Hokeiści TatrySki Podhala Nowy Targ kontynuują trwającą od początku sezonu serię ligowych zwycięstw na swoim lodowisku. Szóstą z rzędu wygraną zanotowali w niedzielnym starciu z beniaminkiem z Torunia, pokonując go w dwucyfrowych rozmiarach (10:3).
Nowotarżanom więcej problemów niż przeciwnik sprawiał arbiter główny Tomasz Heltman z Gdańska, który mocno kontrowersyjnymi decyzjami - szczególnie w pierwszych dwóch tercjach - wprowadzał bardzo dużo nerwowości.
- Dawno takich rzeczy nie widziałem. Kilka decyzji było kompletnie niezrozumiałych - przyznał po meczu drugi trener Podhala Marek Rączka.
Zresztą, wiele uwag pod adresem sędziego mieli także przyjezdni. - Nie był to jego dobry dzień - przyznał ich białoruski szkoleniowiec Oleg Małkiewicz.
Gdy arbiter nie przeszkadzał gospodarzom, ci z łatwością dochodzili do sytuacji bramkowych, z których i tak wykorzystali tylko małą część. Królem polowania został Fin Jarmo Jokila, autor trzech trafień w meczu. Najwięcej owacji wywołała jednak bramka - pierwsza w sezonie - ulubieńca nowotarskiej publiczności Sebastiana Łabuza, który chwilę wcześniej mocno zwijał się z bólu i nie był w stanie o własnych siłach zjechać do boksu.
- Dostałem w kolano. W pierwszej chwili pomyślałem, że to coś poważnego. Ciężko było ustać. Na szczęście w boksie na __tyle się rozruszałem, że mogłem kontynuować grę - wyjaśnił rosły defensor „Szarotek”.
I nie krył satysfakcji ze zdobytego gola. - Długo na niego czekałem. Pierwszy raz trener desygnował mnie do pierwszej piątki. Miałem za zadanie wjechać przed bramkę, zasłonić bramkarza i ewentualnie czyhać na odbity krążek. Zadanie wykonałem - cieszył się popularny „Łabi”.
Rączka: - Poza tymi pierwszymi, nerwowymi minutami, zagraliśmy kolejne bardzo dobre spotkanie, nad którym mieliśmy pełną kontrolę. Cieszy liczba zdobytych goli i dyspozycja strzelecka naszych napastników.
Dziś nowotarżan czeka wyjazdowe starcie z aktualnym mistrzem Polski i liderem tabeli bieżących rozgrywek drużyną GKS Tychy. Początek meczu o godz. 18.
Przed tym spotkaniem największy problem w małopolskiej ekipie to wirus żołądkowy. Z tego powodu już w piątkowym meczu w Sosnowcu nie wystąpił bramkarz Ondrej Raszka, a w niedzielę zabrakło fińskiego napastnika Jussi Tapio.
- Robimy, co możemy, by wirus się nie rozprzestrzenił. Zobaczymy, jak sobie z tym poradzimy. Wszystko tak naprawdę zależy od odporności organizmów zawodników - uważa Rączka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?