Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz bliżej końca procesu podejrzanego o pedofilię

Monika Pawłowska
Sławomir Bromboszcz
Przez 16 lat Dariusz K. uchodził za wzorowego opiekuna i lokalnego społecznika. Od ponad roku 36-letni wychowawca ze świetlicy terapeutycznej „Szansa” w Oświęcimiu jest podejrzany o pedofilię. Nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. On sam, jak i opinia publiczna czekają na wyrok sądu. Być może zapadnie jeszcze w tym miesiącu.

Zatrzymanie podejrzanego o molestowanie dwóch nieletnich chłopców Dariusza K. zaszokowało wielu oświęcimian. Nie dowierzała rodzina, współpracownicy, znajomi, rodzice dzieci ze świetlicy.

- Może to wymysł chłopców, którzy chcieli się za coś na nim odegrać na wychowawcy? - sugeruje pani Barbara. - Nie wydaje mi się możliwe, by ojciec dwójki dzieci mógł zrobić krzywdę innym dzieciakom - dodaje.

Nie brakowało również głosów krytyki i potępienia. Śledczy na podstawie zebranych dowodów nie mieli wątpliwości.
Prokuratorzy oświęcimscy postawili Dariuszowi K. w sumie cztery zarzuty: wielokrotnego doprowadzenia dwóch małoletnich poniżej 15 roku życia do innych czynności seksualnych oraz utrwalania i posiadania treści pornograficznych zawierających wizerunek małoletnich.

- Oskarżony od samego początku nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów - informuje Mariusz Słomka z Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu. - Trwająca wiele miesięcy sprawa myślę, że dobiega już końca - dodaje prokurator.

W środę po raz kolejny Dariusz K. stawił się przed obliczem Sądu Rejonowego w Oświęcimiu. Sprawa o molestowanie seksualne przez niego podopiecznych świetlicy Stowarzyszenia „Szansa” toczy się za zamkniętymi drzwiami. Oskarżony nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. W niewinność Dariusza K. wierzy również jego rodzina. Jest duże prawdopodobieństwo, że wyrok zapadnie jeszcze w tym miesiącu.

Długie miesiące oczekiwania
W środę rano na korytarzach oświęcimskiego sądu było niewiele osób. Pierwszą napotkaną przez naszego dziennikarza osobą, była matka oskarżonego Dariusza K.
Kobieta jest zmęczona ciągnącym się przez wiele miesięcy procesem. Jednak nie chciała komentować całej sytuacji i zarzutów postawionych synowi. Nie wierzy, że jej syn mógł dopuścić się tak okropnych czynów. W oskarżenia nie wierzy również żona Dariusza K.

- Oskarżony nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów - mówi Mariusz Słomka z Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu. - Prokuratura na podstawie zebranych dowodów postawiła mu cztery zarzuty. Dwa z nich dotyczą doprowadzania do tzw. innych czynności seksualnych dwóch chłopców poniżej 15 lat, kolejny utrwalenia treści pornograficznych i ostatni, posiadania treści pornograficznych zawierających wizerunki małoletnich – dodaje.

Zdaniem prokuratora, wielomiesięczny proces nie wynika z opieszałości prokuratury czy też sądu.
- Sprawa wymagała przesłuchania kilkudziesięciu świadków, w tym dzieci - wyjaśnia Słomka. - Niezbędnych było również opracowanie opinii wielu biegłych. Wszystkie te czynności wymagały czasu, nie zaś pośpiechu - dodaje.
Zdaniem prokuratora, koniec sprawy jest bliski. Całkiem możliwe, że wyrok zapadnie 29 września, choć jak podkreśla, to przypuszczenie, a decyzja należy do sądu.

Wstrząsające wyznanie molestowanego chłopca
Dariusz K. został zatrzymany w kwietniu ub. roku w Oświęcimiu. O podejrzanym zachowaniu wychowawcy dzieci ze świetlicy Stowarzyszenia „Szansa” zawiadomiła policję mama 13-letniego wówczas chłopca. Jak relacjonowała wówczas, zaniepokoiła ją odmowa syna pójścia do świetlicy. Kobieta nie zbagatelizowała zachowania dziecka. Wręcz przeciwnie, widząc przerażenie w oczach dziecka, a potem łzy, zaczęła pytać, co się stało.

To, co usłyszała, wprawiło ją w szok i osłupienie. Dariusz K. miał zabierać jej syna do swojego gabinetu, by sprawdzić, czy prawidłowo dojrzewa. Przez miesiąc, dwa razy w tygodniu obmacywał go po jego intymnych częściach ciała, kazał się rozbierać od pasa w dół i nachylać. Wszystko uwieczniał na zdjęciach i filmach kręconych telefonem komórkowym.
Kobieta w pierwszych odruchu chciała biec do świetlicy i zrobić porządek z wychowawcą. Jednak po przemyśleniach i naradzie z rodziną doszła do wniosku, że sama nic nie zrobi i może tylko spłoszyć Dariusza, który mógłby zatrzeć ślady. I dobrze się stało, bowiem powiadomiona o sprawie policja zabezpieczyła zdjęcia i filmy.

Jak się okazało, na materiałach był również inny chłopiec. Podopieczny mężczyzny z tej samej świetlicy. Następnego dnia po zeznaniach wstrząśniętej matki, do świetlicy na oświęcimskim os. Zasole weszli mundurowi i zabrali Dariusza K. na przesłuchanie. Po nim na krótko odzyskał wolność.
Na wniosek policji i prokuratury sąd zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci aresztu tymczasowego. W sierpniu ub. roku ruszył proces. Dariusz K. wciąż przebywa w odosobnieniu.

Wielu oświęcimian nie mogło uwierzyć
Sprawa wywołała szok wśród mieszkańców Oświęcimia.
- No przecież nie mogłam w to uwierzyć, że na moim osiedlu działa sobie pedofil - wspomina pani Elżbieta. - I to kto, pan Darek, którego postrzegałam jako cudownego, młodego człowieka, bez reszty oddanego dzieciom, wrażliwego na biedę i ludzką krzywdę - dodaje kobieta.
Ze świetlicą terapeutyczną, jedną z dwóch Stowarzyszenia „Szansa” był bowiem związany od 16 lat, czyli od chwili jej powstania.
Przez ostatnie lata nawet nią kierował, a był czas, że szefował również stowarzyszeniu. To tu, poznał swoją żonę, z którą ma dwójkę dzieci.

Dał się poznać nie tylko jako terapeuta, ale również organizator i wolontariusz zbiórek żywności dla podopiecznych i ubogich rodzin.
Dariusz K. należał do zespołu interdyscyplinarnego gminy Oświęcim na rzecz przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Tu również dał się poznać, jako fachowiec.
W samych superlatywach wyrażają się o nim rodzice przedszkolaków. Dariusz K. angażował się bowiem w życie przedszkola, do którego uczęszczało najstarsze dziecko, brał nawet udział w przedstawieniach teatralnych. W świetlicy na Zasolu dzieci nadal mają zajęcia plastyczne, odrabiają lekcje, bawią się.

Po aferze Urząd Miasta w Oświęcimiu, który wspólnie z gminą wiejską dotuje jej działalność, wzięło pod lupę wykształcenie, kwalifikacje pracowników i warunki lokalowe. Kontrola wykazała, że wszystko jest w porządku. Życie w świetlicy toczy się dalej. Natomiast za popełnione czyny Dariuszowi K. grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności.

Co to jest pedofilia
Pedofilia to zaburzenie seksualne. Stan, w którym jedynym lub preferowanym sposobem osiągania satysfakcji seksualnej jest kontakt osoby dorosłej z dzieckiem.
Rodzaje kontaktów seksualnych, do jakich pedofil dąży mogą być bardzo różne, począwszy od obnażania się przed nieletnimi, dotykania ich narządów płciowych, na stosunku seksualnym kończąc. Pedofilia nie ma jednej określonej przyczyny. Zdaniem fachowców, pedofilia związana jest przede wszystkim z silnymi zaburzeniami osobowości, a mniej z biologią człowieka. Stąd leczenie powinno dotyczyć sfery psychicznej. W większości ujawnionych przypadków do kręgu zainteresowania pedofilów wchodzą dziewczęta w wieku od 8 do 11 lat oraz chłopcy między 11 a 15 rokiem życia. Pedofile być może podświadomie wybierają zawody, w których mają kontakt z dziećmi.

Źródło: Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Coraz bliżej końca procesu podejrzanego o pedofilię - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski