Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cień gwałciciela

Redakcja
Fot. Ingimage
Fot. Ingimage
W czasie przesłuchania policjant kilka razy powtarzał te same pytania: jak była ubrana, czy jej strój nie nasuwał myśli o seksie? Czy piła alkohol, czy współżyła wcześniej z mężczyzną? I przede wszystkim, dlaczego się nie broniła?

Fot. Ingimage

Historie z paragrafem

Potem sama zaczęła zadawać sobie te same pytania. Wspomnienia powracały każdego wieczoru przed zaśnięciem. Doszła do siebie dopiero po wielomiesięcznej terapii.

Tamtego dnia Kaśka dotarła po lekcjach na przystanek PKS-u około godz. 17. Piotr H. przysiadł się do niej w autobusie. Zaczął zagadywać, szeptać coś do ucha. - Odczep się! - próbowała zniechęcić intruza. Miała nadzieję, że ktoś z pasażerów przyjdzie jej z pomocą. Ale ludzie patrzyli i nie reagowali. Tymczasem autobus mijał jej wieś. Zaczęła się przepychać do wyjścia. Oprócz niej na przystanku wysiadł jedynie H. Od domu dzieliło ją jakieś 500 metrów, od najbliższych budynków - ok. 150 metrów. Ruszyła szybko w kierunku zapalonych świateł. W pewnym momencie poczuła mocne szarpnięcie z tyłu. Odwróciła się i zobaczyła w ręku napastnika nóż. Rozpaczliwie krzyknęła: Ratunku! Ale zatkał jej usta i wysyczał: - Zabiję, jak nie będziesz posłuszna... Potem zaciągnął ją w rosnące w pobliżu krzaki i zgwałcił. Nie broniła się już. Była sparaliżowana ze strachu. Kiedy skończył, zapytał: - Co ja mam z tobą zrobić? Zaczęła go błagać, żeby nie robił jej krzywdy. Zapewniała, że nic nikomu nie powie. Że nic się przecież nie stało... Po chwili namysłu wyciągnął z kieszeni sznurek, którym przywiązał ją do drzewa. Potem zniknął w ciemności. Po kilkunastu minutach Katarzynie udało się oswobodzić. Tego samego wieczoru razem z matką zjawiła się na policji. Nastąpił drugi etap koszmaru.

Najpierw badania ginekologiczne, potem kilkugodzinne przesłuchanie i spisywanie protokołu. Drobiazgowe pytania, dotyczące sceny gwałtu. I przede wszystkim: dlaczego się nie broniła? Kilka razy opisywała, jak gwałciciel zastraszył ją nożem. Tłumaczyła, że przecież nie miała szans na siłowanie się z dobrze zbudowanym przeciwnikiem, że była sparaliżowana strachem, przerażona myślą, że zaraz ją zabije.

Gwałciciel został ujęty kilka dni później. W pobliskim miasteczku znów usiłował zgwałcić kobietę, wciągając ją w zarośla. Napadniętej udało się jednak uciec. 22-letniego H. zatrzymali przypadkowi świadkowie. Katarzyna bez wahania go rozpoznała. Na szczęście okazanie odbyło się przez lustro weneckie. Dopiero podczas procesu musiała stanąć z nim twarzą w twarz.

Pierwsza rozprawa odbyła się prawie po roku. W tym czasie przeżywała dalszy ciąg koszmaru. Gdy minął szok, przyszło załamanie nerwowe. Prawie przez dwa miesiące nie wychodziła z domu. Przestała chodzić do szkoły. Pojawiło się irracjonalne poczucie winy. Straciła zaufanie do siebie. Zaczęła odczuwać strach przed mężczyznami. Nie potrafiła rozmawiać z koleżankami, nie pozwoliła się dotknąć żadnemu szkolnemu koledze.

W czasie procesu adwokat oskarżonego usiłował dowieść, że w ogóle nie było przestępstwa. Sugerował, że skoro Kaśka nie siłowała się z jego klientem i sama go zapewniała, że nie pójdzie na policję, "bo nic się nie stało", to znaczy, że była zachwycona tym, co się stało. Na korytarzu sądowym jeden z kolegów gwałciciela zaczepił ją i zaproponował "powtórkę". Za plecami usłyszała głosy, że "taki wspaniały chłopak siedzi w więzieniu przez taką szmatę...".
Sąd skazał 22-letniego gwałciciela na trzy lata więzienia. Jako okoliczność łagodzącą uznał stwierdzoną przez biegłych lekarzy "nie utrwaloną jeszcze, ale istniejącą już dewiację popędu płciowego", jego młody wiek i dotychczasową niekaralność. Od kilku lat jest już na wolności.

Rocznie policja notuje ok. 1800 zgwałceń. Z szacunków specjalistów wynika jednak, że ujawniane jest zaledwie co czwarte przestępstwo. Gwałt (dokonany lub usiłowany) jest przestępstwem ściganym na wniosek pokrzywdzonej. Oznacza to, że co prawda, dochodzenie prowadzi policja pod nadzorem prokuratora, ale nie może tego zrobić z własnej inicjatywy - konieczny jest wniosek pokrzywdzonej. Zdaniem policjantów w wielu przypadkach przepis ten uchronił sprawców od odpowiedzialności karnej. Nic nie daje np. zatrzymanie gwałciciela na gorącym uczynku, jeśli ofiara odmawia złożenia wniosku o jego ściganie. A ofiara często milczy ze strachu, wstydu albo z poczucia irracjonalnej winy za to, co się stało. Czasami już w trakcie postępowania wycofuje wniosek.

Jeszcze kilka lat temu gwałt był w Polsce tylko występkiem, nierzadko więc zapadały jedynie wyroki w zawieszeniu. Sejm decydował się na zaostrzenie kar dopiero, gdy opinią publiczną wstrząsnęła seria okrutnych przestępstw, za które sądy orzekały wyroki w dolnej granicy zagrożenia karą. Po nowelizacji kodeksu karnego w 2005 r. za zabójstwo na tle seksualnym grozi 25 lat więzienia lub dożywocie, za gwałt od 5 do 25 lat (poprzednio od roku do 10 lat, a w przypadku zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem do lat 12).

EWA KOPCIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski