Na rządzących raczej nie ma co liczyć. Oni już zapomnieli o atmosferze wizyty Franciszka i wracają do swych orwellowskich praktyk wywracania znaczeń polskich słów.
Część tej choroby udziela się też niektórym publicystom, którzy zamiast wsłuchiwać się w słowa papieża, konkretne jak Nowy Testament, zamknęli się w „kanapowym” zrzędzeniu, że Franciszek niby „za prosty” w porównaniu z intelektualistami Benedyktem XVI i Janem Pawłem II.
Z tego, co pamiętam, naszego papieża też atakowano za ludowy, nadmierny kult maryjny i nadprodukcję świętych, ale wtedy nasi dzielni publicyści zabraniali nawet wspominania tych zarzutów. Tak jakby Jan Paweł II był słabeuszem, który nie poradzi sobie z żadną krytyką.
Co do samego Krakowa, to mam nadzieję, że po Franciszku będziemy się do siebie częściej uśmiechać, tak jak to było w ubiegłym tygodniu. Choć nie mam też złudzeń, iż swoje trzy grosze dorzucą lokalni hejterzy, którzy przed ŚDM walczyli na deklaracje, kto z Krakowa wyjedzie najdalej przed zalewem tych strasznych chrześcijan...
Zawsze zastanawia mnie, że ludzie ci mają się za towarzystwo nowoczesne i niezwykle tolerancyjne, ale zazwyczaj tolerancja ta kończy się dokładnie na granicy ich własnych poglądów. Gdyby zostali na ŚDM, mogliby się przekonać, że katolicyzm to nie tylko ksiądz z radia. I że setki tysięcy pielgrzymów są mniej uciążliwe niż nieduże wycieczki pijaków z pewnej wyspy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?