Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ci, co nie widzą swoich błędów, przegrywają

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Działacze PiS, zamiast otwarcie powiedzieć, czy są za czy przeciw prezydentowi, czekają na jakiś (wiadomo jaki) sygnał z Warszawy.

Kraków w sporze o Trybunał Konstytucyjny stanął w grupie sprzeciwiających się działaniom Prawa i Sprawiedliwości, a władze miasta będą stosować się do wyroków sądu konstytucyjnego kwestionowanych przez rząd. Taki przekaz poszedł w świat po przyjęciu w tym tygodniu przez Radę Miasta rezolucji w sprawie kryzysu konstytucyjnego. Nie pomogło zapisanie w niej, że radni wzywają obie strony sporu do rozwiązania problemu. Ani też to, że wykreślono z niej słowo „nieopublikowane” (chodzi o wyroki TK).

Z pozoru niewiele znaczący gest (rezolucja nie jest żadnym aktem prawnym, to tylko apel, stanowisko) niesie jednak za sobą bardzo poważne konsekwencje dla krakowskiej sceny politycznej. Dla Platformy Obywatelskiej to próba ratowania się przed politycznym niebytem, pokazanie, że nadal jest prężna i odważna i nikogo się nie boi. Dla prezydenta Jacka Majchrowskiego rezolucja jest ceną za udzielenie mu absolutorium przez radnych PO. A dla PiS może być pretekstem do przyłączenia się do tych, którzy chcą odwołać obecnego gospodarza najważniejszego gabinetu w krakowskim magistracie.

Dziś trudno ocenić, komu najbardziej przysłuży się rezolucja, przede wszystkim dlatego, że wszyscy aktorzy tego przedstawienia (PO, PiS, prezydent Majchrowski) dość marnie odgrywają swoje role. Platforma tak bardzo boi się być stanowcza, że myśli tylko o tym, by utrzymać się jeszcze jakoś na pierwszym, może nawet na drugim planie i aby przypadkiem nie stracić posad, które dla widzów (krakowian) nie są widoczne. Prezydent zaczyna zdawać sobie sprawę, że jego kilkunastoletnie rządy zamiast skończyć się w glorii chwały wielkiego budowniczego mogą być upadkiem, który zdominuje ocenę jego dokonań. A działacze PiS zamiast otwarcie powiedzieć, czy są za czy przeciw prezydentowi, czekają na jakiś (wiadomo jaki) sygnał z Warszawy.

Można oczywiście krytykować Łukasza Gibałę, że dla własnych ambicji szykuje miastu najpierw kosztowne referendum, a potem być może równie drogie wybory. Albo - jak twierdzą obrońcy prezydenta Majchrowskiego i przeciwnicy Łukasza Gibały - będzie to oddanie Krakowa po rządy PiS. Ale mam wrażenie, że straszak w postaci możliwości odwołania Jacka Majchrowskiego, a co za tym idzie - lawiny zwolnień związanych z nim ludzi, podziała mobilizująco na jego ekipę. Jeżeli z otoczenia prezydenta, od osób naprawdę dobrze mu życzących, słyszę, że wielu współpracowników profesora bardziej zajętych jest utrzymywaniem własnej pozycji niż działaniem na rzecz miasta, że wokół najważniejszej osoby w mieście utworzyły zwalczające się nawzajem koterie, to trudno takie sygnały zbagatelizować. W takiej sytuacji trudno przekonywać innych, że wszystko jest w porządku i że nie czas na zmiany. Ci, którzy tego nie zauważyli, przegrali ostatnie wybory parlamentarne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski