Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chore płuca małych dzieci

Redakcja
Na oddziale pediatrii sądeckiego szpitala z zapalenia płuc leczy się m.in. 3-letnia Zuzia Jawor, na zdjęciu z siostrą Karoliną. Oddział, na którym przebywa dziewczynka, jest zapełniony. FOT. ANNA KOAZIAŁ-OGORZAŁEK
Na oddziale pediatrii sądeckiego szpitala z zapalenia płuc leczy się m.in. 3-letnia Zuzia Jawor, na zdjęciu z siostrą Karoliną. Oddział, na którym przebywa dziewczynka, jest zapełniony. FOT. ANNA KOAZIAŁ-OGORZAŁEK
SĄDECCZYZNA, LIMANOWSKIE. Mamy plagę zachorowań dzieci na zapalenie płuc. Na oddziałach pediatrii brakuje już wolnych łóżek. Sądecki szpital musiał wprowadzić ograniczenia odwiedzin. Inne placówki rozważają takie decyzje.

Na oddziale pediatrii sądeckiego szpitala z zapalenia płuc leczy się m.in. 3-letnia Zuzia Jawor, na zdjęciu z siostrą Karoliną. Oddział, na którym przebywa dziewczynka, jest zapełniony. FOT. ANNA KOAZIAŁ-OGORZAŁEK

Na 36 łóżek oddziału pediatrii nowosądeckiego szpitala, 30 zajmują dzieci chore na zapalenie płuc. - Takiego obłożenia dawno nie było - przyznaje dyrektor lecznicy Artur Puszko.

Kilka dni temu szpital zdecydował o ograniczeniu odwiedzin na oddziale. Nie zamknął go jednak całkowicie, by nie blokować rodzicom możliwości widywania dzieci, ale stara się do minimum zmniejszyć kontakty pacjentów z osobami z zewnątrz.

- Po części zmuszają nas do tego warunki lokalowe - mówi ordynator oddziału pediatrii Małgorzata Łopalewska. Sale są bardzo ciasne. Gdyby do każdego dziecka chcieli przyjść rodzice lub bliscy, to po prostu by się w nich nie zmieścili.

Dyrektor Artur Puszko podkreśla, że zapalenie płuc jest szczególnie niebezpieczne u maluchów do drugiego roku życia. Mają bowiem jeszcze słabo wykształcony układ odpornościowy. Ta choroba może więc je zabić.

- Dlatego hospitalizacja takich pacjentów jest obligatoryjna - podkreśla Puszko. Nie można ich nie przyjąć do szpitala ze względu na ciasnotę.

Choroba w całym regionie

Sto procent obłożenia ma także oddział pediatryczny szpitala w Krynicy-Zdroju. Dysponuje 18 łóżkami. Zdecydowaną większość z nich zajmują dzieci z rozpoznanym, groźnym zapaleniem płuc. Podobnie jest w Limanowej.

- Dwadzieścia z dwudziestu pięciu łóżek, jakimi dysponujemy, zajmują pacjenci z tą chorobą - potwierdza ordynator oddziału Bożena Michalak-Józkowicz.

Dramatyczna sytuacja panuje w Gorlicach. Tamtejszy oddział teoretycznie może przyjąć 23 pacjentów, a leczy aż 36. Z powodu lawinowo rosnącej liczby dzieci cierpiących na choroby górnych dróg oddechowych, w tym zapalenia płuc, trzeba było pilnie dostawić dodatkowe łóżka.

Rano zima, potem wiosna

- Wszystko przez anomalie pogodowe - uważa Józef Halaś z Nowego Sącza.

We wtorek przyszedł do przy-chodni przy ul. Broniewskiego z dwuletnim synkiem Kacperkiem, który bardzo ciężko przechodził zapalenie krtani. Chłopiec jest już zdrowy, choć istniała obawa, że choroba może przerzucić się także na płuca. Szybko podany antybiotyk skutecznie temu zapobiegł.

- Sam jestem też lekko zaziębiony - dodaje Józef Halaś. - Przy takich wahaniach temperatury nie wiadomo, jak się ubrać. Rano jest zimno, potem mamy kilka godzin wiosny, a wieczorem znowu wraca chłód. Wystarczy się trochę spocić i choroba pewna. Teraz wszyscy dookoła kichają.

W przedszkolach spokój

Chociaż oddziały szpitalne pękają w szwach, sądeckie przedszkola na razie nie narzekają na frekwencję. W żadnym z nich dyrektorzy nie zauważyli dotąd wyraźnego spadku liczby dzieci przychodzących na zajęcia.

- Kilkoro nie przyszło na zajęcia, ale nie z powodu choroby, tylko ferii - mówi Jolanta Jeleńska, dyrektor Miejskiego Przedszkola nr 14 w Nowym Sączu. - Te absencje były wcześniej zapowiedziane. Może któreś z dzieci akurat jest chore, jednak nikt nam tego nie zgłaszał - mówi.

Do MP nr 14 uczęszcza 149 dzieci. W ferie stan zmniejszył się o ośmioro z nich.

W innym sądeckim przedszkolu - trójce na osiedlu Wólki, na 50 przedszkolaków chorych jest troje. Jednak nie na przeziębienie czy zapalenie płuc, lecz typową dla tego wieku ospę.

Zdaniem naszego eksperta

Wiesław Mieckowski, specjalista chorób zakaźnych i epidemiolog:

- Zwiększoną zachorowalność na choroby górnych dróg oddechowych spowodowały anomalie pogodowe. Dziesięć stopni plus w styczniu czy lutym to nie jest normalna sytuacja. Budzi wirusy, które powinny być uśpione przez niskie temperatury. Zwykle stają się aktywne na przedwiośniu, gdy wyraźnie zmienia się aura, a w tym roku, wobec braku "normalnej" zimy, atakują wcześniej. Trafiają na organizmy zupełnie nieprzygotowane do warunków panujących na zewnątrz. Tymczasem zimą zwykle odżywiamy się tłusto. Nadmiar energii tracimy przez wypocenie. Jesteśmy rozgrzani, mamy rozchwiany układ odpornościowi i stanowimy idealny cel dla wirusów i bakterii. Całkowicie nie możemy się przed nimi ustrzec.

Możemy jednak zmniejszyć groźbę zachorowania.

Ubierajmy się nieco lżej i wprowadźmy do codziennej diety więcej owoców i warzyw. Przekonajmy się choćby do jabłek, które mają wszystko, czego nam aktualnie potrzeba, by mieć większą odporność.

Paweł Szeliga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski