Andrzej Kozioł: MOIM ZDANIEM
Jednak w tym przypadku wielkie nie łączy się z małym nie tylko poprzez felietonowe sąsiedztwo. Niezbyt wiele pamiętamy z papieskich przemówień, ale jedno zdanie Jana Pawła II, wypowiedziane przez Ojca Świętego w rodzinnych Wadowicach, zapadło nam w pamięć. To o kremówkach, na które młody Karol Wojtyła chodził do miejcowej cukierni.
Ojciec Święty mimo woli stał się dobrodziejem wadowickich cukierników. Kiedy odwiedzisz to małe miasteczko, zwrócisz uwagę na cukiernie, a w tych cukierniach zobaczysz bardzo kolorowe, na prowincjonalną modłę, ciastka oraz kremówki. Każda oczywiście papieska, taka sama, jak jedzona niegdyś przez gimnazjalistę, który miał zostać papieżem. Tak przynajmniej twierdzą miejscowi, chociaż tak naprawdę nikt przecież nie wie, jak smakowały niegdysiejsze ciastka.
A w Krakowie, zanim papież na wadowickim rynku wypowiedział słynne słowa, na kremówki i po kremówki chodziło się do usytuowanego przy Błoniach hotelu "Cracovia”.
Nie ma już tego hotelu, to znaczy jeszcze stoi, ale służy jaki stelaż do rozwieszania wielkich reklam. Nie ma też kremówek z "Cracovii”, kremówek o wyjątkowym smaku, arcykremówek, wymyślonych przez wielkiego cukiernika Stefana Jaśkiewicza, a później równie znakomicie przygotowywanych przez kolejnego Stefana, Przebindowskiego.
Przypomniały mi się, gdy przeczytałem książkę Przebindowskiego – pięknie wydaną przez "Anabasis” – zatytułowaną "Z kremówką w herbie”.
Mój Boże, coraz mniej Krakowa w Krakowie, przynajmniej Krakowa mojej młodości. A kremówki, ciastka poniekąd polityczne, bo zajadał się nimi PRL-owski premier Cyrankiewicz, są lepsze od polityki i wszelkiej maści polityków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?