Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cichy klasztor

Redakcja
Popołudnie sprzed ponad 9 lat franciszkanie z Santa Severa pamiętają, jakby to było dziś. I jak długo nad Morzem Tyrreńskim przetrwa niewielki polski klasztor, tak długo to, co działo się tam 29 grudnia 1997 roku będzie najważniejszym wydarzeniem, przeżytym przez franciszkańską wspólnotę z Santa Severa.

Barbara Rotter-Stankiewicz

Słońce niech wschodzi tam, gdzie wy, i niech zachodzi tam, gdzie wy - powiedział Jan Paweł II polskim franciszkanom w Santa Severa

Tego dnia, pięknego i słonecznego, klasztor odwiedził Jan Paweł II. Zakonnicy dowiedzieli się o wizycie poprzedniego dnia wieczorem, kiedy do Santa Severa przyjechał ks. prałat Stanisław Dziwisz. Jego obecność nie zaskoczyła nikogo, bo w klasztorze, stanowiącym polską wysepkę na włoskim wybrzeżu, bywał już przy różnych okazjach. Gościli tu także często inni polscy duchowni - kardynałowie, biskupi, infułaci... Położony tuż nad brzegiem morza, cichy klasztor w ogrodzie pełnym opuncji i tamaryszku, przyciąga jak magnes.
Przyciągnął w końcu i tego najważniejszego Gościa. Oczywiście, nie od razu. - Zapraszaliśmy Jana Pawła II____wielokrotnie, ale wizyta była odkładana - wspomina ojciec Nikodem Powojski. - Wczasie opłatkowego spotkania wWatykanie spytałem, dlaczego Ojciec Święty nie odwiedził dotychczas Santa Severa. -To ja tam jeszcze nie byłem? Czyja to wina? -odpowiedział pytaniem na____pytanie.
- Gdy przyjechał ks. Dziwisz z ekipą, zastanowiło mnie, że tylko rzucili okiem na morze. Po mszy świętej, gdy zapraszaliśmy wszystkich na kolację, usłyszałem: - Nakolację to nie, ale może jutro przyjedziemy naobiad? Aco zrobicie, jak Ojciec Święty przyjedzie?... To, co ustalimy... -odpowiedział nasz przełożony - mówi ojciec Nikodem.
Ustalono, że o pobycie Jana Pawła II nie dowie się nikt spoza klasztoru. Mieszkańcy Santa Severa do dzisiaj mają żal o tę zmowę milczenia. Nawet ci wierni, którzy uczestniczyli w mszy świętej w kaplicy, nie wiedzieli, że od papieża dzieli ich parę metrów...
"Krótko po godzinie 13.40 kilka samochodów łagodnie skręciło z via Aurelia w ulicę wiodącą bezpośrednio do naszego klasztoru. Niebawem zatrzymały się na klasztornym placu. Chwilę później usłyszeliśmy bardzo dobrze znany nam głos, na dźwięk którego wzruszenie ściskało nam gardło: - Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Zatem to tutaj pracują franciszkanie... To tutaj drukuje się ťRycerzaŤ... Tymi słowami przywitał nas Ojciec Święty Jan Paweł II" - pisze w swoich wspomnieniach o. Franciszek Czarnowski.
-Gdy samochody zajechały nadziedziniec, zamknięto bramę ipapież wraz ztowarzyszącymi osobami przeszedł przez refektarz dokaplicy. Zaczął się modlić i-jak zawsze wtakich chwilach -____świat przestał dla niego istnieć - opowiada ojciec Nikodem Powojski.
Apotem było powitanie, długi obiad, rozmowy. Ojciec Święty przeważnie słuchał. Ijak zwykle -wszystkich widział. Jeden zbraci wpatrywał się wniego przez cały czas. Jan Paweł IIzauważył to iżartobliwie zapytał: Aten, czemu się tak namnie patrzy? Podczas spotkania panował rodzinny nastrój. Wszyscy siedzieli przyjednym stole. Także ochrona. -Co, pilnują nas tam wCastel Gandolfo, amy tutaj -śmiał się papież... Pamiętam, że bardzo smakowały mu upieczone przez nasze siostry kruche ciasteczka -dostał je jeszcze naodjezdne.
Odpowiadając na serdeczne powitanie przełożonego, ojca Andrzeja Buzora, Jan Paweł II, nawiązując do słów religijnej piosenki, odpowiedział: - Słońce niech wschodzi tam, gdzie wy, i____niech zachodzi tam, gdzie wy. Bardzo się cieszę, że mogłem was odwiedzić. Niech Pan wam błogosławi.
- "Dowiedzieliśmy się, że przed przyjazdem do nas Ojciec Święty był przez dwie godziny nad morzem w innej części Santa Severa. U nas zaś pozostanie aż do wieczora, ponieważ chce zobaczyć gwiaździste niebo. W Rzymie nie da się tego obejrzeć z powodu bardzo oświetlonego miasta" - pisze w swoich wspomnieniach brat Krzysztof Dzido.
Po odpoczynku na tarasie, modlitwie w kaplicy, indywidualnym pożegnaniu, wspólnym zdjęciu Jan Paweł II "wsiadł do samochodu, który chwilę później ruszył w drogę powrotną do papieskiej rezydencji. Czuliśmy jednak i nadal jesteśmy przekonani, że w jakiś sposób Ojciec Święty pośród nas pozostaje"... - pisze ojciec Franciszek Czarnowski.
Pozostały zdjęcia, pozostał i papieski wpis do księgi pamiątkowej: Z błogosławieństwem... - Jan Paweł II, 29.1297 r. Wizytę Rodaka wśród rodaków upamiętnia też tablica umieszczona na zewnątrz kościoła.
\ Polscy franciszkanie zamieszkali w Santa Severa, miasteczku nad Morzem Tyrreńskim, w roku 1972. Przedtem klasztor należał do ich włoskich braci, którzy wybudowali go tuż po wojnie i utworzyli w nim ośrodek wypoczynkowy dla dzieci z ubogich rodzin. Przed 36 laty, z okazji beatyfikacji Ojca Maksymiliana Kolbego, wznowili w październiku 1971 roku wydawanie "Rycerza Niepokalanej" dla Polonii.
"Rycerz Niepokalanej", dzieło o. Maksymiliana Kolbego, zaczął się ukazywać w 1922 roku, kolejno w Krakowie, Grodnie i Niepokalanowie. Pismo w ogromnym nakładzie wydawane było do 1939 r., a po wojennej przerwie - do roku 1952. - Poprawie dwudziestu latach "Rycerz Niepokalanej" powrócił wwydaniu dla Polonii -najpierw polscy franciszkanie przygotowywali miesięcznik wRzymie, aporoku redakcja idrukarnia przeniosła się doodległej okilkadziesiąt kilometrów Santa Severa. Początkowo "Rycerz" mógł docierać tylko dorodaków naemigracji. Wczasach rządów komunistycznych "zprzyczyn odnas niezależnych", jak zaznaczano wkażdym numerze, nie dochodził doPolski jako kraju pozostającego "zażelazną kurtyną". Tylko sporadycznie zdarzało się, że możnago było przewieźć przez granicę. Wpewnym okresie udawało się go przemycać okrężną drogą doniektórych klasztorów franciszkańskich. Polegało to natym, że redakcja przekazywała więcej egzemplarzy miesięcznika donaszych misjonarzy pracujących wJaponii, aci wysyłali go stamtąd doPolski. Cenzura państwowa wkraju dość łagodnie traktowała bowiem "egzotyczną" pocztę nadchodzącą zDalekiego Wschodu. Obecnie "Rycerz" wędruje do66krajów, gdzie dociera dopolskich rodzin, parafii i____ośrodków emigracyjnych - opowiada redaktor naczelny pisma o. Sławomir Gajda. - Co miesiąc "Rycerz" -obok zagadnień związanych zżyciem religijnym ipopularyzowaniem kultu maryjnego -przybliża nauczanie papieskie, informuje owielorakich wymiarach życia Kościoła, zamieszcza świadectwa dotyczące wybitnych postaw chrześcijańskich. Listy, które dostajemy, świadczą otym, że jest Polakom rozrzuconym pocałym świecie poprostu potrzebny.
Także sam klasztor w Santa Severa jest ważnym ośrodkiem dla włoskiej Polonii. W samym miasteczku mieszka jedna polska rodzina, a w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, zwłaszcza w Ladispoli, znacznie więcej. Swego czasu w okolicy osiedliło się około 3 tys. naszych rodaków, teraz zostało ich około tysiąca. Co niedzielę wielu z nich przyjeżdża do "swoich" braci na polską mszę św. A po niej rozpoczyna się towarzyskie spotkanie przed świątynią - długie Polaków rozmowy. Czy są tu szczęśliwi?
Państwo Denkiewiczowie przyjechali do Włoch w roku 1987. To miał być tylko przystanek w dalszej drodze, ale tak się złożyło, że utknęli tu aż dotychczas. Ich córka Wiktoria urodziła się już we Włoszech, ale uważają, że wciąż traktowani są jak gorsza kategoria obywateli. Pani Małgorzata prowadzi dom, jej mąż ma firmę remontową, córka Kasia studiuje języki. Na początku Włosi byli nastawieni do Polaków bardzo przychylnie. W chwili, kiedy emigracja stała się bardzo liczna, opinia się popsuła. Zapewne nie bez powodu. Marzą o powrocie do Polski, w okolice Krakowa, skąd pochodzą. Żeby jeszcze tylko nazbierać pieniądze na jakieś mieszkanie... Te niedzielne spotkania "z ojcami i braciszkami" są dla nich bardzo ważne - bez franciszkańskiej, polskiej wysepki byłoby im ciężej.
\
A franciszkanie? Jak czują się na obczyźnie? - Na____obczyźnie? - powtarza moje pytanie ze zdziwieniem ojciec Nikodem Powojski, jeden z najstarszych stażem santaseverskich franciszkanów. Przyjechał tu w październiku 1983 roku, żeby zająć się stroną techniczną "Rycerza". Odpowiadał za zdjęcia, klisze, przygotowanie materiałów do druku.
_-Kiedyś może była to obczyzna -paszporty, wizy, wyjazdy nazachód, powroty nawschód... Nie było dostępnych polskich gazet, telewizji, międzynarodowych połączeń telefonicznych nakażde zawołanie, Internetu... Ale teraz? Wystarczy wsiąść wsamolot izaparę godzin jest się wPolsce. Ai_tutaj też cały czas jesteśmy między swoimi -mówi ojciec Nikodem.
Mówią po polsku, czytają po polsku, pomagają im polskie siostry, przyjeżdżają goście z Polski. "Rycerza" przygotowują po polsku. Przed klasztorem wita wiernych pomnik św. Maksymiliana Kolbego, postawiony w stulecie jego urodzin w roku 1994 (kilka dni temu minęła kolejna rocznica, bo św. Masymilian urodził się 8 stycznia). W kaplicy - namalowane w 1979 r. przez włoską artystkę Armidę Gatozzo obrazy natychmiast kojarzą się z krakowskim Rynkiem i zabytkami.
To, że franciszkański klasztor jest swoistą polską wyspą, sprawia, iż nie wszyscy zakonnicy mówią idealnie po włosku; nie ma też kto poprawiać ich błędów. Pewnie, że się dogadają, wygłoszą homilię, ale niektórzy już za akcent nie ręczą, bo w słowniku wszystkiego nie da się sprawdzić... Na miarę swoich możliwości angażują sie jednak w duszpasterstwo włoskie - prowadzą je u sióstr zakonnych w pobliskich klasztorach, przyjmują też w razie potrzeby zastępstwo w sąsiednich parafiach i współpracują z miejscowym proboszczem.
Polskich franciszkanów jest obecnie w Santa Severa siedmiu: ojcowie Wiesław Pyzio, Sławomir Gajda, Nikodem Powojski, Franciszek Czarnowski, Tomasz Kowalski, Zbigniew Deryło i brat Stanisław Garbacz. Pomagają im siostry ze Zgromadzenia Służebniczek Śląskich Filomena Janoszek, Leonissa Dragon i Michała Tulińska. To dziwne wrażenie, gdy na targu w Santa Severa spotyka się na zakupach polskie siostrzyczki. Jak sobie radzą? Są tu stosunkowo od niedawna, we znaki dają im się latem upały. Praca też nie należy do lekkich.
Ale przecież - choć miejscowość jest typowo wypoczynkowa - nikt z mieszkańców cichego klasztoru nie przyjechał tu na wakacje...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski