Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chodzimy czasem na wysokich obcasach

Redakcja
Niektóre dziewczyny muszą czuć podczas gry, że nic nie szwankuje w ich wyglądzie - tłumaczy Gunta Basko Fot. Krzysztof Porębski
Niektóre dziewczyny muszą czuć podczas gry, że nic nie szwankuje w ich wyglądzie - tłumaczy Gunta Basko Fot. Krzysztof Porębski
Umówiłyśmy się na kawę w restauracji "U Wiślaków" w Hali Wisły. Przekonuję Chorwatkę i Łotyszkę, że kibice chcieliby poznać je też od prywatnej strony, nie tylko sportowej. - Aby pozostała prywatna, nie powinnyśmy jej ujawniać - zaśmiała się Basko.

Niektóre dziewczyny muszą czuć podczas gry, że nic nie szwankuje w ich wyglądzie - tłumaczy Gunta Basko Fot. Krzysztof Porębski

PIĘKNIEJSZA STRONA SPORTU. Andja Jelavić i Gunta Basko, nowe zawodniczki Wisły Can-Pack opowiadają o swoim życiu poza parkietem

Gunta trafiła do Krakowa z Wenecji, z klubu Umana Reyer. Musiała pożegnać romantyczne zaułki włoskiego miasta, ale nie żałuje tej przeprowadzki. - Zanim przyjechałam do Krakowa, wiedziałam już, że to jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. Jednak trudno porównać je do Wenecji. Też jest urocze, ale w inny sposób. Wenecja to miasto poprzecinane kanałami, jedyne w swoim rodzaju. Kraków trochę przypomina mi dom.

Andja ciągle odkrywa w Krakowie coś nowego. - Jestem tu od kilku tygodni i nie miałam jeszcze czasu by naprawdę zwiedzić miasto - podkreśla. - Bardzo chcemy dokładnie obejrzeć Wawel, dzielnicę Kazimierz - wtóruje jej Basko.

- Byłam już na Zamku Wawelskim, odwiedziłam też smoczą Jamę. Dziewczyny z drużyny doradziły nam przed tą wycieczką, że możemy wysłać SMS-a do Smoka Wawelskiego, a on wtedy zacznie zionąć ogniem - chichocze Chorwatka. Jelavić przyznaje, że najczęściej "zwiedza" jednak Galerię Krakowską.

- Tu w Wiśle tworzymy prawdziwą drużynę, nie tylko na boisku, ale też poza nim. Chodzimy razem na obiady, do kawiarni. Dziewczyny za każdym razem pokazują nam nowe knajpy, restauracje, ciągle poznajemy coś nowego. Koleżanki z Wisły są niesamowicie pomocne. Raz zgubiłam się w Krakowie i zadzwoniłam po pomoc do jednej z nich. Naprowadzała mnie przez telefon chyba z pół godziny, żebym w końcu dotarła do domu - opowiada Basko.

Koszykarki przymierzają się, by do miasta wyciągnąć też piłkarzy Wisły. - Gdy siedziałyśmy ostatnio w tej restauracji, usłyszałam z drugiego stolika znajomo brzmiący język - opowiada Jelavić. Okazało się, że na obiad wpadli też bałkańscy piłkarze Wisły: Gordan Bunoza, Dragan Paljić i Andraz Kirm. - Zagadałam więc do nich. Może kiedyś pójdziemy gdzieś razem, ale na razie nie miałyśmy na to czasu, bo przecież trenujemy dwa razy dziennie. Może wpadniemy na jakiś mecz piłkarski? - zastanawiała się Jelavić. - Zawsze gdy trafia się do obcego kraju i spotyka kogoś z rodzinnych stron, człowiek czuje się sympatycznie. Z tego też powodu bardzo się cieszę, że u nas w drużynie jest Maja Vucurović.

Czy Łotyszka nie tęskni za Wenecją? Za włoskim słońcem, czy nawet słynnymi włoskimi sklepami pełnymi najmodniejszych ciuchów? - Nie, bez przesady. Akurat za zakupami nie tęsknię, nawet we włoskich sklepach. Tu przecież też jest mnóstwo centrów handlowych. Nawet za włoskimi butami nie tęsknię - zaśmiała się. - To zresztą ciekawe, że w każdym europejskim kraju możemy znaleźć inne produkty, nawiązujące też do kultury danego kraju, do jego specyfiki. Za każdym razem, gdy odwiedzam kolejne państwo, staram się czerpać z takiego miejsca coś nowego, nowe inspiracje.

To nie znaczy, że obie panie nie lubią biegać po sklepach. Wręcz przeciwnie! - Jak każda kobieta, lubimy rzeczy piękne i urokliwe - zapewnia Jelavić. Jakie są więc ulubione sklepy dziewczyn w Krakowie? - Dopiero się tu urządzamy, wszystko poznajemy, jesteśmy na etapie kupowania rzeczy do nowych mieszkań. Czy wolę sklepy sportowe, czy z eleganckimi ciuchami? Lubię sportowe rzeczy, ciuchy Nike czy Adidasa. Na co dzień chodzę w jeansach czy po prostu w dresach. Ale wszystko zależy od okazji. Na poranny trening nie przyjdę przecież w butach na wysokich obcasach. Za to kiedy mamy dzień wolny - czemu nie. Wówczas lubię się ładnie ubrać i pójść np. do kawiarni. Chodzimy czasem na wysokich obcasach, prawda Gunta?
Czy w takim razie przeprowadzając się do Polski dziewczyny musiały zabrać ze sobą tony walizek pełnych ciuchów? O ilości ubrań i butów, jakie posiadają chociażby niektórzy piłkarze krążą wręcz legendy. Nie od dziś wiadomo, że wśród piłkarzy wielu to zakupoholicy. Uwielbiają kolekcjonować drogie zegarki i markowe ubrania. Potrafią wydać fortunę na okulary czy nowy model kurtki. - Są zawodniczki, które gdy przeprowadzają się do innego kraju biorą ze sobą ciężarówkę ciuchów, podobnie, jak piłkarze. Też tak kiedyś robiłam, ale już się nauczyłam ograniczać. Tu przecież też można kupić wszystko co konieczne - śmieje się Basko. - Dla nas, kobiet, zakupowym hobby jest kolekcjonowanie butów i torebek - dodaje.

Jedna z koszykarek Wisły, Ewelina Kobryn jest na przykład znana z zamiłowania do manicure. - To normalne, że robimy sobie manicure, lubimy to jak wszystkie kobiety. Chadzamy do fryzjerów, farbujemy włosy, malujemy się, choć niekoniecznie obsesyjnie - uśmiecha się Basko.

- Czy przed meczem szykujemy się jakoś szczególnie, żeby dobrze wyglądać na parkiecie? Musielibyście zobaczyć, jak wyglądamy po meczach! - łapie się za głowę Jelavić. - Owszem, przed meczami spędzamy trochę czasu przed lustrem. Ale podczas gry nie mogę myśleć o tym, jak wyglądają moje włosy, czy się nie rozczochrałam.

- Każdy robi to, co pozwala mu się czuć komfortowo na boisku. Niektóre dziewczyny muszą czuć podczas gry, że nic nie szwankuje w ich wyglądzie. Są uczesane tak, jak lubią, mają zrobione paznokcie. To daje im pewien komfort psychiczny i pozwala się skoncentrować już tylko na grze. Wówczas czują się pewnie. Niektórzy sportowcy mają pewne rytuały, zwyczaje. Ja jednak na boisku zajmuję się tylko grą, niczym więcej - tłumaczy Basko.

Koszykarki mają to szczęście, że nikt nie zmusza ich do zakładania na boisku niekoniecznie wygodnych, za to bardzo skąpych strojów, jak to się dzieje w przypadku siatkarek. To, że mają bardziej komfortowe uniformy, nie sprawia, że czują się mniej kobieco. - W niektórych drużynach koszykarskich też zdarza się, że dziewczyny noszą spódniczki, a pod nimi getry. W spódniczkach występowała reprezentacja Francji czy Australii, ostatnio Białorusi. Ja czuję się komfortowo w naszych wiślackich strojach, ale to zależy od drużyny, w której grasz. W Wiśle zawodniczki mogą sobie dobrać mniejszy rozmiar stroju i wtedy wyglądać prawie jak siatkarki, bo strój będzie bardziej obcisły. A można też grać w luźnych, szerokich spodenkach i koszulce i postawić na wygodę - tłumaczy Basko.

Zawodniczkom Wisły nie przeszkadza, jeśli niektórzy fani podczas meczów widzą w nich nie tylko koszykarki, ale przede wszystkim kobiety. - Są dziewczyny, które biegają na mecze piłki nożnej i nie rozumieją nic z gry. Patrzą tylko, który piłkarz jest przystojny. Pewnie niektórzy faceci w podobny sposób oglądają też mecze koszykówki - wzrusza ramionami Łotyszka.
Obie panie podkreślają zgodnie, że jeżeli ktoś spotka je przechadzające się po Krakowie na wysokich obcasach to nie powinien się dziwić. - Jesteśmy normalnymi kobietami, tyle tylko, że gramy w koszykówkę - mówią z uśmiechem.

Justyna Krupa

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski