Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Clinton przeprasza

Redakcja
Chiny wykorzystują pomyłkę Sojuszu?

Korespondencja "Dziennika" z USA

Chiny wykorzystują pomyłkę Sojuszu?

Korespondencja "Dziennika" z USA

Prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton przeprosił wczoraj Chiny za omyłkowe zbombardowanie ambasady tego państwa w Belgradzie. Clinton zaznaczył, że ten tragiczny incydent nie odwiedzie NATO od nalotów na Jugosławię, dopóki nie zaprzestanie ona czystek etnicznych w Kosowie i nie wycofa z tej prowincji swojego wojska i policji.
Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych oświadczyli, że zbombardowanie ambasady chińskiej w Belgradzie wynikło z pomyłki analityków Centralnej Agencji Wywiadowczej CIA, którzy niewłaściwie zidentyfikowali budynek. Tego typu pomyłki wyłapywane są zwykle przez analityków wojskowych, którzy - tym razem - nie zrobili tego, bowiem posiadali zły adres zaatakowanej przez przypadek siedziby.
Z posiadanych przez wojsko i rząd danych wynika, że przedstawicielstwa dyplomatyczne Chin znajdują się w innej części Belgradu, nowy adres ambasady nie był wprowadzony do bazy danych, chociaż w tym miejscu gmach ulokowany jest już dwa lata. Pentagon i agenci amerykańskiego wywiadu odmawiają, poza bardzo skromnymi informacjami, wszelkich komentarzy na temat tragicznej pomyłki. Mówi się tylko, że wytężone śledztwo trwa.
Eksperci do spraw wywiadowczych twierdzą, że osoby planujące ataki bombowe na Belgrad powinny od dawna wiedzieć o lokalizacji chińskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego. Większość celów w Belgradzie wybrali współpracownicy generała Wesleya Clarka, dowódcy sił NATO w Europie, niemniej, sporą rolę odegrała też CIA. Cele są nieustannie sprawdzane, analizowane wielokrotnie przez kilka agencji, aby uniknąć pomyłek i do minimum ograniczyć ofiary cywilne. Atak na najważniejsze cele musi uzyskać dodatkową zgodę prezydenta Billa Clintona.
Szef Białego Domu w niedzielę przekazał na ręce prezydenta Chin Jianga Zemina przeprosiny i kondolencje podkreślając, że zbombardowanie ambasady nastąpiło niechcący, a pomyłkę określił jako tragiczną. Dodał, że atak na ambasadę nie był barbarzyński, a barbarzyństwem jest to, co robi Miloszević. Administracja waszyngtońska robi wszystko, aby przekonać Chińczyków, iż szczerze żałuje tego co się stało. W obawie, że zbombardowanie ambasady ożywi chińskich konserwatystów i da im silne atuty do ręki, waszyngtońska administracja podkreśla zasadność kontynuowania "strategicznego partnerstwa" z Chinami, chociaż stosunki z tym państwem są raczej chłodne ostatnio i oba państwa toczą spory handlowe (ewentualnemu wejściu Chin do Światowej Organizacji Handlowej sprzeciwia się prezydent Bill Clinton). Z drugiej strony podczas niedawnej wizyty w Stanach Zjednoczonych prezydent Chin nawiązał dobre osobiste kontakty z Clintonem, dlatego też trudno raczej będzie Chinom - poza jak na razie pustą retoryką - wrócić do układów zimnowojennych.
Zdaniem amerykańskich komentatorów, Chiny - przywożąc demonstrantów pod placówki konsularne USA i podsycając antyamerykańskie demonstracje - dążą do osłabienia roli USA, wzmocnienia swojej pozycji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i na arenie międzynarodowej. Pekin chce w ten sposób zdobyć przychylność członków Światowej Organizacji Handlu, aby stać się członkiem tej organizacji. ELŻBIETA RINGER

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski