MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Choć waży niewiele więcej niż woda w łyżeczce do herbaty, nosi się elegancko. W aksamitnym futerku

Grzegorz Tabasz
Drobne oczy, małe, przytulone do skóry uszy i ryjek, którym nieustannie węszy. Oto ryjówka. Najmniejsza z najmniejszych gryzoni

Carpe diem! Łap dzień, chwile, moment. Jak pisał Horacy, nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie. Żyj intensywnie, pełną piersią. Szybko, jakby świat miał się skończyć dzisiejszego wieczora. Wielu żyje wedle recepty poety, lecz niewielu zna ryjówkę. Zwierzątko, które przepis Rzymianina realizuje co do słowa. Jeśli waga ciała nie przekracza dziesięciu gramów i mierzy się tyle co palec, to trudno o rozpoznawalność.

Starożytny ród owadożernych, prócz ryjówek, gromadzi liczne dziwolągi. Rzęsorek rzeczek, jedyny jadowity ssak, którego imię może służyć zarówno do ortograficznych prześladowań szkolnej dziatwy, jak i ćwiczenia języka. Dalej kret samotnik, prześladowca ogrodników i okryty kolczastą zbroją jeż. Genealogia sięga setek milionów lat wstecz, w długi okres panowania wielkich gadów. Wówczas na świat przyszły niewielkich rozmiarów zwierzęta, które w cieniu dinozaurów cierpliwie czekały na swoje pięć minut. Sześćdziesiąt milionów lat temu, po kosmicznej katastrofie, która zakończyła erę gadów, dały początek ssakom.

Na co dzień kręcą się wokół nas ryjówki. Jeśli nawet ktoś zauważy przemykający po ziemi cień, uzna je za polną myszkę. To tylko pozory. Ryjówkę okrywa eleganckie, krótko przystrzyżone futerko przypominające w dotyku aksamit. W oczy rzuca się głowa. Wydłużona w solidny ryjek. Drobne oczy i małe, przytulone do skóry uszy. Ryjek, od którego pochodzi nazwa, to życiowo ważne urządzenie do zdobywania pokarmu.

Z ryciem nie ma nic wspólnego. Ryjówka nieustannie ryjkiem węszy. Tudzież nasłuchuje. Najmniejszy szelest stawia ją na nogi. Długie wąsy pomagają poruszać się w najciemniejszych zakamarkach. Biada owadom, pająkom i wszelkiemu pełzającemu po ziemi drobiazgowi. Ryjówka dopadnie je w mgnieniu oka i schrupie garniturem zębów przypominającym szpileczki. I tu jest najważniejsza cecha różniąca je od mysz i nornic. W pyszczku gryzoni tkwią stale rosnące siekacze. Gryzoń ciągle musi gryźć twarde przedmioty, inaczej zejdą się razem i zginie z głodu.

Zęby ryjówek, kretów czy jeży to garnitur ząbków nadających się do przebijania pancerzy owadów. Dają świetny chwyt, zaś rozdrabnianie pokarmu przychodzi znacznie gorzej. Niestety (o czym za chwilę), takie szczegóły widać dopiero, mając zwierzaki w dłoni, czego zdecydowana większość przeciętnych ludzi nie doświadczy. Tylko zakręcony przyrodnik czy zoolog odważy się na spojrzenie w zakamarki pyska żywej ryjówki. Na wszelki wypadek uprzedzam, iż pomimo małych rozmiarów są waleczne. Skaczą do oczu swoim, przepędzając ich z zajmowanego łowiska, a w obronie własnej bez wahania zatopią zęby w ludzkiej dłoni.

Teraz coś o ciemniejszej stronie życia na pełnych obrotach. Ryjówki malutkie czy aksamitne, jakie najczęściej przewijają się w otoczeniu ludzi, ważą niewiele więcej niż woda w łyżeczce do herbaty. Pięć, siedem gramów. Dwa , trzy razy mniej niż najmniejsza z myszy. To i tak dużo, gdyż ryjówka etruska, spotykana na Półwyspie Apenińskim waży trzy gramy. Stosunek powierzchni ciała do objętości mają skrajnie niekorzystny. Szybko tracą ciepło, zaś utrzymanie stałej temperatury ciała wymaga życia na najwyższych obrotach.

Serce ryjówki uderza około tysiąc razy na minutę. Oddech goni za oddechem. Zabiegana i zasapana, musi ciągle jeść, by zapewnić sobie dopływ kalorii. Masa zjedzonego w ciągu doby pokarmu przekracza masę ciała. Nie może pozwolić sobie na dłuższy sen, gdyż budzi ją głód. Jeśli już zapadnie w krótką drzemkę, to zapewne marzy o tłustych dżdżownicach czy grubaśnych chrząszczach. Gdyby przenieść proporcje na człowieka, pochłanialibyśmy dziesiątki kilogramów żywności na dobę! Carpe diem ma swoją cenę. Pracujący na najwyższych obrotach organizm zużywa się w ciągu roku, najdalej kilkunastu miesięcy. Często na leśnej drodze można trafić na martwe ryjówki. Padły w mgnieniu oka, w kilka chwil kończąc żywot.

Każda zima, ba, każde ochłodzenie to dla nich wyzwanie. Potrzeby gwałtownie rosną, a zasoby jedzenia nikną pod śniegiem. Ryjówki szukają cieplejszych miejsc i chętnie zaglądają jesienią do zabudowań. Pół biedy, jeśli będzie to stodoła czy stajnia. Jeśli na poddaszu wieczorami coś zacznie popiskiwać i chrobotać, mieszkańcy jak amen w pacierzu sięgną po pułapkę na myszy. Druciana gilotynka zabija bez wyjątku rzeczywiście niebezpieczne myszy jak i pożyteczne ryjówki. Pożyteczne, bo zwierzak wysprząta dom z pająków i wszelakich zabłąkanych owadów. Tak samo postępują w ogrodzie czy sadzie, niszcząc za darmo i bez potrzeby stosowania niszczącej chemii masy owadów. W domu ryjówka ani spojrzy na zawartość szafy z ubraniami. Nie będzie tępić ząbków na meblach.

Nie oznakuje terenu cuchnącym moczem. Gdy zabraknie jedzenia, szybko pójdzie w siną dal. Jeśli mogę coś doradzić, to zamiast morderczych drucików, proszę ustawić samołowne i niezabijające pułapki. Proste klateczki z wejściem w jedną stronę, do którego wabi się zwierzak skrawkiem sera czy pachnącą skórką z kiełbasy. Kosztują parę złotych. Potem można bezpiecznie obejrzeć schwytanego gościa. Jeśli to ryjówka z długachnym ryjem, puszczacie ją wolno do ogrodu. Jeśli gryzoń… Cóż, nie będę niczego podpowiadał. O, zapomniałbym o najważniejszym. Ryjówki są bardzo wrażliwe na głód. Bez pokarmu zginą w kilka godzin. Żywołowne trzeba kontrolować przynajmniej trzy razy na dobę. Pewnego ranka nie zajrzałem do pułapki, a po południu wyrzuciłem zdechłe zwierzątko.

Na koniec kwestia kocia. Domowe kocury łapią ryjówki bez pardonu. Małe, ruchliwe, więc instynkt każe chwytać i zabijać. Nawet najbardziej syty i dobrze wykarmiony sybaryta przekąsi myszą ze smakiem. Ryjówką nigdy. Widać nie ten smak i aromat. Przyniosą łup i dumne z siebie zostawią trupy na wycieraczce. Kilka razy wyrwałem żywe ryjówki z kocich pazurów. Każdą, bez wyjątku skrzętnie fotografuję. Z profilu, na brzuchu. Koniecznie z linijką w tle. Wiedza o ryjówkach jest raczej skąpa. Dopiero powstaje atlas rozmieszczenia owadożernych ssaków w Polsce. Nigdy nie wiadomo, co można znaleźć. Kiedyś przesłałem zdjęcie czegoś, co dla mnie było ryjówką malutką. A potem okazało się arcyrzadkim w południowo-wschodniej Polsce zębiełkiem karliczkiem. Proszę, mój kot, zdobywca okazu włożył maleńka cegiełkę w wielki gmach wiedzy.

PS Kot został sowicie nagrodzony. Nie przypuszczam, by skojarzył plaster surowej szynki z niemile pachnącym zębiełkiem…

***

Maleńka. Długość ciała 4-6,5 cm, długość ogona 3,2-4,4 cm, masa ciała 3-7 g. Posiada charakterystyczny, wydłużony ryjek z długimi włosami czuciowymi. Grzbiet ciała ma brunatno-szary, brzuch żółto-szary. Między tymi barwami brak ostrej granicy - ciemniejsze ubarwienie grzbietu łagodnie przechodzi w jaśniejsze ubarwienie brzucha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski