Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężko mi, że zostawiam chłopaków

Rozmawiał Robert Małolepszy
Mariusz Wlazły skończył 31 lat
Mariusz Wlazły skończył 31 lat fot. Paweł Relikowski
Rozmowa. Mariusz Wlazły ma nadzieję, że rodzi się drużyna na lata. Ci, którzy w niej zostają, w Rio będą w kwiecie siatkarskiego wieku.

– Czy to był najtrudniejszy turniej mistrzostw świata w historii siatkówki?
– Na pewno był nietypowy. Strasznie długi. Jak się dowiedzieliśmy, że zagramy w trzeciej fazie w grupie śmierci z Rosją i Brazylią, to miny nam zrzedły. Morale w ekipie podupadło. Ale zaraz przyszła myśl – co mamy do stracenia? Cieszmy się grą, bawmy się tym, że gramy przed własną publicznością. I to pomogło.

– Jaki był przełomowy moment?
– Chyba pierwsze zwycięstwo nad Brazylią. Na początku meczu w grupie nas lali, ale potem mieliśmy trochę szczęścia, pomogli kibice, no i poszło. Rosja od początku turnieju nie grała tego, co prezentowała jeszcze choćby podczas Memoriału Huberta Wagnera. Wtedy sobie pomyślałem, że musimy wykorzystać szansę.

– Michał Winiarski zadedykował medal swojej żonie. A Pan komu?

– Również żonie i synkowi. Oni przez tę reprezentację najwięcej wycierpieli. Kadra oznacza rozłąkę na wiele tygodni.

– Stephane Antiga stanie się teraz celebrytą?

– Stephane’a czeka teraz naprawdę ciężkie życie. To, że dziś jest sukces, nie znaczy, że cały czas będziemy wygrywać.

– Czy to początek wielkiej drużyny?

– Mam nadzieję, że rodzi się coś nowego, bardzo fajnego.

– Nie żal Panu w takim razie kończyć kariery?

– Decyzję o tym, że ostatni mecz mistrzostw świata będzie dla mnie też ostatnim spotkaniem w karierze reprezentacyjnej podjąłem w dniu, w którym się zdecydowałem wrócić do kadry. To było w styczniu. Gdy ustalałem ze Stephane’em, że wrócę, od razu się umówiliśmy, że to jest transakcja wiązana. Kontrakt z dniem rozpoczęcia i zakończenia. Cieszę się, że to się tak pięknie potoczyło, że mogę odejść ze złotym medalem zawieszonym na szyi.

– I to naprawdę nieodwołalne?

– Żeby była jasność, odchodzę nie dlatego, że się kłócę ze związkiem (śmiech). Wiele spraw zostało wyjaśnionych i naprawionych. Bardzo się z tego cieszę. Przez te lata, gdy nie było mnie w kadrze, czułem ból, miałem zadrę w sercu. Bardzo chciałem pożegnać się z kibicami na boisku. Teraz chcę żyć dalej. Tak jak mówiłem, mam nadzieję, że grupa, która zostaje w kadrze, da wam jeszcze wiele radości, a u mnie spowoduje, że łza w oku mi się zakręci.

– Nie kusi Pana jednak, by zdobyć medal igrzysk?

– Igrzyska są dopiero za dwa lata. Nie wiem, co ja będę robił za te dwa lata, jak będę grał. To jest czas, by zbudować drużynę na medal.

– Czyli jednak nie wyklucza Pan, że może powalczyć o miejsce w składzie na igrzyska?

– To naprawdę nie chodzi o mnie. Trzeba doszlifować drużynę. Za dwa lata ja będę miał 33 lata. Tymczasem większość chłopaków z ekipy ma po 24-26 lat. W Rio de Janeiro będą w najlepszym dla siatkarza wieku. Na nich trzeba stawiać, nie zapominając o Bartku Kurku, który gdy jest w formie, jest niezwykle trudny do zatrzymania.

– Zdaje Pan sobie sprawę, że będzie trudny do zastąpienia?

– Wiem, że trochę zostawiam chłopaków, ale trzeba dać szansę nowym atakującym. Dawidowi Konarskiemu, by się rozwinął. To doskonały zawodnik, fajny człowiek. Świetnie wyszkolony technicznie. Starałem się jak mogłem jemu i pozostałym chłopakom przez cały sezon reprezentacyjny przekazać wszystko, czego się nauczyłem.

– Raul Lozano powiedział, że powinien Pan jeszcze przemyśleć decyzję o odejściu z kadry.

Niemniej jednak została podjęta, choć, fakt, jest mi z nią trochę ciężko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski