MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co kto mówi, co kto śpiewa

Redakcja
Już dawno futbolowe życie nie dostaczyło branży felietonowej tak wielu smakowitych tematów godnych eksponowania. Nie trzeba być nawet pracowitym padlinożercą, aby mieć podane na tacy gotowe do obśmiania cytaty.

Ryszard Niemiec: PRETEKSTY

Jako pierwsi swą łaskawość zademonstrowali najwierniejsi kibice Cracovii, tradycyjnie zasiedlający wschodnią trybunę przy Kałuży. W Wielkim Tygodniu otóż, w trakcie meczu ekstraklasy z Podbeskidziem, zorganizowali prawykonanie niesłychanie intrygującej, w swej wymowie, etiudy wokalnej, zaliczonej - jak rozumiem - do repertuaru mobilizującego umiłowany zespół do zdwojenia wysiłków. W chwilach dla Cracovii trudnych, a te trwają już czwarty sezon, zwykło się słuchać standardów dosyć heroicznych, takich jak np.: "grać na całego, walczyć do upadłego!", albo uspokajających: "nikt nam nie zrobi nic, bo z nami marszałek Śmigły Rydz!" (zwrotka ta, co ciekawe, wykonywana jest na melodię... hymnu komunistycznej Gwardii Ludowej "My ze spalonych miast...").

Teraz sięgnięto po wymowę powodującą zejście z zawodników presji wyniku i uzyskanie potrzebnego luzu w grze. Jednak po wysłuchaniu tekstu, wraz z mecenasem Rafałem Aksmanem, dochodzę do wniosku, że pozytywna interpretacja śpiewanego: "ekstraklasa, I liga, jeden chuj! ", może mieć drugie, rozbrajające dno. Chodzi o to, że drużyna, o ile ktoś przetłumaczył tekst na języki graczy najemnych, odbierze go jako przekonanie o braku różnicy pomiędzy grą w ekstraklasie, a tą ligą, która jest jej zapleczem. Jeśli tak, to po jakiego ch... umierać za ekstraklasę?! Lepiej z niej zlecieć z pieśnią na ustach...

W Stróżach, na meczach Kolejarza, trudno o doping chóralny, bo trybuny nie gwarantują pełnego naboru kantorów. Dlatego w roli chóru greckiego występuje tam wiceprezes Stanisław Kogut. Ostatnio jego występ upowszechniła TVN24, co wywołało lawinę krytycznych utworów medialnych i popisów moralistów. Po rozbiorze zawartości leksykalnej wznoszonych okrzyków, można uznać, że działacz nie naruszył ani dobrych obyczajów, ani nikogo nie poniżył. To, że nazwał kogoś Mongołem, z litery dużej (a tak wynika z przekazu TVN) w żadnym razie nie wyczerpuje znamion naruszenia dóbr osobistych. Mam za sobą miesięczny pobyt w Ułan Bator i Darchanie, skąd wynoszę podziw i szacunek dla tamtejszych ludzi, ich wrażliwości na niesprawiedliwość i czyjąkolwiek krzywdę, także wyrządzoną sportowcom. Z kolei zwrócenie się do sędziego per "dziadygo", jest niczym więcej, niż podkreśleniem szacunku dla zaawansowanego wieku, rozumianego zwyczajowo jako uosobienie rozumu, taktu i rozwagi...

Nie pojmuje tego prezes Warty Poznań, pani Pyżalska, niegdyś modelka, a dziś nauczająca etyki blogerka, bo wbrew zasadzie "nomina sunt odiosa", umieszcza senatora RP w... kurniku. Fakt, na stadionach dzieją się rzeczy okropne i godne nagany, ale akurat upominanie się Koguta o uczciwość w I lidze nie jest wołaniem na puszczy, raczej dmuchaniem na zimne. Kto, jak kto, ale senator ma ten obowiązek wpisany w swą posługę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski