Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorzy palą skręty, żeby nie cierpieć

Dorota Stec-Fus
Archiwum
Kontrowersje. Trybunał Konstytucyjny zaapelował do Sejmu o ustawowe uregulowanie problemu pacjentów ze stwardnieniem rozsianym

Kilka dni temu Trybunał Konstytucyjny przesłał do Sejmu tzw. postanowienie, w którym apeluje, by parlament rozważył dopuszczenie tzw. marihuany medycznej do celów leczniczych. Rozpatrując skargę mężczyzny skazanego przez sąd za posiadanie narkotyku, TK zwrócił uwagę na brak uzasadnienia dla zakazu posiadania marihuany, gdy w grę wchodzą względy zdrowotne.

Dyskusja o legalizacji marihuany trwa od lat. Dopiero od 2013 r. polscy pacjenci, chorzy na stwardnienie rozsiane (SM) mogą legalnie kupować Sativex, preparat wytwarzany na bazie marihuany leczniczej, otrzymywanej z konopi indyjskich. Jest on dostępny na podstawie recepty od neurologa z opisem: "Rpw" i unikatowym kodem.

Dr Stanisław Rusek ze Szpitala im. Rydygiera w Krakowie zwraca uwagę, że z dotychczasowych badań nie wynika, by preparat spowalniał rozwój SM. - Łagodzi jednak jego objawy, zmniejsza bolesne napięcie mięśniowe towarzyszące chorobie - podkreśla. Dodaje, że lek nie uzależnia, a po zaprzestaniu przyjmowania preparatu u pacjentów nie występują objawy odstawienne.

W Małopolsce SM dotkniętych jest ok. 4 tys. osób, ale tylko nielicznych stać na kupno leku. - W zależności od dawki musieliby wydawać ok. 2,5 tys. zł miesięcznie. Dla zdecydowanej większości pacjentów to kwota zaporowa - przyznaje dr Rusek. W jego ocenie lek powinien być refundowany przez NFZ. Wątpi jednak w szybkie wdrożenie odpowiednich procedur.

Nawet pacjenci nie do końca wierzą w sens walki. Ich doświadczenia wskazują, że bardzo drogi lek nie jest aż tak skuteczny, jak oczekiwali.

- Z jego opisu wynika, że efekt może następować dopiero po trzech miesiącach przyjmowania specyfiku. Jednak w wielu przypadkach nawet po tak długim okresie chorzy nie odczuwają znaczącej poprawy - mówi Małgorzata Felger, przewodnicząca Krakowskiego Oddziału Stowarzyszenia Chorych na Stwardnienie Rozsiane.

Co zatem robią pacjenci, szczególnie ci, u których ta nieuleczalna choroba rozwija się bardzo szybko, a ból i sztywność mięśni stają się trudne do zniesienia? Zdobywają liście konopi z nielegalnego źródła, robią skręty i palą "trawkę".

Prof. Jerzy Vetulani z Polskiej Akademii Nauk od lat specjalizujący się w badaniu właściwości konopi przestrzega przed kupowaniem ich z nieznanego źródła.

- Prawdziwych konopi nie sposób odróżnić od podrabianych, które na pewno nie pomogą, a prawdopodobnie zaszkodzą - mówi. Profesor uważa jednak, że każdy chory powinien mieć prawo do samodzielnego uprawiania konopi i palenia własnej, bezpiecznej marihuany.

- Nie wątpię, że wcześniej czy później będzie to możliwe. Decydenci w końcu zrozumieją , że konopie nie uzależniają i są znacznie mniej szkodliwe od innych, legalnych używek, na przykład wódki - konkluduje prof. Vetulani.

Na razie jednak nic na to nie wskazuje. Ani parlamentarzyści, ani resort zdrowia w okresie przedwyborczej gorączki nie kwapią się do podejmowania kontrowersyjnych decyzji. Przeciwnicy konopi powołują się m.in. na wnioski międzynarodowego zespołu naukowców, który zbadał ponad 1000 obywateli Nowej Zelandii. Okazało się, że długotrwałe używanie marihuany przed 18. rokiem życia ma negatywny i trwały wpływ na inteligencję, możliwość skupienia uwagi i pamięć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski