MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co może prezydent Polski

Redakcja
Prezydent, choć jest pierwszą osobą w państwie, konstytucja przewidziała dla niego niewielkie uprawnienia. Stąd też często, zwłaszcza tzw. środowiska opiniotwórcze podkreślają, że kandydaci na najwyższy urząd powinni mocno miarkować się przy składaniu przedwyborczych obietnic.

WYBORY. Kandydaci na najwyższy urząd powinni być ostrożni, składając przedwyborcze obietnice

 

- Takie postrzeganie roli prezydenta mocno rozmija się z faktycznymi możliwościami tego urzędu - podkreśla jednak prof. Paweł Sarnecki, kierownik Katedry Prawa Konstytucyjnego UJ. - Prezydent może znacznie więcej niż literalnie jest to zapisane w konstytucji. Urząd prezydenta Polski został tak skrojony, że osoba, która go pełni, powinna być kimś w rodzaju "ojca narodu" - dodaje prof. Sarnecki.

Co to oznacza w praktyce? Zacznijmy od kampanii wyborczej. Zdaniem konstytucjonalisty z UJ, w pełni uprawnione, a tym samym zasadne jest pytanie kandydatów na urząd prezydenta o niemal wszystko, w tym np. o to, czy pomogą - gdyby wygrali wybory - w postawieniu ośrodka zdrowia, krytego basenu czy kawałka drogi gminnej.

- Kandydaci mogą natomiast obiecać społeczności lokalnej, że spróbują taką czy inną sprawę pomóc im rozwiązać. Co więcej, ich obietnica nie tylko nie jest z góry skazana na przegraną, ale może być - w razie objęcia urzędu - załatwiona pozytywnie - twierdzi konstytucjonalista z UJ.

Trzeba zapytać, jak to możliwe, skoro konstytucja poza prawem składania projektów ustaw nie daje głowie państwa praktycznie żadnych możliwości działania np. na polu gospodarczym, służby zdrowia czy edukacyjnym, czyli w sprawach, które mają bezpośrednie znaczenie dla życia obywateli. Dodajmy, że nie jest prostą rzeczą przedstawić solidny projekt ustawy, bo do tego trzeba mieć sztab ludzi, m.in. dobrych legislatorów i fachowców z danej dziedziny.

Prof. Sarnecki zwraca uwagę na kilka rzeczy, które - jak życie pokazuje - nie są brane pod uwagę i radzi pamiętać, że prezydent, jako organ konstytucyjny, jest - po pierwsze - organem wybitnie politycznym. Po drugie - jest nie tylko przedstawicielem państwa, ale także przedstawicielem narodu, chociaż formalnie takiego sformułowania w konstytucji nie ma (teoretycznie prawo do reprezentowania narodu jest zastrzeżone dla posłów i senatorów).

- Z racji, że prezydent jest organem politycznym, a jednocześnie najwyższym przedstawicielem RP, wynika, że ma możliwość posługiwania się najrozmaitszymi środkami, w tym niesformalizowanymi prawnie, celem przekonywania premiera, ministrów i innych urzędników, np. rzecznika praw obywatelskich, i wskazywania im na oczekiwania i problemy społeczne na każdym szczeblu - mówi prof. Sarnecki.

Konstytucjonalista przyznaje jednocześnie, że żaden urzędnik państwowy, począwszy od szefa rządu, nie ponosi sankcji w razie, gdyby stanowisko prezydenta zlekceważył. Podkreśla jednak, że urzędnikom i politykom nie wypada i nie opłaca się traktować prezydenta obcesowo.

Przypomina, że choć prezydent Lech Kaczyński za życia miał zdecydowanie więcej przeciwników niż zwolenników, to jednak po jego śmierci wszyscy mogliśmy się przekonać, jak naprawdę ważny jest ten urząd dla wielkiej części Polaków.

- Jeżeli prezydent zabiegałby u osób kompetentnych w danej dziedzinie o sprawy, które obiecał spróbować rozwiązać w czasie kampanii wyborczej, to takiemu jego postępowaniu nie można niczego zarzucić od strony prawnej, konstytucyjnej - przekonuje prof. Sarnecki.
 

Podkreśla, że prezydent nawet, jak nie ma konkretnych uprawnień nadanych mu przez konstytucję, to może działać niesformalizowanymi drogami, a tego typu zabiegi mogą przynieść bardzo pożądane rezultaty społeczne.

Konstytucjonalista z UJ przekonuje, że urząd prezydenta jest na tyle potężnie umocowany w konstytucji i w świadomości Polaków, że osoba sprawująca go każdą sprawę ważną społecznie może starać się załatwiać na wszelkie sposoby; naturalnie w granicach prawa. Na przykład przedstawiając ją na forum opinii publicznej, a z tytułu zajmowanego stanowiska stwarzać odpowiednie - w sensie pozytywnym - ciśnienie.

Prezydent - jak mówi konstytucja - czuwa nad jej przestrzeganiem. - Poza wszelką dyskusją jest, że kandydaci na prezydenta powinni znać konstytucję - mówi prof. Paweł Sarnecki.

Niestety, jak łatwo zauważyć, znajomość konstytucji nie jest silną stroną nawet dwóch głównych kandydatów, czyli Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego. Kandydat PO sięgnął po Wikipedię, by dowiedzieć się, co to jest Rada Bezpieczeństwa Narodowego, choć w konstytucji o RBN jest w praktyce jedno zdanie. Dodajmy, że Komorowski nie wiedział, iż Rada Polityki Pieniężnej decyduje o poziomie stóp procentowych, a nie ustala kurs złotego. Jarosław Kaczyński wysłał natomiast na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego adwokata, który miał go w niej reprezentować.

Włodzimierz Knap

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski