Leszek Mazan: FELIETON
Jurij Drużnikow w swej książce "Anioły na ostrzu igielnym" nie wspomina - co stwierdzam z goryczą - o Leninie, i to żywym! w Tatrach i na Podhalu! A przecież to dzięki niemu młodzież polska tłumnie i ochoczo wędrowała na Rysy Szlakiem Lenina, dzięki niemu mogliśmy przez 40 lat w kwietniu, w ramach tzw. Dni Leninowskich jeździć za friko na wycieczki do Zakopanego - pod warunkiem że zatrzymując się w Poroninie, oddamy hołd twórcy Pierwszego na Świecie Państwa Robotników i Chłopów. Stał ci on sobie na pomniku, dumając - podobnie jak w latach 1912-1914 - nad ciężką dolą górali i z wyjątkiem Czumy i Niesiołowskiego nikt mu nigdy nie przeszkadzał. A kiedy wcześniej, nim jeszcze wszedł na cokół, wybrał się w 1914 roku na wycieczkę wysoko w Tatry - ze szczeliny lodowej wyciągnął go Stanisław Gąsienica-Byrcyn (z czego góral był najpierw bardzo dumny, potem wprost przeciwnie, duma wróciła znowu po drugiej wojnie). W styczniu 1945 r. pod domem Lenina wystawiono żołnierskie warty honorowe, zaś cała Małopolska przez najbliższe 45 lat puchła z dumy, że to właśnie ją zaszczycił swym pobytem On. I to nie sam: z żoną, teściową i kochanką Inessą Armand (mieszkała osobno, na Rakowic-kiej 3), która tak się zakochała w krakowskich Błoniach, że po powrocie do Petersburga przybrała sobie partyjny pseudonim Błonina. Do Krakowa i na Podhale ciągle ktoś przyjeżdżał z interesami: a to Stalin, a to Kamieniew z synem, a to Zinowiew, Bagocki i Bucharin. Szczęśliwa Małopolska była tuż przed pierwszą ze światowych wojen prawdziwym centrum rosyjskiej myśli rewolucyjnej.
Wyjechał od nas Lenin w wielkim pośpiechu w 1914 roku, tuż po wybuchu wojny. Wcześniej aresztowano go jako rosyjskiego szpiega; z nowotarskiego kryminału wyciągnął go, niczym Gąsienica z lodowej otchłani, Jan Kasprowicz i inni polscy znajomi. Rosyjski rewolucjonista zostawił w Galicji sporo notatek. Część papieru zużył do pakowania serów i kiełbasek sąsiad Lenina, sklepikarz z ulicy Lubomirskiego, część po pierwszej wojnie przekazano Ambasadzie ZSRR, pozostałe dokumenty trafiły do KC KPZR po wojnie drugiej jako Dar Narodu Polskiego.
Następcy Lenina i Stalina omijali Małopolskę szerokim łukiem, szlachetne ryzyko wizyty w Krakowie podjął dopiero Gorbaczow. Wcześniej rozmowy małopolsko-radzieckie na rzeczywiście najwyższym poziomie odbyły się tylko raz, w okolicach Księżyca, kiedy pan Twardowski zapytał nadlatującą kosmonautkę Walentynę Tierieszkową: Paczemu Wala tak zap...? - Jakbyś się wyrwał z takiej nędzy, tobyś zap... prędzy! - odpowiedziało z krakowskim akcentem skromne radzieckie dziewczę.
Lenin, mimo zmiany ustroju, jest po dawnemu wiecznie żywy i żwawy. Oto dowód: niedawno na ścianie wychodka pewnej restauracji nowotarskiej mogłem, przełykając ślinę ze wzruszenia, przeczytać:
Tutaj srał Lenin
Przed wycieczką do Pienin.
Leszek Mazan
dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?