Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coś dla przezornych narciarzy: polisa na każdy dzień szusowania

Tomasz Mateusiak
Ratownicy TOPR zwożą obecnie ze stoków nawet 150 kontuzjowanych narciarzy dziennie
Ratownicy TOPR zwożą obecnie ze stoków nawet 150 kontuzjowanych narciarzy dziennie Tomasz Mateusiak
Podhale. Z początkiem sezonu zimowego pojawiły się, niedostępne dotychczas, jednodniowe, tanie polisy dla jeżdżących na nartach czy snowboardzie w Polsce. Koszt już od 2 zł za dobę.

Obecnie około 100-200 osób dziennie ulega kontuzjom na stokach pod Tatrami. - Ludzie łamią się na potęgę. Mamy pełne ręce roboty - przyznaje doktor Ali Issa Darwich, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w zakopiańskim szpitalu. - Każdego dnia opatrujemy lub operujemy 100--150 pacjentów przywiezionych ze stoków. Obawiam się, że im bliżej sylwestra i ferii zimowych, tym będzie gorzej.

Zdaniem ordynatora, za taki stan rzeczy odpowiadają: wysoka temperatura (stopiony, a następnie zmrożony śnieg), tłok na stokach i słabe umiejętności narciarzy. - Co z tego, że jeździmy świetnie na nartach, skoro w każdej chwili może w nas wpaść ktoś inny. I wówczas tragedia gotowa - dodaje Ali Issa Darwich.

O ile wypadków na nartach trudno uniknąć, to od niedawna łatwiej zabezpieczyć się przed ich następstwami. W tym roku pojawiła się oferta taniej, jednodniowej polisy, która obowiązuje na stokach w kraju - w tym oczywiście na Podhalu, np. w Białce Tatrzańskiej, Jurgowie czy Zakopanem.

- Ubezpieczenie jest naprawdę tanie, pakiet można nabyć już od 2 złotych od osoby za dobę. W zamian dostajemy sporo korzyści - przekonuje Tomasz Witek, właściciel portalu, który sprzedaje polisy narciarskie.

Narciarz za taką kwotę ubezpieczony jest m.in. od szkód wyrządzonych innym osobom na stoku. W ramach OC firma wypłaci poszkodowanym przez nas rekompensatę za zniszczony sprzęt czy odzież (maksymalnie do 100 tys. zł) i za uszczerbek na zdrowiu (do 10 tys. zł).

- Szusujący na stokach mają też ubezpieczone własne narty przed kradzieżą - podkreśla agent ubezpieczeniowy.

Dotychczas sprzedano już kilkadziesiąt tysięcy polis narciarskich na polskie stoki. Dodajmy, że w Polsce ubezpieczenie na stoku nie jest obowiązkowe. Jednak np. stacja narciarska Kotelnica w swoim regulaminie sugeruje ich posiadanie.

- Takie ubezpieczenie na pewno nie zaszkodzi - zauważa też Edward Lichota, zastępca naczelnika Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Według zapewnień przedstawicieli firm ubezpieczeniowych, podstawowa oferta dla narciarzy i snowboardzistów ma zostać jeszcze poszerzona. Szusujący na stokach będą mogli m.in. ubezpieczyć się na wypadek kradzieży nart z wypożyczalni (teraz nie ma takiej możliwości).

Być może jeszcze w tym sezonie pojawi się łączona oferta, która obejmie stoki i w Polsce, i na Słowacji. To bardzo ważne, ponieważ dziś Horska Zachranna Służba (odpowiednik TOPR) udziela pomocy za darmo tylko, gdy korzystamy z wyznaczonej trasy narciarskiej, na którą wykupimy karnet. Koszt akcji ratunkowej nie jest mały.

- Mój syn złamał rękę na stoku w Źdiarze - opowiada narciarz Marek Libera. - W szpitalu w Popradzie musiałem zapłacić 1000 euro za leczenie (karta Europejskiego Ubezpieczenia Zdrowotnego pokrywa koszty opieki szpitalnej tylko do 200 euro - przyp. red.). Gdybym miał polisę, zapłaciłby za mnie ubezpieczyciel.

Na razie na Słowację polisę trzeba sobie wykupić osobno. Najtańsza opcja, pokrywająca akcje HZS, kosztuje tylko 50 eurocentów dziennie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski