Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorzy nie wiedzą, że mogą korzystać z rehabilitacji

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Krzysztof Grzesik
Krzysztof Grzesik Fot. Aleksander Gąciarz
Rozmowa. Krzysztof Grzesik, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chorób Płuc i Rehabilitacji w Jaroszowcu mówi, że w gronie pacjentów placówki bardzo rzadko trafiają się mieszkańcy regionu proszowickiego.

- Od siedmiu lat szpitalem w Jaroszowcu kieruje proszowianin. Świetnie się składa, bo powiat proszowicki, tak przynajmniej wynika ze statystyk, charakteryzuje się najwyższym odsetkiem zachorowań na choroby układu oddechowego. Pewnie od tutejszych pacjentów nie może się Pan opędzić.

- Przeciwnie. Odsetek pacjentów z tego rejonu jest niemal niezauważalny. W ciągu kilku ostatnich lat przewinęły się cztery, może pięć osób. W ubiegłym roku na blisko 1000 pacjentów naszego Oddziału Rehabilitacji, największego w województwie, blisko połowa to byli mieszkańcy Śląska, a pozostali to krakowianie i mieszkańcy powiatu olkuskiego.

- Z czego to, Pana zdaniem, wynika?

- W mojej ocenie to przede wszystkim efekt niedoinformowania. Mam w Proszowicach wielu znajomych, z którymi wiele lat pracowałem i ubolewam, że w gronie naszych pacjentów, osób z tego rejonu nie ma. Oni często nawet nie wiedzą, że istnieje coś takiego jak rehabilitacja pulmonologiczna, dlatego należy ich o tym poinformować. Na Śląsku, w Krakowie, gdzie mówi się wiele o problemie smogu, ta świadomość jest wyższa. U nas jest tradycja, że wysyła się ludzi w góry do sanatorium. Ale umówmy się, miejscowości górskie też borykają się z dużym zanieczyszczeniem powietrza.

- A Jaroszowiec nie?

- Absolutnie. Powietrze w Jaroszowcu jest krystalicznie czyste, chyba najlepsze w całej Małopolsce. Dlatego już pobyt tam jest rehabilitacją.

- Słowo rehabilitacja kojarzy się jednak przede wszystkim z urazami typu chirurgicznego: złamaniami, skręceniami, skutkami przebytych wypadków. A co to ma wspólnego z płucami?

- Takie przypadłości jak astma, jak stany po zapaleniach płuc, po usunięciu płuca, też można rehabilitować. Polega to na zwiększaniu wydolności płuc przy pomocy różnego typu ćwiczeń i zabiegów. Być może nawet taka rehabilitacja jest ważniejsza, bo bez ręki lub nogi da się żyć. Bez płuc, bez oddychania, nie.

- Kto zatem powinien skorzystać z oferty i jak to zrobić?

- Wszyscy, którzy leczą się na choroby układu oddechowego powinni poprosić swojego pulmonologa o kontynuację procesu leczenia przez rehabilitację. Mamy XXI wiek, ludzie powinni być świadomi możliwości, jakie przed nimi stoją. Wystarczy, że lekarz ściągnie sobie ze strony naszego szpitala skierowanie, wypełni je i złoży. Potem trzeba czekać na przyjęcie około trzech, czterech miesięcy. U nas też są niestety kolejki.

- To może powinien Pan rozmawiać przede wszystkim z miejscowymi lekarzami, aby w większym zakresie kierowali tutejszych pacjentów na rehabilitację oddechową. Oni powinni najlepiej wiedzieć, czego potrzeba pacjentowi.

- Z miejscowymi lekarzami jesteśmy w kontakcie i nie ma potrzeby ich dodatkowo uświadamiać. Ale są jeszcze inne miejsca. Pacjenci korzystają z gabinetów prywatnych, albo tych z krakowskich. W czasach, gdy wielu z nas pyta „doktora Googla” sami możemy poprosić o skierowanie na rehabilitację.

- Lekarze twierdzą, że pacjenci wolą jednak pobyt w sanatorium niż na oddziale szpitalnym. Duża jest różnica między tymi dwiema formami dochodzenia do zdrowia?
- Przede wszystkim u nas jest pełna dyscyplina szpitalna. Wiąże się z koniecznością tzw. „położenia się do łóżka” na trzy tygodnie. Nie można przyjeżdżać na zabiegi i wracać do domu. Mamy wizyty lekarskie, konkretne godziny zabiegów. To jest szpital.

- Teraz Pan być może niektórych potencjalnych pacjentów zniechęcił...

- To już jest kwestia wyboru pacjenta. Ja jednak obserwuję, że pacjenci często są co roku ci sami. Jak ktoś raz przyjechał, to chce do nas wracać. A przecież za wszystko płaci NFZ, więc wielkich luksusów u nas nie ma.

- Pacjenci twierdzą, że trafiają na rehabilitację, gdy praktycznie są już zdrowi, a przynajmniej czują się dużo lepiej.

- To jest normalne. Pacjent, który złamie nogę, nie jest rehabilitowany zaraz po złamaniu, tylko wtedy, gdy ta noga się wygoi. Podobnie jest z oddychaniem. Nie idziemy na rehabilitację w momencie, gdy mamy nasilenie choroby, bo to nie jest leczenie. Leczenie odbywa się na oddziale pulmonologii przy pomocy leków, zastrzyków itp. A rehabilitacja, to są ćwiczenia, jazda na rowerku, zabiegi wodne.

Rozmawiał Aleksander Gąciarz

***

Dlaczego tutaj?
Historia szpitala rozpoczyna się w 1926 roku, kiedy Wojewódzki Związek Samorządowy w Kielcach powziął uchwałę o wybudowaniu zakładu dla dzieci, który spełniałby funkcję profilaktyczno-leczniczą w leczeniu gruźlicy. Za umiejscowieniem szpitala na tym teranie przemawiały warunki geograficzne i klimatyczne. Jaroszo-wiec położony jest wśród lasów sosnowych, na glebie piaszczystej w sąsiedztwie Pustyni Błędowskiej. Powietrze tworzy tu mikroklimat, określane jest jako suche i balsamiczne- idealne do leczenia chorób płuc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski