Światowe Dni Młodzieży będą wielkim sprawdzianem, przede wszystkim organizacyjnym, który pokaże, czy jako miasto możemy w jednym czasie przyjąć milion (dwa, trzy miliony?) pielgrzymów w taki sposób, by zapewnić im przyzwoite warunki, a nie sparaliżować życia mieszkańcom. Zapewne go zdamy, bo to nie pierwszy tego typu egzamin - przecież wizyty papieskie w Krakowie to był kiedyś chleb powszedni.
Jednak spotkanie papieża Franciszka z młodymi z całego świata to także sprawdzian dla naszej kultury i dziedzictwa. Za kilka miesięcy okaże się, czy jako krakowianie jesteśmy gościnni, otwarci na innych, czy boimy się obcych, nieznanych i sytuacji, które stwarza zgromadzenie w jednym miejscu tak wielkiej rzeszy nieznających się nawzajem ludzi.
Ten sprawdzian będzie o wiele trudniejszy, bo otwartość podczas wszystkich papieskich wizyt w Krakowie nie była tak jak teraz podszyta strachem o własne życie. Może to będzie okazja do powrotu do atmosfery z pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II, kiedy przyszłość też była niepewna, a komunizm w Polsce wydawał się nie do ruszenia.
W tle tych wielkich emocji, głównie religijnych, będą rozgrywać się sprawy, które tylko teoretycznie mają mniejsze znaczenie dla naszej przyszłości. Walka ze smogiem, poprawa jakości dróg, nowe parki - to wszystko będzie mieć wpływ na to, by żyło się lepiej. Aby było jeszcze lepiej, wielki desant z Krakowa do Pałacu Prezydenckiego i Kancelarii Premiera powinien przełożyć się na dobre decyzje dla Krakowa i Małopolski.
Te pierwsze już podjęte (jak choćby umożliwienie zabudowy na terenach zalewowych) nie dają podstaw do wielkich nadziei, ale nie warto jej tracić, za to warto cierpliwie czekać choćby na decyzję ministra infrastruktury o sfinansowaniu z budżetu państwa północnej obwodnicy miasta. I na pomysł ministra finansów, administracji i edukacji, jak zrekompensować miastu utratę dochodów, która czeka nie tylko Kraków po zwiększeniu kwoty wolnej od podatku, zniesieniu obowiązku szkolnego dla 6-latków czy likwidacji gimnazjów.
Na zwiększeniu kwoty wolnej od podatku zyskają indywidualni krakowianie, wszyscy pracujący, ale w miejskiej kasie ubędzie może nawet 200 mln zł. Mniej pieniędzy będzie także, gdy mniej dzieci pójdzie do szkoły. A likwidacja gimnazjów oznacza dodatkowe koszty związane z kolejną reorganizacją systemu oświatowego i odprawami dla zwalnianych.
Życzmy sobie, by 2016 był rokiem dobrych zmian dla wszystkich i by rządzący zechcieli zrozumieć, co to jest zmiana dobra rzeczywiście dla wszystkich.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?