Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chód gwiazd i weteranów

Redakcja
Jak już informowaliśmy, 17 września w Krakowie odbędzie się ósma już edycja imprezy chodziarzy "Na Rynek marsz!". Rozmawialiśmy z animatorem tej imprezy - Robertem Korzeniowskim.

Robert Korzeniowski znów na Rynku!

Jak już informowaliśmy, 17 września w Krakowie odbędzie się ósma już edycja imprezy chodziarzy "Na Rynek marsz!". Rozmawialiśmy z animatorem tej imprezy - Robertem Korzeniowskim.

   - Wystartował Pan z pomysłem mityngu chodu w 1997 roku. Tylko raz zdarzyła się przerwa na krakowskim Rynku, w 1999 roku. Odbyło się za to w Krakowie już siedem marszów, a ostatnie zawody zostały wysoko ocenione przez władze europejskie lekkoatletyki jako najlepsza impreza chodu na naszym kontynencie. Teraz wystąpił Pan z przesunięciem daty zawodów... - zwracam się do Roberta Korzeniowskiego.
   - Tegoroczna impreza "Na Rynek marsz z AIG!" (czyli naszym sponsorem) odbędzie się 17 września. Nawiązaliśmy do pierwszych zawodów, które odbywały się w Krakowie właśnie wczesną jesienią, potem dopiero przeniesione zostały na czerwiec i do tego terminu zawodnicy oraz kibice przez kilka lat chyba się przyzwyczaili. Jednak nie o nawiązanie do historii tu idzie. Mamy szanse, aby zawody w Krakowie zostały uznane przez Światową Federację Lekkoatletyczną jako składowa część Grand Prix IAAF w chodzie sportowym. Grand Prix to cykl punktowanych zawodów chodu na całym świecie, posiadających największą renomę. Zawody Grand Prix odbywają się na przykład w miastach Hiszpanii, Włoch czy Meksyku, nawet Chin. Moim celem było, aby Kraków został uznany przez IAAF jako godne miejsce rozegrania zawodów właśnie tej najwyższej kategorii. Grand Prix w Krakowie planowane byłoby na jesień, dlatego już w tym roku czynimy przymiarkę, przesuwamy termin z czerwca na 17 września.
   - Cykl Grand Prix powstał kilka lata temu, a Pan - przypomnę - był jego pierwszym triumfatorem. Z kolei impreza na krakowskim Rynku z roku na rok zyskiwała na znaczeniu, weszła do kalendarza Europejskiej Federacji Lekkiej Atletyki...
   - A obecnie awansuje na szczebel Grand Prix. Do formalnego potwierdzenia tego brakuje już tylko podpisu sekretarza generalnego IAAF. Ale jestem po wielu rozmowach, znam opinie oficjeli i zawodników, którzy przez lata odwiedzali Kraków i wyrażali się pozytywnie o naszej imprezie. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby "Na Rynek marsz!" zyskał jeszcze większą renomę. Zakwalifikowanie naszych zawodów do Grand Prix powinno zostać formalnie potwierdzone w jesieni, podczas konferencji kalendarzowej IAAF. W 2006 roku będziemy więc mieli w Krakowie Grand Prix. Trwają kolejne starania, aby w kolejnym roku - na 750-lecie lokacji miasta Krakowa - zorganizować Puchar Europy w chodzie.
   - Czy w związku z organizacją Grand Prix trasa imprezy uległaby zmianie?
   - Tegoroczne zawody odbędą się tradycyjnie na płycie Rynku Głównego. Podczas Grand Prix za rok Rynek pozostałby centrum imprezy, ale prawdopodobnie marsz obyłby się też ulicami Floriańską i św. Jana. Już kilka lat temu czyniliśmy projekty, aby powiększyć pętlę marszu, jaką pokonują zawodnicy. Jak sądzę, za rok chodziarze wykroczą poza Rynek.
   - Wróćmy do tegorocznej imprezy!
   - Zapraszam na krakowski Rynek w sobotę, 17 września, już od rana. Prawie cały dzień potrwają zawody, bo pomaszerują też dzieci, począwszy od rocznika 1993. Przewidujemy tradycyjny marsz dla amatorów chodu "Zielone Planty", czyli 5 kilometrów trasy Starego Miasta do pokonania. Już teraz zachęcam przyszłych uczestników do podjęcia przygotowań, a więc codziennych spacerów. W tym roku nie jest przewidziane dla uczestników marszu losowanie samochodu, mam nadzieję, że impreza nie straci na popularności. W programie zawodów ponadto będą marsze VIP-ów, sztafety sponsorów.
   - Po nich zaczną się prawdziwe sportowe emocje…
   - O godzinie 15.30 na starcie 10 km pojawią się kobiety, najlepsze zawodniczki ze świata. O godzinie 16.30 wyścig mężczyzn, też na 10 km. Emocji nie braknie, ma przyjechać trzykrotny zwycięzca krakowskiej imprezy Hiszpan Francisco Fernandez, chęć wyrazili Australijczycy Adams i Deakes. Powinien to być światowy poziom.
   - Niestety, po raz pierwszy bez Roberta Korzeniowskiego!
   - Zakończyłem karierę sportową, jest to decyzja nieodwołalna, trzeba pogodzić się z kalendarzem. Niemniej nie będę stał bezczynnie na krakowskim Rynku. Zaraz po marszu zawodników urządzam marsz dla weteranów chodu. Zapraszam do Krakowa dawne sławy, wymienię choćby znakomitego Niemca Ronalda Weigela. Oczywiście też stanę na starcie. Przejdziemy 5 kilometrów, by przypomnieć się kibicom.
   - Jaka jest teraz Pana forma sportowa, czy nadal Pan trenuje?
   - Mam mniej czasu na sport, ale nie zaniedbuję fizycznej rekreacji. Pięć, sześć razy w tygodniu maszeruję na odcinkach 6-12 kilometrów. To stary nawyk, który jest teraz dla mnie przyjemnością. Oczywiście pokonuję takie trasy już w słabszym tempie niż dawniej. Forma za to jest i na Rynku na pewno nie zawiodę. Zakończenie kariery sportowej dało mi możliwość uprawiania sportów, które dawniej były dla mnie zakazane, aby nie narażać się na kontuzje. Zimą pojechałem na narty, wprawiając się w zjazdach. Teraz sięgam po rower, bo nawet tego dawniej nie było wolno. Myślę też o podciągnięciu się w tenisie, jak to się uda, zobaczymy.
   - Pana działalność jako szkoleniowca chodu?
   - Jestem kimś w rodzaju doradcy szkoleniowego Hiszpana Francisco Fernadeza, Rosjanina Ilji Markowa i Irlandczyka Roberta Heffernana. Jeśli ktoś zwraca się do mnie o radę, nigdy nie odmówię.
   - Współorganizuje Pan też w Krakowie co roku bieg maratoński. Będzie Pan kontynuował tę działalność?
   - Impreza ma szansę być coraz lepsza i głośniejsza, miasto zyskuje przez nią na sportowej renomie. Jednak wymaga jeszcze wielu zmian, aby funkcjonowała jak należy. Trzeba wyciągać wnioski, nie dopuszczać do takich wpadek, jakim było dopuszczenie do tego, by triumfator przebiegł dłuższy odcinek. Rozmawiam z władzami miasta i współorganizatorami o maratonie w 2006 roku i chyba będę trwał przy nim. Dopowiem, że z wielkim smutkiem odebrałem wieść o tragicznym wypadku tegorocznego zwycięzcy Piotra Gładkiego. Dowiedziałem się o tym, będąc z wizytą u Fernandeza w Hiszpanii, rodzinie zawodnika wysłałem wyrazy współczucia.
Rozmawiał: JAN OTAŁĘGA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski