- Często występujecie w Krakowie. To bliskie Wam miasto?
- Oczywiście. Szczególnie ja mam bliskie związki z Krakowem. Urodziłem się tutaj, a potem studiowałem na politechnice, mieszkałem więc przez kilka lat. Spędziłam w Krakowie sporo czasu i chętnie tu wracam.
- Kiedy jest Pan w Krakowie przy okazji koncertu, udaje się spotkać ze znajomymi czy odwiedzić ulubione miejsca?
- Po koncercie to raczej człowiek jest zainteresowany odpoczynkiem. Na żywo dajemy bowiem z siebie wszystko. Dlatego najczęściej od razu idziemy spać, nie myśląc o imprezowaniu. Kiedy jestem prywatnie, staram się jednak zajrzeć do swoich ulubionych zakątków miasta. I nie jestem tu chyba specjalnie oryginalny, bo najbardziej lubię Rynek Główny i okolice Wawelu, właściwie całe miasto.
- Niebawem dwa koncerty Zakopowera w Krakowie. Pierwszy w sylwestra, a drugi - w święto Trzech Króli. Będą się one różnić od siebie?
- Tak. Koncert sylwestrowy i koncert kolędowy to dwa odmienne rodzaje grania. Będzie więc inny repertuar. Na sylwestra zagramy bardziej rozrywkowo, a w Trzech Króli - nastrojowe utwory związane z Bożym Narodzeniem.
- Co zatem szykujecie na sylwestra na Rynku Głównym?
- Na pewno zagramy przekrojowy repertuar, szczególnie z ostatniej płyty - "Boso". Sylwester wymusza bardziej radosne i taneczne utwory. Na pewno wykonamy jednak nasz cover "W dzikie wino zaplatani" Marka Grechuty. Żal byłoby nie wykonać tego utworu w Krakowie. Przecież ten artysta spędził tutaj całe swoje życie.
- W zeszłym roku zagraliście w sylwestra w warszawskiej Sali Kongresowej z innym krakowskim piosenkarzem - Grzegorzem Turnauem. To dosyć niezwykła kolaboracja.
- Okazuje się, że udało się nam świetnie połączyć nasze energetyczne piosenki z nastrojowymi piosenkami Grzegorza. Mało tego - nawet powymienialiśmy się repertuarem. Grzegorz zagrał nasze utwory, a my - jego. Łączyliśmy też to wszystko razem - i z dwóch piosenek powstawała jedna.
Nie ma więc rzeczy niemożliwych. Skojarzyła nas tak naprawdę piosenka Jana Kantego Pawluśkiewicza i Leszka Aleksandra Moczulskiego - czyli kolejnych artystów pochodzących z Krakowa. Nagranie "Na plażach Zanzibaru" pochodzi z płyty Grzegorza sprzed czterech lat - "Fabryka klamek". Mam nadzieję, że uda nam się w przyszłym roku wreszcie zagrać wspólny koncert w Krakowie.
- Często Pan grywa w sylwestra?
- Zawsze! Właściwie odkąd pamiętam. Nigdy chyba nie byłem na sylwestrowym balu, żeby się tylko bawić. Ale może to i dobrze, bo nie wiem, czy bym się potrafił w takiej sytuacji odnaleźć. Wydaje mi się, że to taka wymuszona zabawa na zawołanie. Ale jest wielu ludzi, którzy lubią sylwestra i hucznie go spędzają, więc ja chętnie im służę grając.
- A spędzał Pan kiedyś sylwestra poza granicami Polski?
- Zdarzyło mi się. Pamiętam, byłem kiedyś na Boże Narodzenie i na sylwestra na Florydzie. To była egzotyczna przygoda. Palmy musiały udawać choinki. Mimo że spędzałem te święta z fajnymi ludźmi, zupełnie się nie mogłem tam odnaleźć. Było bardzo ciepło - nawet w Wigilię siedzieliśmy na plaży. Zatem - pełny kosmos.
- Kolędowanie ma Pan we krwi?
- Chyba każdy Polak ma je we krwi. Wszyscy przecież lubimy śpiewać kolędy w domu czy w kościele.
- Kolędy, które wykonacie w Krakowie w święto Trzech Króli, są dosyć różnorodne - skąd pomysł na włączenie do nich elementów reggae czy latino?
- To zasługa naszego producenta Mateusza Pospieszalskiego. Żeby urozmaicić znane kolędy, dopisaliśmy do nich nowe części - muzykę i teksty - dzięki czemu nabrały one nieco innego brzmienia. Często gramy też solówki na różnych instrumentach. Ludzie są zaskoczeni takimi pomysłami - i reagują entuzjastycznie. Można więc taki występ nazwać nie tylko typowym koncertem kolędowym, ale szerzej - dużym wydarzeniem muzycznym.
- Najbardziej cieszy, że w Waszym wykonaniu kolędy są przeważnie pełne radości i energii.
- Bo przecież niosą one dobrą nowinę! Ale jest wśród nich miejsce również na spokojniejsze momenty. Bo Boże Narodzenie to też czas refleksji. Warto w ten czas przemyśleć niektóre ważne dla nas sprawy.
- Jakie macie Panowie plany na nadchodzący rok?
- Chcemy wydać nową płytę. Część piosenek już powstała, część dopiero tworzymy. Trudno mi na razie powiedzieć, w którą stronę pójdą nasze muzyczne poszukiwania. Kiedyś sięgaliśmy po elektronikę, ostatnio zwróciliśmy się bardziej w stronę "żywego" grania. Można się więc po nas wszystkiego spodziewać. Ale to dobrze! Album wyprodukuje oczywiście Mateusz. Znamy się od lat i jestem bardzo zadowolony z tej naszej współpracy i przyjaźni.
- To czego możemy Panu życzyć na nowy rok - chyba sukcesu tej płyty?
- Tradycyjnie: zdrowia! Bo ono jest przecież najważniejsze. Z resztą sobie sami poradzimy.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?