Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chyba będzie lepiej

Redakcja
Święta mają swoje prawa. Wszystko trochę przycichło. Rynki finansowe zwolniły, giełdy nie szaleją, analitycy też hamują fantazję i mówią spokojniej. Agencje ratingowe pojechały na urlop, nie słychać zapowiedzi kolejnych degradacji państw i ważnych banków. Choinka wyraźnie łagodzi obyczaje, także w europejskich finansach. Okres świąteczny będzie jednak za chwilę już tylko wspomnieniem. Co przed nami?

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Mark Twain, kiedy na kilka miesięcy wyjechał do Europy, zirytował się na amerykańskich pismaków, którzy donieśli o jego zgonie. Twain był nie tylko wziętym pisarzem, ale też biznesmenem. To on wymyślił ważną zasadę: kupuj ziemię, więcej jej już nie produkują. Zejście z tego świata mogło mocno skomplikować interesy. Zwołał więc konferencję prasową w Paryżu i rozpoczął ją zwięźle: "Wieści o mojej śmierci są cokolwiek przesadzone”.

Powtórzę za Markiem Twainem. Wieści o rozpadzie strefy euro są mocno przesadzone. Trudności są, zapaści nie będzie. Europa jest jak chory człowiek, u którego wcześnie zdiagnozowano chorobę. Może się wyleczyć, jeśli terapia jest trafna i będzie ją pilnie stosować. Wygląda na to, że z Europą tak będzie.

W sumie mieliśmy sporo szczęścia. Gdyby na krawędzi przepaści nie stanęła mała Grecja, a np. duże Włochy, byłoby znacznie gorzej. Być może tragicznie. Na Grecji przetrenowaliśmy wewnętrzne i zewnętrzne techniki ratunkowe. Później bezbłędnie zadziałały we Włoszech. Pospiesznie stworzono siatki ratunkowe. Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy gromadzą środki na przyszłe interwencje, jeśli będą potrzebne. Za małe, żeby uratować seryjnie załamujące się państwa, ale dostatecznie duże, by podeprzeć kulejących. Wygląda na to, że może być ciężko, ale do najgorszego nie dojdzie – strefa euro przetrwa, kryzys się cofnie. Wszyscy wiele się nauczymy, chociaż bolesna będzie to nauka.

Dla nas to duża gra. Jakiekolwiek zachwianie ekonomiczne Europy, szczególnie Niemiec, naszego największego rynku eksportowego, źle się na nas odbije. Mamy więc bezpośredni, ważny interes narodowy, żeby europejskie zaburzenia były minimalne. Skończyła się polska prezydencja, ale w sprawy Europy musimy pozostać równie głęboko zaangażowani jak w czasie tych sześciu prezydenckich miesięcy. To nasz interes – i nasza szansa.

Ze świeżym spojrzeniem i inną perspektywą historyczną możemy być interesującym punktem odniesienia dla osi Berlin – Paryż i stojących na uboczu Brytyjczyków. Nie potrafimy im niczego narzucić, ale właśnie dlatego będą nas słuchać. Nikt z dużych Europejczyków nie ma bowiem żadnej gotowej koncepcji działań w przyszłości. Poza tym są wybory we Francji. Jeśli Sarkozy wygra, musi rozpocząć bolesne reformy. Jak przegra, jego następca będzie zupełnie zagubiony. W każdym przypadku Francja osłabnie.

Niemcy nie dadzą rady sami. Ich słabość zmartwi nie tylko ministra Sikorskiego, a rosnąca, samotna siła zaalarmuje wszystkich. Niemcy natrafią na gąbczastą opozycję. Nie będzie twarda, lecz bardzo trudna do pokonania. Potrzebni będą sojusznicy. Polska jest idealnym kandydatem.

Zacznijmy marketing europejskiej współodpowiedzialności i solidarności. Bez oddawania ważnych elementów suwerenności, co budzi silny opór, można skoordynować politykę finansową i gospodarczą, łączyć wysiłki, by na razie okiełznać kryzys, a potem stworzyć z Europy supermocarstwo. Możemy być głosem europejskiego rozsądku i promotorem wielkości kontynentu. Nasze doświadczenia sprzed 20 lat do tego upoważniają. Nie wstydźmy się o tym mówić. Tego nikt poza nami nie przeżył, a ciągle jest mnóstwo ludzi pamiętających "Solidarność” i polskie zwycięstwo.

Kryzys amerykański, a teraz europejski wyeksponował znaczenie wskaźników finansowych, ratingów, sum bilansowych banków i stopnia ich wypłacalności. To o nich wszyscy mówili i o nie się martwili. Pojawiły się jednak także inne głosy. Pytania o wartości, sugestie, żeby do nich wrócić. Gospodarką nie mogą rządzić komputery przeliczające w ułamkach sekund miliardowe transakcje, które nie mają żadnego związku z realnym życiem, tym, co fabryki produkują i na co potrzebne są prawdziwe pieniądze.

Polska nie ma wpływu na wartości materialne i finansowe. Jesteśmy za słabi. Możemy być natomiast gigantem moralnym, który zapełni koncepcyjną pustkę. Bądźmy nim.

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski