Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciśnienie śmierci

Redakcja
Tę sytuację znają doskonale płetwonurkowie oraz robotnicy, pracujący przy podwodnych budowach hydrotechnicznych w tzw. kesonach, czyli stalowych skrzyniach bez dna, umożliwiających prowadzenie robót na dnie jezior, rzek i mórz. Choroba kesonowa jest zresztą uznana za ich chorobę zawodową.

ELŻBIETA BOREK

 (INF. WŁ.) Sytuacja, w której nurek musi wynurzyć się z dużej głębokości na powierzchnię wody, może być niebezpieczna dla jego zdrowia i życia, jeśli nie przestrzega określonych reguł. Istnieje bowiem wówczas poważne zagrożenie chorobą kesonową, zwaną także chorobą dekompresyjną.
 Są opracowane szczegółowe tabele dekompresyjne, określające, jak częste i jak długie przerwy musi robić wynurzający się nurek. Zależy to od kilku czynników, z których podstawowe są dwa: głębokość zanurzenia oraz czas przebywania na głębokości.
 Dlaczego przystanki dekompresyjne są tak ważne?
 Otóż pod wodą panuje dużo wyższe ciśnienie niż ciśnienie atmosferyczne na powierzchni. Pod jego wpływem gazy, głównie azot, rozpuszczają się we krwi i tkance tłuszczowej. W czasie szybkiego wynurzania się nurka, a więc szybkiego obniżania ciśnienia, gazy rozpuszczone w płynach ustrojowych próbują się wydobywać z organizmu podobnie jak gaz z szampana. Tworzą pęcherzyki, mogące powodować zatory w drobnych naczyniach krwionośnych. W zależności od ich umiejscowienia pojawiają się określone objawy. Mogą to być bóle zamostkowe, bóle stawów, porażenie mięśni, zapaść. Choroba kesonowa może doprowadzić do śmierci.
 - Jeśli chodzi o marynarzy z zatopionego "Kurska", dekompresja nie groziłaby im, gdyby ich ewakuacja została przeprowadzona przy pomocy kapsuły ratowniczej, nie narażającej marynarzy na ciśnienie panujące pod wodą. W kapsule - mówi Dariusz Spirytulski, instruktor nurkowania z Centrum Turystyki Podowodnej "Nautica" - podobnie jak na statku, panuje ciśnienie 1 atmosfery, takie jak na powierzchni ziemi. Gdyby jednak chcieli lub musieli ewakuować się, wychodząc np. przez luki torpedowe, na głębokości 100 metrów byliby poddani ciśnieniu 11 atmosfer. Taka głębokość wymaga od nurka nie tylko przystanków dekompresyjnych, ale i oddychania mieszanką inną niż powietrze. Bezpieczna głębokość do nurkowania z użyciem butli tlenowych nie przekracza 50 m. Na głębokości 100 m azot i tlen, zawarte w powietrzu, stają się toksyczne.
 - Na świecie jest mniej niż 1 proc. nurkowań na głębokość ponad 50 m - mówi dr Zdzisław Sićko z Zakładu Hiperbarii Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. - Nie sądzę, by marynarzom z "Kurska" groziła konieczność wynurzania się z przystankami dekompresyjnymi. Raczej grozi im hipotermia (czyli wychłodzenie), mogą też mieć problem z przestrzenią życiową. Takie łodzie to nie statki pasażerskie. Jedna koja obliczona jest na 3 marynarzy: gdy jeden śpi, dwaj mają wachtę. W sytuacji kryzysowej te proporcje radykalnie się zmieniają.
 Jego zdaniem, brytyjskie ratownictwo morskie jest najlepsze, a na pewno najszybsze na świecie. Ruszyli na pomoc załodze "Kurska". - Podejrzewam jednak, że jeśli będą mieli najmniejsze przesłanki, by podejrzewać na rosyjskim okręcie podwodnym obecność substancji radioaktywnych, nie podejdą i nie udzielą pomocy - mówi dr Sićko.

Kapsuła nadziei

 Brytyjscy inżynierowie prowadzą konsultacje ze stroną rosyjską na temat technicznych możliwości połączenia komory ratunkowej miniaturowego okrętu LR5 z lukami leżącego na dnie Morza Barentsa okrętu "Kursk".
 Zabierając na pokład trzy osoby załogi - dwóch pilotów i operatora komory ratowniczej - miniokręt LR5 jest w stanie działać jak podwodna łódź ratunkowa, mogąca zabrać jednorazowo na swój pokład do 16 osób.
 Do ratowania ludzi wykorzystuje ona odporną na ciśnienie kapsułę, którą można zainstalować wokół włazu zatopionego okrętu podwodnego, osiadłego na dnie morza.
 Po wyparciu wody kapsuła wypełnia się powietrzem, którego ciśnienie potem obniża się do poziomu, jaki istnieje w miniaturowym okręcie podwodnym. Wówczas można otworzyć włazy prowadzące do LR5 oraz zatopionego okrętu podwodnego i przetransportować jego załogę.
 Mimo iż dotychczas operacji takiej nie przeprowadzano z rosyjskim statkiem, to brytyjskie ministerstwo obrony ma nadzieję, że operację uda się pomyślnie przeprowadzić z "Kurskiem".

(PAP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski