Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Codzienność nie jest porywająca

Redakcja
Teresa Borcz-Khalifa w Krakowie Fot. Łukasz Grzymalski
Teresa Borcz-Khalifa w Krakowie Fot. Łukasz Grzymalski
Pod koniec października 2004 r. Teresa Borcz-Khalifa, Polka z Bagdadu, została uprowadzona. Irak był wtedy niezwykle niespokojnym miejscem, siły koalicji pod przewodnictwem USA straciły w ciągu roku ponad 900 żołnierzy (liczba zabitych według serwisu Icasualties.org), ginęli członkowie miejscowego ruchu oporu i cywile, dochodziło do uprowadzeń cudzoziemców.

Teresa Borcz-Khalifa w Krakowie Fot. Łukasz Grzymalski

SPOŁECZEŃSTWO. TERESA BORCZ-KHALIFA siedem lat po porwaniu w Iraku mówi, że absurdy w Polsce są bardziej przerażające niż uzbrojeni napastnicy

Borcz-Khalifa odzyskała wolność po trzech tygodniach przetrzymywania przez zbrojną bandę. Porywacze wypuścili ją po zabiegach polskiego rządu. Odbyła się konferencja prasowa. Do opinii publicznej dotarło, że państwo poradziło sobie. Horror obywatelki miał się skończyć.

Codzienność jak z Kafki

Uprowadzona Polka, która długie lata spędziła w Iraku, wróciła na stałe do kraju pochodzenia. Mówi, że nie była zadowolona z tej ewakuacji. Jednak, w jej ocenie, dla Polaków nie ma już miejsca w Iraku. Udział w inwazji, jak mówi, skompromitował państwo i jego mieszkańców. Nie było mowy o powrocie do Bagdadu.

Musiała zacząć życie nad Wisłą. Dach nad głową zapewniła jej rodzina z Krakowa i okolic Gliwic. Gorzej było z papierami. Borcz-Khalifa nie miała dowodu osobistego, a człowiek bez dokumentu tożsamości - z urzędniczego punktu widzenia - nie istnieje. Zaczęła się wędrówka od jednego urzędowego biurka do drugiego. Potem trzeba było pomyśleć o pieniądzach na podstawowe potrzeby. Skończyła się dramatyczna walka o przeżycie, zaczęło się zwykłe życie.

Zaraz po uwolnieniu mówiła, że były zakładnik niczego w życiu już się nie przestraszy. Teraz odwołuje te deklaracje. Poznała żywot zwykłego obywatela RP i przyznaje się do lęków.

- Boję się wychodzenia na ulice, ruchu drogowego, wszechobecnego brudu i powszechnego pijaństwa, całokształtu życia tutaj. Uzbrojony napastnik to było konkretne zagrożenie. Człowiek wiedział, na czym polega niebezpieczeństwo. Polskie życie to zagrożenia nieokreślone, mgliste, niemożliwe do uniknięcia. Polska to jest świat z twórczości Kafki. Zagrażają wszechmocni, leniwi urzędnicy. Instytucje, które mają pomagać, są fikcją. Mamy tu nierzeczywistych policjantów, w sklepach sprzedawane jest sztuczne jedzenie, a politycy nie mówią o prawdziwym świecie. Polskie koleje to pociągi widma. Nigdy nie wiadomo, z którego peronu odjedzie skład - mówi Borcz- -Khalifa.

Zła na polityków

Udział polskich wojskowych w zagranicznych misjach to, jak uważa, angażowanie się w awantury i afery. - Gdy żołnierze giną, nie żałuję ich. Pojechali na wojnę dla podwójnej pensji - stwierdza Borcz-Khalifa.

Przeklinała Leszka Millera, Aleksandra Kwaśniewskiego i Jarosława Kaczyńskiego. Krótko była zauroczona Donaldem Tuskiem, ale szybko jej przeszło. Polską politykę zagraniczną uważa za podporządkowaną amerykańskiej, a tę opisuje jako plan siłowej dominacji nad światem. Nie może wybaczyć nadwiślańskim elitom ich ukłonów w stronę USA - zakupu samolotów F-16, udziału wojsk RP w działaniach NATO, planów budowy bazy antyrakiet pod Słupskiem.

Jest równie krytyczna wobec sytuacji wewnętrznej w Rzeczpospolitej. - Utrzymuję się z renty, chociaż chciałam pracować. Możliwości zatrudnienia tutaj to kolejna fikcja - podkreśla. - Do Polski przyjechałam jako pani po 50. roku życia, a człowiekowi w tym wieku proponuje się tu tylko miejsce w trumnie - dodaje.
Z nostalgią wspomina Irak z czasów przed inwazją sprzymierzonych. Mówi o dobrej opiece lekarskiej i szacunku urzędników dla obywatela. Z niepokojem przygląda się rewoltom w krajach muzułmańskich. Podejrzewa, że skorzystają głównie USA. - Podburzona tłuszcza nie zyska wolności, a Amerykanie szybko zapewnią "bezpieczeństwo" poprzez stworzenie baz wojskowych w kolejnych państwach - komentuje.

Łukasz Grzymalski

[email protected]

SCHRONISKO DLA PSÓW I LUDZI

Teresa Borcz-Khalifa krąży miedzy Krakowem a Śląskiem. W stolicy Małopolski urządza mieszkanie. Zaangażowała się w pomoc zwierzętom. - Jestem wolontariuszką w schronisku. Tam chronią się nie tylko skrzywdzone psy. To także miejsce, w którym wrażliwi i mądrzy ludzie chowają się przed zakłamaną rzeczywistością - powiedziała.

Pani Teresa mówi, że lubi spędzać czas w domu. Ustawia kwiaty w wazonach, dba o miły zapach, gotuje wschodnie potrawy. Kobieta, która w 2004 r. wydostała się z kryjówki porywaczy, w roku 2011 mówi o zamykaniu się w skrytce własnego domu. - Okna zasłaniam - oświadcza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski