Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cięcia prawdziwą szablą

Włodzimierz Jurasz
Jacek Komuda „Ostatni honorowy” , Fabryka  Słów 2015
Jacek Komuda „Ostatni honorowy” , Fabryka Słów 2015
Czytnik. W młodości często zastanawiałem się, kto wygrałby, gdyby doszło do starcia na przykład D’Artagnana z Pierwszą Szablą Rzeczypospolitej, czyli płk. Jerzym Michałem Wołodyjowskim.

Przypuszczam, że nie był to tylko mój problem. Taki na przykład Kacper Ryx, bohater książek Mariusza Wollnego, uczy się fechtunku od mistrzów Zachodu. Z kolei Jakub Błażyk, bohater innego autora powieści historycznych, Jacka Komudy, zachodnich mistrzów w walce pokonuje.

Jakub Błażyk to główny bohater wydanej przez Fabrykę Słów powieści „Ostatni honorowy”. Szablista, wybitny sportowiec PRL, wskutek pewnych okoliczności zostaje uczestnikiem walk na prawdziwą broń białą, organizowanych przez zblazowanych bogaczy. Walczy nie tylko dla pieniędzy, ale i adrenaliny, jaką dają mu pojedynki na śmierć i życie (trochę tak jak grający w rosyjską ruletkę bohater filmu Michaela Cimino „Łowca jeleni”).

Szermierka sportowa różni się jednak od prawdziwego fechtunku, z czego sportowcy niewątpliwie zdają sobie sprawę. Nie bez kozery w tle pojawia się postać innego (prawdziwego) mistrza, Wojciecha Zabłockiego, notabene autora książki „Cięcia prawdziwą szablą”. Jakub Bożyk znajduje jednak innego nauczyciela, przedwojennego ułana.

W ten sposób wplątuje się w długoletni konflikt swego mistrza z jego dawnym przeciwnikiem, objawiający się serią starć jeszcze w czasach II Rzeczpospolitej (nie sposób tu nie znaleźć pokrewieństwa z innym filmem, „Pojedynkiem” Ridleya Scotta). Bynajmniej nie przywołuję tych tytułów, by oryginalność powieści Komudy deprecjonować. Po prostu, w literaturze popularnej, a nawet w literaturze środka, do której „Ostatni honorowy” należy, pewne schematy są nie do uniknięcia. Nie bez kozery ktoś kiedyś stwierdził, że wszystkie najważniejsze motywy literackie pojawiły się już u Szekspira, a reszta to tylko wariacje…

Powieść Komudy rozgrywa się na kilku planach – w II RP, w okresie PRL-u, a wreszcie po odzyskaniu przez Polskę wolności. Komuda w znakomity sposób łączy te wszystkie plany i wątki – a pojawia się tu jeszcze postkagiebowska rosyjska mafia, walka wywiadów, archiwa znacznie ciekawsze niż IPN-owski zbiór zastrzeżony, zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza, a wreszcie, co może najważniejsze, teoria tzw. matrioszek. Czyli sowieckich szpiegów w rodzaju Hansa Klossa, podstawianych za autentycznych ludzi agentów, pod takim przykryciem działających na rzecz Imperium Zła. Matrioszki to nie żart, to pojęcie funkcjonuje w obiegu – pojawiały się nawet teorie, że jedną z nich jest generał Jaruzelski, bolszewicki agent żyjący na papierach porządnego polskiego szlachcica herbu Ślepowron.

Jedna tylko rzecz mnie w tej – w sporej mierze realistycznej – powieści denerwuje. Jakubowi Błażykowi udaje się wszystkich wrogów przechytrzyć, co – jak dowodzi otaczający nas świat pozaliteracki – jest po prostu niemożliwe.

Ale może Jacek Komuda napisał tę powieść ku pokrzepieniu serc?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski