptakach. I wówczas dochodzi do zarażenia kleszcza którymś z drobnoustrojów. W tym boreliozą. Nimfa jest wielkości ziarna maku. Może zdarzyć się i tak, iż dopadnie człowieka. Ukąszenie łatwo przeoczyć. Stąd pewnie bierze się grupa zarażonych boreliozą, która nie pamięta kontaktu z pasożytem. Wreszcie po kilku miesiącach pojawia się dojrzały kleszcz. Kilkumilimetrowa, precyzyjna maszynka do wynajdowania i atakowania każdej krwistej istoty. Ludzie są najlepszym celem. Liczni, pokryci dwoma metrami kwadratowymi nagiej skóry. Mile pachną kwasem mlekowym, roztaczają aromat dwutlenku węgla. Włóczą się po lasach. Strategia ataku jest banalnie skuteczna. Pajęczak drzemie na metrowej wysokości trawach i gałązkach. Przebudzony usiłuje złapać cel szeroko rozpostartymi odnóżami. Jeśli spudłuje, wraca na miejsce. I czeka. To uosobienie cierpliwości. Bez pokarmu wytrzymuje przynajmniej dwa lata. W laboratoryjnych warunkach kleszcze głodowały osiem lat. I co wy na to?

Jeśli zdołał dopaść cel, niczym wytrawny koneser szuka najcieńszej i najbardziej wilgotnej skóry. Tam przystępuje do uczty. Nie ma w nim żarłocznej niecierpliwości samicy komara czy pchły. W ruch idzie ryjek. Kolekcja nożycowatych szczękoczułek i haczyków. Plus iniekcje z substancji znieczulających i hamujących krzepnięcie krwi. Proces wbijania ryjka w skórę zajmuje kilka godzin. Wreszcie uczta. Samica kleszcza może pobrać dwa centymetry sześcienne krwi. Odwłok pęcznieje dwustukrotnie. Wreszcie paskudnie spasiona porzuca ofiarę w najlepszym momencie, gdy ta jest gdzieś na łące. W trawie znosi jaja. I game over, jak mawiają miłośnicy gier komputerowych.

Ludzie panicznie reagują na wiosenny wysyp pasożytów. Portale straszą na wszelkie sposoby. Tymczasem nie każdy kleszcz przenosi krętki. Jeśli umiejętnie wyrwać pasożyta przed upływem doby, to prawdopodobieństwo zarażenia jest minimalne. Oczywiście można zrezygnować ze spacerów na łono natury. Nie opuszczać bezpiecznych miast. Nic z tego. Widziałem kleszcza, który skutecznie zaliczył cel w wielkim supermarkecie. Nazwy nie wymienię, bo to przecież nie ich wina. Grzybobranie czy spacer z kijkami warto odbywać w ciemnych ubraniach. Jasne tkaniny działają na kleszcze niczym czerwona płachta. Nieźle działają popularne repelenty naniesione na ubranie, choć niektórzy obwiniają je o niekorzystne skutki uboczne dla zdrowia. Szczytem paniki i fatalnych praktyk są reklamowane w sieci usługi chemicznego „odkleszczania” ogrodu i okolic domu. Chemikalia wybiją kleszcze i ich wrogów naturalnych. Mrówki i drobne owady. Pierwszy bezpański kot, który zrzuci najedzoną samicę, zakleszczy trawnik na amen. Nie mam lepszej rady, jak zachowanie zdrowego rozsądku, ostrożności i zwyczajną kontrolę ciała po spacerze.

Coś na pocieszenie. Inni mają gorzej. W podbiegunowej tundrze kleszcze masowo opadają na ważące i osiemset kilogramów łosie. Tysiące pasożytów potrafi wysysać wiadra krwi i zabić zwierzaka. Nie z powodu przenoszonych chorób, lecz zwyczajnego wykrwawienia się na śmierć. Osławiony Dracula czy każdy inny słynny wampir naprzeciw kleszcza to pestka. Nec Hercules contra plures.

Wyróżnia się rodziny kleszczy twarde (Ixodidae), częściowo okryte twardym pancerzem, oraz pozbawione tego pancerza, miękkie – obrzeżkowate (Argasidae).

Rozróżnia się blisko 825 gatunków kleszczy. Są pasożytami zewnętrznymi głównie kręgowców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski