18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cieszmy się naszym Euro

Redakcja
- Pięć lat temu, kiedy dostaliśmy Euro, wydawało nam się, że chwyciliśmy Pana Boga za nogi. Kilka dni przed turniejem nie widać przesadnej euforii.

FOT. LIONEL CIRONNEAU/AP

Ze ZBIGNIEWEM BOŃKIEM, byłym wybitnym piłkarzem, ambasadorem Euro 2012, rozmawia Cezary Kowalski

- To wynika z naszego polskiego charakteru. Zawsze wolimy bardziej docenić przegranych niż zwycięzców. Teraz też staramy się wyeksponować rzeczy negatywne, nieskończone autostrady, słabą kolej. Oczywiście wiele też wynika z tego, że brak jest odpowiedniego zarządzania. Tak jak choćby w przypadku Stadionu Narodowego. Ale z drugiej strony nie popadajmy w przesadę. Pytanie podstawowe brzmi: czy my, Polacy, potrafimy się cieszyć?

- Pan jest przecież Polakiem. Potrafi Pan?

- Jestem Polakiem, ale połowę życia spędziłem za granicą i trochę już innym myśleniem przesiąkłem. Dla mnie takie rzeczy jak Polska, patriotyzm, hymn mają bardzo duże znaczenie. Jak się jest na obczyźnie, to takie wartości stają się dużo, dużo bliższe. Nie jestem zgorzkniały. Tak jak choćby polscy politycy. Najlepszy jest ten, który drugiemu lepiej dołoży. A jak trzeba samemu coś zrobić, to już się pojawia problem. Mówię poważnie. Według mnie organizacja takiego turnieju to same pozytywy dla Polski. Nawet jak się nie skończy tego czy tamtego na czas.

- Znana feministka Kazimiera Szczuka twierdzi, że Euro to rozrywka dla samców...

- Nie kojarzę osoby. I bardzo się z tego powodu cieszę. Ale odpowiem jej. Tak, to jest dla mężczyzn. Taki jest target tego produktu. Co w tym złego? Jestem nawet szczęśliwy, że nie znam tej pani. Nie ma o czym mówić. Zmieńmy temat.

- Czyli, koko, koko, Euro spoko. Nie widzi Pan żadnych minusów?

- Przeciwnie, same plusy. We włoskiej telewizji wciąż trąbią o Polsce, pokazują Gdańsk, Poznań, Wrocław, mówią o historii. Przecież to jest świetna reklama. Włosi generalnie byli na początku zasmuceni, że to nie oni będą organizować, ale już się przyzwyczaili. Wiedzą już, że u nas powstały takie stadiony, jakich oni nie mają. Szczycą się tym San Siro, ale ten obiekt ma już ze 30 lat.

- Pan też twierdził, że Euro dostaną Włosi...

- A kto nie twierdził? Chyba tylko Surkis.

- Listkiewicz choćby.

- To fakt. Michał jest człowiekiem, bez którego nie zaczęłaby się ta cała machina i na pewno trzeba to docenić. Powinien siedzieć na trybunie honorowej. A widzę, że po tym, jak przestał być prezesem, został przez obecne władze spostponowany. Obcięli mu pensję, zostawili na uboczu, ale i tak niektórych drażni.

- Nie obawia się Pan jakiegoś skandalu organizacyjnego?

- Tych, którzy się obawiają, zaprosiłbym na finał Ligi Mistrzów do Monachium. Aby dostać się do centrum miasta po meczu, nawet VIP-y czekały po trzy godziny i nikt nie płakał. I to było w Niemczech. U nas z Narodowego nawet piechotą można szybko dojść do centrum. Stadiony są piękne. Podróże między miastami będą za długie. Ale co z tego? Skoro ja jadę z Warszawy do Wrocławia sześć godzin, to Anglik czy Niemiec też będzie mógł. A w czym oni są lepsi ode mnie. (śmiech) Będzie jednak dobra zabawa, będą dobre mecze, będzie przyjemnie. Ja mam się wstydzić za to, że w Polsce nie ma dróg? Ja zawsze byłem dumny, czy byłem w Bydgoszczy, czy miałem pieniądze, czy nie.
- Raczej Pan zawsze miał...

- Nie zawsze. Jak mi się pierwsze dziecko urodziło, to pożyczałem od Pyrdoła na ciuszki. Skąd miałem mieć. Ja się bogaty nie urodziłem.

- Co mówi Michel Platini w prywatnych rozmowach?

- Niech mi pan wierzy, że nic specjalnego. Nie ma już tematu. Euro ma być w Polsce i na Ukrainie i koniec. Nie sądzę, aby zdarzały się takie wpadki jak w RPA, gdzie oficjele FIFA na mecz otwarcia pojechali w innym kierunku i spędzili ten czas w korku na ulicy.

- Jak wypadniemy sportowo?

- Pewne obawy są. Wydaje mi się, że drużyna jest mocna, ma dobrych piłkarzy, gra u siebie, przeciwników ma z nie najwyższej półki. Oglądałem mecz Greków ze Słowenią i naprawdę nie wierzę, że można się tej drużyny obawiać u siebie podczas meczu otwarcia. Jak nie uda się ich ograć, to naprawdę dajmy sobie spokój.

- Sukces sportowy mógłby przykryć wszystkie niedoróbki...

- Sukces sportowy jest niebezpieczny z jednego powodu. Zarządzający polską piłką utwierdzą się w przekonaniu, że świetnie to robią i będą się starali pod to podpiąć. Tymczasem na chwilę przed tak wielką imprezą z polskiej piłki wycofują się inwestorzy, rezygnują z rad nadzorczych w klubach itd. Nie są rozwiązane sprawy związane z korupcją, ciągle się coś dzieje, PZPN tłumaczy się za jakąś działkę na Wilanowie.

- Drużyna Grzegorza Laty twierdzi, że jak będzie sukces, to będą nie do ruszenia po Euro. Układ zostanie zakonserwowany.

- Sądzę, że bez względu na wynik, nawet jak będzie stary układ, to i tak bez Laty. Ludzie nawet w prywatnych rozmowach mówią, że stracili do Grześka zaufanie. Nie wiem, z jakiej przyczyny, i nie interesują mnie jakieś nagrania. Dla mnie to jest dobry kolega z boiska.

- Na czym polega Pana funkcja na Euro?

- Ambasador turnieju to funkcja reprezentacyjna. Za dużo roboty miał nie będę. I bardzo dobrze. Rano przegląd prasy, później jakiś tenis z Platinim albo innymi moimi przyjaciółmi, o dwunastej obiad, a o drugiej, trzeciej zdecydujemy, gdzie chcemy jechać na mecz. Prywatny samolot Michela jest do dyspozycji.

- Latę zabierzecie?

- Mam nadzieję, że miejsce dla Grześka się znajdzie. Jednak to jest legenda polskiej piłki. Został wprowadzony na minę przez swoich kolegów i przez ludzi, którzy chcieli zobaczyć, jak wygląda mina Bońka po porażce. A że Lato sobie rady nie da, to wszyscy o tym wiedzieliśmy.

- Rosja może być czarnym koniem mistrzostw?

- Nie sądzę. Jak ktoś ma być czarnym koniem, to Polska. Mamy łatwą grupę, musimy z niej wyjść. Jak wyjdziemy, to już jest ćwierćfinał. Jeden mecz na własnym terenie. Każdy boi się grać z gospodarzem. Można w nim ograć nawet teoretycznie lepszego. I co wtedy? Strefa medalowa. Warunek jest jeden, aby coś ugrać - to musi być życiowy turniej Szczęsnego i Lewandowskiego. Bez nich nic nie zrobimy.

- A kto mistrzem Europy. Może być sensacyjnie?
- Jak powiem, że ktoś z czwórki: Hiszpania, Niemcy, Włochy, Holandia, to się chyba nie pomylę.

- Bohaterowie nie będą zmęczeni po trudnym sezonie?

- Im bardziej będą zmęczeni, tym lepiej. Będą lepsze mecze. Nie takie taktyczne, z przerywanymi akcjami, ścisłym kryciem. Najlepsze były te mecze za moich czasów. Jedna obrona na jednej szesnastce, druga na drugiej, a w środku się hula.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski