Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co widać przez szybę...

Barbara Rotter-Stankiewicz
Piotr Strzelecki, prezes Vitroformu w swoim królestwie
Piotr Strzelecki, prezes Vitroformu w swoim królestwie Barbara Rotter-Stankiewicz
Chociaż Piotr Strzelecki jest absolwentem Akademii Rolniczej „zaczarowało” go szkło. Z małej Cichawy wysyła je nie tylko do całej Polski, ale i wielu innych krajów

Chociaż firma Vitroform zagnieździła się w Cichawie równo 20 lat temu, niewielu mieszkańców gminy Gdów kojarzy tę nazwę. Być może dlatego, że produkowane tutaj szklane cuda, trafiają głównie nie do odbiorców lokalnych, ale do klientów we Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech i wielu innych krajach świata. W Polsce znają Vitroform przede wszystkim producenci sprzętu chłodniczego z Bochni i Niepołomic.

Zresztą - jak mówi prezes zarządu i założyciel firmy Piotr Strzelecki - to właśnie ze względu na sąsiedztwo produkujących chłodziarki zakładów w Bochni, pierwszego odbiorcy - wybrano lokalizację w Cichawie.

Zanim ruszyła produkcja, było… bankructwo

- Przez całe życie pracowałem prywatnie - mówi prezes Vitroformu. - Wyjątkiem były dwa lata tuż po studiach na Akademii Rolniczej, w Instytucie Zootechniki w Aleksandrowicach, gdzie zajmowałem się paszoznawstwem. To była druga połowa lat siedemdziesiątych. Badania były interesujące, ale po pewnym czasie zabrakło... odpowiednich odczynników i praca ograniczała się do podpisywania listy obecności.

Długo tego nietypowego bezrobocia nie wytrzymał, zwolnił się i znalazł pracę - a właściwie ona jego - w prywatnej firmie sąsiada, gdzie po pewnym czasie zajął się produkcją lusterek do samochodów. Krakowski zakład dostarczał je nawet dla fabryki na Żeraniu. Interes kręcił się na tyle dobrze, że pan Piotr postanowił uruchomić działalność na jeszcze większą skalę. W 1989 roku pojechał na „szklane” targi do Dusseldorfu i tam wymyślił, że będzie robił szyby gięte.

- W 1990 wziąłem kredyty, kupiłem w Czechach wagon szkła, z którego udało mi się sprzedać parę skrzynek i… zbankrutowałem. Straciłem wszystko - nawet maszyny mi zlicytowano. Jedyne co miałem, to długi w Urzędzie Skarbowym i ZUS - wspomina Piotr Strzelecki.

Idea wytwarzania giętego szkła nie opuszczała go jednak i gdy tylko stało się to możliwe, zrealizował ją. W Cichawie wynajął zabudowania po SKR i uruchomił produkcję. Zbyt miał częściowo zapewniony, bo odbiorca w Niepołomicach zobowiązał się, że bez względu na swoje bieżące potrzeby, co miesiąc będzie kupował szyby za 100 tys. złotych i słowa dotrzymał.

Szklane domy to nie mrzonki

Tak więc w Cichawie ruszyła firma, w której obecnie ma zatrudnienie około 70 osób, głównie pochodzących z okolicy. Specjalność zakładu to „obróbka i kształtowanie tafli szklanych”.

Co się kryje za tym sformułowaniem? Aż trudno uwierzyć, że szkło - jego płaskie tafle, a także te wyginane po uzyskaniu odpowiedniej temperatury w specjalnych piecach - znaleźć może tyle zastosowań.

- Około 40 procent naszej produkcji to szyby do urządzeń chłodniczych, które kupuje głównie Bochnia i Niepołomice. Kolejne 50 procent trafia do budownictwa - szklane balustrady, szyby elewacyjne, nawet podłogi - mówi prezes Strzelecki.

Próbkę zastosowania szkła w budownictwie i architekturze wnętrz można zresztą zobaczyć w siedzibie firmy - szklany jest tu fragment ogrodzenia, schody, drzwi, ścianki działowe, stoły, blaty. Szkło, z którego są zrobione, musi być bezpieczne - zależnie od konkretnych potrzeb szyby gięte, zespolone, warstwowe, laminowane, czasem grube na kilkanaście milimetrów i hartowane.

Ostatnie 10 procent produkcji to - jak określa prezes Strzelecki - „różne śmieszne rzeczy”, wykonywane na indywidualne zamówienia. Są więc szyby do szynobusów i do jachtów, gigantyczne akwaria i terraria, gabloty o wymyślnych kształtach. Niektóre z nich można zobaczyć w hali produkcyjnej. W siedzibie Vitroformu są też dekoracyjne detale, których produkcja jest na tyle kosztowna, że trudno byłoby ją uruchamiać. Pokazuje jednak możliwości, jakie drzemią w tym materiale.

Ale wszystkiego nie widać - pan Piotr opowiada zatem o szybach, które mogą matowieć „na zamówienie” (a raczej na włączenie), o takich, które są podgrzewane (np. po to, żeby trzymane w chłodziarce lody nie zaparowały witryny), i o tym, że czasem minimalna rysa sprawia, iż np. ogromne akwarium może się rozsypać.

Dla laików - fascynujący świat. Dla Piotra Strzeleckiego, jego dwóch synów i dla wspólnika - Janusza Matuszyka i również jego dwóch synów - po prostu rodzinna firma.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski