Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cisza i pustka, czyli rozwód

Majka Lisińska-Kozioł
Spacer w parku i rozmowa mogą pomóc odbudować wzajemne relacje
Spacer w parku i rozmowa mogą pomóc odbudować wzajemne relacje Barbara Rotter-Stankiewicz
Publicystyka. Coraz więcej sześćdziesięciolatków decyduje się na rozstanie. W małżeństwie już nie są szczęśliwi

Psychologowie ustalili, że to cisza oraz pustka są symptomami małżeńskiego wypalenia, nie kłótnie i brak porozumienia. Po kilku dekadach wspólnego życia ona i on wypracowali sobie metody wyjaśniania kwestii spornych. Ale jeśli w związku nie ma pozytywnych impulsów, pary chcą zmian. Kinga (60 lat) zdecydowała się odejść od męża po 35 latach.

Ani dorosłe dzieci, ani znajomi nie mogli zrozumieć dlaczego. - Nie było widać, że coś złego dzieje się w naszym związku - mówi Kinga - bo nic się nie działo. Zofia, też po sześćdziesiątce, niedawno obchodziła czterdziestolecie swojego związku.

Sama, bo mąż o rocznicy zapomniał. - Zwykle to ja organizowałam okolicznościowe spotkanie rodzinne. Tym razem postanowiłam poczekać. I się nie doczekałam. Nie była to dla mnie niespodzianka. Na ogół sama jem posiłki, bo mężowi nie smakuje, co gotuję, sama odwiedzam znajomych i spędzam wakacje.

Zofia mówi, że w jej domu emocje pojawiają się głównie za sprawą mężowskich złośliwości.

Nowa żona, nowy mąż
Tymczasem żyjemy coraz dłużej. Małżeństwa z dwudziestoletnim stażem mają w perspektywie kolejne 20, a nawet 30 lat bycia razem. Mogliby zacząć fajny etap życia, ale zaniedbali wzajemne relacje, więc wolą się starzeć z kimś innym.

Według francuskiego Narodowego Instytutu Studiów Demograficznych (INED), liczba rozwodów wśród ludzi po sześćdziesiątce wzrosła od 1985 r. dwukrotnie. Zakochanie przestało być uważane za przywilej zastrzeżony wyłącznie dla osób młodych. Seksuolog z Lyonu Gerard Ribes tłumaczy to wzrostem znaczenia jednostki w społeczeństwie. W XXI wieku także ludziom starszym daje się prawo decydowania o tym, czego chcą i nie muszą się już oni kierować wyłącznie zasadą co wypada.

Dlatego szukają nowych dróg rozwoju osobistego, mają znajomych, którzy są ciekawsi niż ich drugie połowy.

Bywa, że małżeństwo wchodzi w stan kryzysu, gdy mężczyzna przechodzi na emeryturę i nagle chce decydować o sprawach domowych, choć przez lata one dla niego nie istniały, albo spostrzegają, że przez lata życia obok siebie inaczej pojmują świat, który ma się nijak do świata współmałżonka.

Przemoc i brak szacunku
Badania wykazały, że przyczyną rozwodów bywa też przemoc. Nie fizyczna, a słowna. W związkach o długim stażu powszechna.

Agata od 35 lat z tym samym mężczyzną dopiero teraz zauważyła, że słowa męża ranią ją boleśnie. - Gdy dzieci były małe, nie miałam czasu na myślenie, czy czuję się w małżeństwie dobrze. Pracowałam, obroniłam doktorat, gotowałam, załatwiałam różne sprawy i tak mijały lata. Teraz dla męża jestem starą babą, z którą o niczym - czyli o piłce nożnej - nie można pogadać.

Innym rodzajem przemocy jest tzw. przemoc milczenia. Krystyna (59 lat), odkąd z domu odeszły dzieci, czuje się karana przez męża ciszą. - Potrafi nie odezwać się do mnie przez trzy dni. Mówi potem, że nie zasłużyłam na jego uwagę. Żyjemy w małym miasteczku i uchodzimy za dobrą rodzinę, ale tak nie jest. Zapisałam się na angielski i na UTW. Zbieram siły, żeby od niego odejść.

Alkoholizm i zdrady
Kobiety, nawet te starsze, których mężowie piją i je zdradzają, dziś częściej znajdują wsparcie w otoczeniu i nie chcą cierpieć.

- Przez lata słyszałam od księdza spowiednika, że męża ma się na całe życie i jeśli trafi się brutal, trzeba nieść ten krzyż - opowiada Józefa (64 lata). - Aż w sanatorium, do którego pojechałam - ku niezadowoleniu męża, ale z nakazu lekarza - poznałam Jerzego. Od niego usłyszałam tyle dobrych słów, ilu nie powiedział mi mąż przez całe życie. Nie wiem, czy będziemy z Jerzym parą, ale przyjaciółmi jesteśmy. Zdecydowałam, że wyprowadzę się z domu. Nie będę niosła krzyża.

Znaczące miejsce wśród przyczyn rozwodów zajmuje seks, a właściwie jego brak. Okazuje się, że niemal 50 proc. sześćdziesięciolatków nie utrzymuje ze sobą kontaktów intymnych. W Polsce wpaja się kobietom i mężczyznom, że pójście do łóżka to obowiązek, który ma na celu prokreację. Jeśli cel ten - z przyczyn naturalnych - odpada, nie ma powodu wypełniania owego obowiązku. Ale i u nas to się zmienia.

Tak czy inaczej, wedle francuskich badaczy, w sześciu przypadkach na dziesięć, to kobieta występuje z inicjatywą rozwodową; w każdym przedziale wiekowym, a większość rozwodów jest w miastach. Tam jest się bardziej anonimowym, a przez to mniej narażonym na negatywne oceny sąsiadów i znajomych.

Nie wszyscy po rozpadzie starego związku tworzą nowy. Zdarza się, że małżonkowie wracają do siebie po latach rozłąki. - Tak było i w naszym przypadku - mówi 76-letnia dziś Aleksandra z Krakowa. - Po przejściu męża na emeryturę nie mogliśmy się pomieścić w jednym domu, chociaż żyliśmy w nim razem od prawie 40 lat. Po pięciu latach uznaliśmy, że jednak postaramy się wypracować kompromis. Od roku jesteśmy razem, i czujemy się jak po ślubie.

Bywa, że po rozstaniu ze współmałżonkiem kobieta albo mężczyzna - bez względu na wiek - odnajduje nową miłość.
Ostrożnie do nowych partnerów rodziców odnoszą się dzieci. Stanisław, dzisiaj 77 lat, od dziesięciu jest w związku z kobietą, którą poznał po rozwodzie z żoną, z którą przeżył 30 lat. - Dzieci obawiały się, że przepiszę dom na Małgosię, stracą spadek, a była żona zostanie bez środków do życia. Zadeklarowałem, że sprawy majątkowe będą uregulowane tak, jakbyśmy się nie rozwodzili.

Barbara (68 lat) nie rozumie, czemu mąż chce rozwodu. Mają wszak dom i pieniądze. Ona by mu gotowała, a on by odpoczywał, aż dotarliby - jedno obok drugiego - do kresu. Jak Pan Bóg przykazał. A on chciał, żeby o siebie zadbała, chciał podróżować. Ona uznała, że szkoda na to pieniędzy. On chciał seksu, a ona odpowiadała, że mu się w głowie koci. No, to znalazł sobie panią trochę tylko młodszą. - Nie wiem, jak długo będę zdrowy i czy wszystkie plany uda mi się zrealizować, ale będę się starał z całych sił - mówi Antoni (69 lat).

Nie wszyscy zasiedziali małżonkowie chcą pracować nad zwiększaniem wzajemnej bliskości. Bo też nigdy tego nie robili. John M. Gottman, profesor psychologii na uniwersytecie w Waszyngtonie, autor książki "The Seven Principles for Making Marriage Work" (Siedem zasad małżeńskiego sukcesu) pisze, że ludzie na emeryturze nie wiedzą, jak ze sobą rozmawiać, bo przez całe życie wyłącznie wymieniali informacje i załatwiali sprawy.

Jednak, zdaniem psychologów, ogień, który dawał ciepło w małżeństwie, można rozpalić na nowo. Ale potrzebna jest otwartość, poczucie humoru i plany. Pary z długim małżeńskim stażem zgromadziły przecież duży emocjonalny kapitał. Można do niego sięgnąć, by rozbudzić emocje i wprowadzić nowe rytuały, jak chociażby spacery w parku czy weekendowe wyjazdy we dwoje. Ale trzeba też się zastanowić, czy wciąż myślimy o sobie jak o drużynie, która wiele razem przeszła?
Bo bywa przecież, że ów emocjonalny kapitał całkowicie się wyczerpał i małżeńskie wypalenie staje się faktem.

(Imiona niektórych bohaterów tekstu zostały na ich prośbę zmienione.)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski