Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cmentarz to ziemia niczyja. Nikt nie zapłaci

Małgorzata Więcek-Cebula
Dominik Olszewski pokazuje wgniecenie dachu swego samochodu
Dominik Olszewski pokazuje wgniecenie dachu swego samochodu FOT. MAŁGORZATA WIĘCEK-CEBULA
Bochnia. Wichura powaliła drzewo rosnące na terenie kirkutu przy ul. Dębczej. Konary runęły na dach auta osobowego. Czy rzeczywiście właściciel samochodu nie dostanie ani grosza?

Wgnieciona blacha, podrapana karoseria i naprawa szkody oszacowana na ponad tysiąc złotych. Zniszczenia to skutek wichury, która niedawno temu przeszła nad Bochnią.

Podmuch wiatru wyrwał z korzeniami pokaźne drzewo, które spadło na samochód Dominika Olszewskiego. Mężczyzna zaparkował auto w pobliżu budynku, w którym mieszka, tuż obok starego cmentarza żydowskiego przy ul. Dębczej.

– Gdy kładłem się spać koło północy, wyjrzałem jeszcze przez okno, bo wiatr już mocno dudnił – mówi pan Dominik. Nie sądził jednak, że przybierze aż tak potężną siłę. Niedługo później obudził go huk. Już z oddali dostrzegł, że na dachu jego opla leży drzewo.

Na miejscu pojawili się strażacy i policjanci. Usunięto konary, sporządzono też protokół. Pan Dominik zrobił kilka zdjęć, by mieć dowód na to, że auto zostało uszkodzone właśnie w ten sposób. Następnego dnia wybrał się do Urzędu Miasta, by zapytać w jaki sposób oraz czy może domagać się odszkodowania za powstałą szkodę.

– W urzędzie dowiedziałem się, że to nie jest teren miasta i trzeba wystąpić do gminy żydowskiej, bo drzewo rosło na terenie starego kirkutu – tłumaczy pan Dominik. Skontaktował się z przedstawicielem gminy żydowskiej. Tam także usłyszał, że o pieniądzach może zapomnieć, bo teren cmentarza nie jest ich.

Działka należała do prywatnej osoby, która dawno temu zmarła, a spadkobiercy się nie ujawnili. Gmina żydowska starała się o przejęcie terenu, ale to nie nastąpiło. – Próbowałem ubezpieczyć kirkut od zdarzeń losowych, ale żaden ubezpieczyciel się nie zgodzi bez tytułu własności – mówi Tadeusz Ja­ku­bowicz, przewodniczący gminy żydowskiej w Krakowie.

Burmistrz Bochni Stefan Kolawiński nie ma zamiaru partycypować w kosztach naprawy samochodu pana Dominika. – Do uregulowania szkody zmusiłoby mnie tylko orzeczenie sądu – mówi.

– A co jeśli to drzewo spadłoby na przechodnia i go zabiło? Wtedy też nikt nie byłby za to odpowiedzialny? – dopytuje bochnianin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski