Pięć gmin: Igołomia-Wawrzeńczyce, Kocmyrzów-Luborzyca, Michałowice, Wielka Wieś i Zielonki w ramach Lokalnej Grupy Działania Korona Północnego Krakowa wspólnie składa wniosek o dotacje unijne na zakup i montaż urządzeń pozwalających na oszczędzanie energii.
Z programu unijnego będą dopłaty w wysokości 60 proc. inwestycji na danym domu, ale w każdym ta inwestycja może być inna i mieć różne koszty. Zależą one m.in. od mocy instalacji i jej lokalizacji. Mieszkaniec płaci 40 proc. netto całej inwestycji oraz cały podatek VAT. Ci, którzy zamontują ogniwa fotowoltaiczne lub solary na dachach domów zapłacą 8 proc. VAT, ale jeśli będzie konieczność montowania urządzeń w ogrodzie lub na budynku gospodarczym, to VAT wyniesie 23 proc.
Gminy sporządziły listy mieszkańców chętnych do montażu urządzeń. Ostatnio gmina Zielonki zakończyła podpisywanie umów z mieszkańcami.
- Mamy umowy podpisane ze 143 osobami, a kolejni chętni są na liście rezerwowej. Taka lista jest niezbędna, bo zawsze ktoś może wycofać się, zrezygnować ze względu na koszty lub brak możliwości montażu ogniw na dachu, a nie chce płacić większego VAT-u po zamontowania na budynku gospodarczym lub podwórku - mówi Małgorzata Fordymacka, kierująca Referatem Gospodarki Komunalnej Urzędu Gminy Zielonki.
Do tych, którzy podpisali umowy, przychodzą eksperci, którzy robią analizy techniczne - inspekcje w terenie. Pierwsi inspektorzy pojawili się już w gminie Kocmyrzów-Luborzca, wkrótce przyjdą także do gminy Wielka Wieś, w tych gminach jest po około 200 chętnych mieszańców do montażu urządzeń produkujących energię. O połowę mniej jest w gminie Michałowice, a jeszcze mniej bo około 45 chętnych jest w gminie Igołomia-Wawrzeńczyce.
Inspekcje są płatne. Chociaż wielu mieszkańców podnosiło bunt z tego powodu, twierdząc, że pracownicy Urzędu Marszałkowskiego mówili im, że inspekcje i analizy techniczne nie są potrzebne do złożenia wniosku o dofinansowanie zakupu i montażu urządzeń.
Analizy są potrzebne, żeby mieć pewność, że moc urządzeń jest dobrze oszacowana, a dach utrzyma ich ciężar - Jarosław Sadowski, wicewójt gminy Michałowice.
- Jednak podtrzymujemy konieczność wykonania tych analiz, bo inaczej składalibyśmy wniosek opierając się tylko na danych od mieszkańców, nie mając pewności, czy dobrze oszacowali moc urządzeń oraz to, czy ich dach utrzyma ogniwa lub solary. Istnieje zagrożenie, że przez kłopoty z zainstalowaniem część ludzi rezygnowałaby z inwestycji na etapie montażu, więc warunki programu nie zostałyby spełnione. A nie chcielibyśmy zwracać dotacji - mówi Jarosław Sadowski, wicewójt gminy Michałowice.
Potwierdza to Marcin Rybski z gminy Wielka Wieś, jednocześnie przedstawiciel LGD Korony Północnego Krakowa, która jest wnioskodawcą w tym projekcie.
- Jeśli kogoś nie stać na analizę za 200 do 300 zł, to istnieje też ryzyko, że zapisze się do programu na fali pierwszych informacji, a potem wycofa się z montażu, bo nie będzie go też stać na 40 proc. udział w inwestycji. Poza tym zlecenie analizy jest pewnym zobowiązaniem - mówi Rybski.
Wylicza, że większość z około 70 proc. mieszkańców przystępujących do programu decyduje się na montaż ogniw fotowoltaicznych, żeby nie tylko grzać wodę, ale także produkować prąd na własne potrzeby. Znacznie mniej jest chętnych na montaż solarów 16 proc. oraz pomp ciepła około 14 proc. - Pompy to najdroższa inwestycja. Takie urządzenie potrzebne do ogrzania domu jednorodzinnego może kosztować około 30 tys. zł - szacuje przedstawiciel LGD Korona Północnego Krakowa.
ZOBACZ TAKŻE: Powrót Wielkiego Krakowa. Plany na hotel Cracovia
Autor: Piotr Ogórek, Gazeta Krakowska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
