Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Codziennie 200 rzutów

Justyna Krupa
Mecz Wisły Can-Pack Kraków ze Ślęzą toczył się głównie pod koszem zawodniczek z Wrocławia
Mecz Wisły Can-Pack Kraków ze Ślęzą toczył się głównie pod koszem zawodniczek z Wrocławia Andrzej Banaś
Ekstraklasa koszykarek. W pierwszym ćwierćfinałowym meczu mistrzynie Polski bez większych problemów pokonały Ślęzę. Mimo że nie zagrały najlepiej w sezonie.

Wisła Can-Pack Kraków74
Ślęza Wrocław45
(26:17, 16:8, 13:8, 19:12)

Wisła: Quigley 20 (3x3), Lavender 17, Żurowska-Cegielska 6, Vandersloot 4, Skobel 3 (1x3) - Abdi 13 (1x3), Petronyte 6, Ouvina 5 (1x3), B. Puter 0, Ziętara 0.
Ślęza: Śnieżek 12, Głocka 8, Leciejewska 6, Player 6, Nwagbo 0 - Czarnecka 8, Mistygacz 3 (1x3), Zuchora 2, Rozwadowska 0, Stachnik 0.
Sędziowali: Robert Mordal, Marcin Bieńkowski, Karol Nowak. Widzów: 900. Stan play-off: 1-0.

Wrocławianki wystąpiły bez dwóch podstawowych zawodniczek. Z powodu choroby wypadła ze składu Paulina Pawlak - teraz ważna postać dla zespołu beniaminka, a w przeszłości kapitan Wisły Can-Pack - a Krzysztof Szwej nie mógł też skorzystać z pomocy Adrianne Ross. Te absencje wyraźnie odbiły się na grze Ślęzy. - Mamy nadzieję, że obie zagrają w rewanżu - podkreślał trener Ślęzy.

Krakowianki szybko wypracowały sobie przewagę. Po tym jak "trójkę" trafiła Allie Quigley, było 12:2. Później jednak wiślaczki nieco się rozluźniły. Potrafiła to wykorzystać m.in. Magdalena Leciejewska, od niedawna występująca w ekipie Ślęzy. Była wiślaczka sfinalizowała kontrę wrocławianek, po czym dorzuciła do tego punkty z ponowienia.

W drugiej kwarcie Wisła zdobyła kilka łatwych punktów z szybkiego ataku, m. in. po przechwytach Courtney Vandersloot. Pod koszem słabo prezentowała się jednak Gintare Petronyte. Litwinka była nieskuteczna, notowała złe podania i straty.

- W drugiej kwarcie udało nam się zatrzymać Wisłę na 16 punktach, a w innej na 13. To było pozytywne - podkreślał później trener Szwej.

W końcówce pierwszej połowy krakowianki zaczęły jednak trafiać z obwodu. Skutecznością błyszczała zwłaszcza Quigley. Do przerwy zapisała na koncie aż 18 punktów. Drugą część spotkania w większości przesiedziała jednak na ławce, więc nie miała szansy wyśrubować rekordu.

Fakt, że Svitek nie eksploatował swoich najlepszych zawodniczek, wyraźnie pokazuje, że Wisła miała ten mecz pod kontrolą. Beniaminek nie miał czym krakowianek postraszyć.

- Ta ćwierćfinałowa rywalizacja to dla nas nauka, z której chcemy jak najwięcej wyciągnąć - podkreślał trener gości.
Svitek miał jednak sporo zastrzeżeń do gry swojej ekipy.

- Wygraliśmy dzięki defensywie - podkreślał. - W ataku nie umieliśmy wykorzystać wielu dogodnych pozycji rzutowych. Musimy poprawić tę skuteczność poprzez trening. Wystarczy 200 dodatkowych rzutów do kosza każdego dnia - skwitował.

Jeśli w piątek krakowianki wygrają po raz drugi - tym razem we Wrocławiu - będą mogły świętować awans do półfinału. Gdyby natomiast Ślęza u siebie ograła mistrzynie Polski, konieczne będzie jeszcze jedno ćwierćfinałowe starcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski