Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia dostała lanie w Chorzowie

Jacek Żukowski, Chorzów
Początek koszmaru Cracovii. 3 minuta meczu, Grzegorz Kuświk zaraz strzeli pierwszą bramkę dla Ruchu.
Początek koszmaru Cracovii. 3 minuta meczu, Grzegorz Kuświk zaraz strzeli pierwszą bramkę dla Ruchu. Maciej Gapiński
Piłkarska ekstraklasa. Taktyka to nie wszystko. "Pasy" znów zagrały na czterech obrońców, ale efekt był zupełnie inny niż w wygranym meczu z Lechią Gdańsk. Dotkliwa porażka z Ruchem sprawia, że krakowianie mogą po tej kolejce wylądować w strefie spadkowej.

Ruch Chorzów - Cracovia 3:0 (3:0)
Bramki: 1:0 Kuświk 3, 2:0 Gigołajew 21, 3:0 Starzyński 36.
Sędziowali: Paweł Raczkowski oraz Michał Obukowicz i Michał Pierściński (wszyscy Warszawa). Żółta kartka: Jendrisek (77, faul). Widzów: 5877.
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Malinowski, Oleksy - Kowalski (68 Zieńczuk), Babiarz (90 Urbańczyk), Starzyński, Surma, Gigołajew (86 Visnjakovs) - Kuświk.
Cracovia: Pilarz - Rymaniak, Sretenović, Żytko, Marciniak - Wdowiak, Covilo, Kapustka, Dialiba (64 Ortega) - Budziński (54 Jendrisek) - Rakels (80 Zjawiński).

Sześć dni po meczu z Lechią, wygranym przez "Pasy" 3:2, kibice zobaczyli całkiem inną drużynę trenera Roberta Podolińskiego. Taką, która pokazuje swe dramatycznie słabe, czyli wyjazdowe oblicze. Cracovia poza własnym stadionem zdobyła tylko 7 punktów, to najgorszy wynik w lidze. Na boisku przy ul. Cichej nie istniała.

- Nie było nas, nie dojechaliśmy na stadion - stwierdził gorzko trener krakowian Robert Podoliński. - Jeśli jest to mecz o życie, a Łukasz Surma biega więcej niż wszyscy nasi pomocnicy, to ciężko to wytłumaczyć. Trochę niepokojące jest to, że odpowiedzialność biorą na siebie najmłodsi zawodnicy. Nie możemy być raz na dwa tygodnie dobrym zespołem. Przegraliśmy ten mecz w trzeciej minucie. W pierwszej połowie były trzy wypady Ruchu i trzy bramki. My mieliśmy sytuacje, ale nie umieliśmy ich wykończyć. Motorycznie też wyglądalismy słabiej od rywala - narzekał.

Drużyny dzieliły tylko trzy punkty w tabeli, więc mecz miał swoją wagę. Po spotkaniu Ruch już przeskoczył Cracovię i po tej kolejce może ona spaść nawet do strefy spadkowej.

Krakowianie, ofensywnie ustawieni, zaczęli bardzo odważnie. Już w 1 min główkował Deniss Rakels, ale ten strzał nie sprawił kłopotów Matusowi Putnocky'emu w bramce Ruchu. Odpowiedź gospodarzy była piorunująca. Pomylił się Bartosz Kapustka, który zgrał piłkę do Bartłomieja Babiarza, ten podał do Grzegorza Kuświka. Krakowianie liczyli na to, że będzie ofsajd, ale linię spalonego złamał Adam Marciniak. Tymczasem najlepszy napastnik Ruchu ograł Krzysztofa Pilarza i zdobył bramkę. Gorszego początku goście nie mogli sobie wyobrazić.

W 21 min sytuacja "Pasów" stała się jeszcze trudniejsza. Po ładnej akcji chorzowianie zdobyli drugiego gola. Prawą stroną przedarł się Babiarz, zagrał na 10. metr do Rolanda Gigołajewa, który strzałem z pierwszej piłki pokonał Pilarza. W 36 min obrona "Pasów" została rozmontowana po raz kolejny, a Filip Starzyński strzałem po ziemi po raz trzeci pokonał bramkarza Cracovii. Po prostu nokaut.

Po przerwie nie było widać determinacji w poczynaniach przyjezdnych. Poza zablokowanymi strzałami Kapustki (57 min) i sytuacją Erika Jendriska (72), który jak z armaty wypalił w poprzeczkę, nie było na czym zawiesić oka. - Czuję się jak na huśtawce, raz wyżej, raz niżej. Nie jesteśmy w stanie zagrać kilku dobrych meczów z rzędu - ubolewał Podoliński.

Mateusz Wdowiak: Mogę pluć sobie w brodę
18-letni Mateusz Wdowiak, dopiero wchodzi do drużyny Cracovii, a i tak był najlepszym piłkarzem "Pasów" w Chorzowie.

- Jak to jest, że zespół w ciągu tygodnia potrafi się tak diametralnie zmienić? Potrafiliście zagrać dobry mecz z Lechią, a w Chorzowie było tragicznie.
- Rzeczywiście, przespaliśmy całą pierwszą połowę. Nie było odpowiedniego nastawienia, woli walki, motywacji. Myślę, że przegraliśmy w szatni. Pierwszy gol padł już w trzeciej minucie, kolejne bardzo szybko.

- Kibice mogą mieć niesamowitą huśtawkę nastrojów, patrząc na wasze poczynania.
- Zauważmy, że w tym sezonie wygraliśmy tylko jeden mecz na wyjeździe, z Koroną. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, że na wyjazdach jesteśmy całkiem inną drużyną.

- Czyżby kibice przeciwnika tak was deprymowali?
- Nie, nie sądzę. Wiadomo, że ma to jakieś znaczenie, ale nie tak kolosalne. Ciężko znaleźć przyczynę naszej postawy.

- Nie wiadomo, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby wykorzystał Pan sytuację pod koniec pierwszej połowy. Strzelił Pan jednak w boczną siatkę, a nie do bramki...
- Tak, to spotkanie mogło się inaczej potoczyć, gdybym trafił... Mogę sobie pluć w brodę, bo powinienem zachować więcej spokoju. Muszę tę sytuację jeszcze dokładnie przeanalizować. Rozmyślałem nad tym, żeby sobie przełożyć piłkę na tę lepszą prawą nogę i uderzyć, ale zabrakło mi precyzji. Grzegorz Kuświk miał podobną sytuację i trafił do siatki.

- Po przerwie też się Pan starał, ale wysiłki spełzły na niczym.
- Skuteczność szwankowała. Muszę więc trenować te strzały.

- Trener Podoliński mówił, że tylko młodzież brała na siebie odpowiedzialność. Dlaczego to wchodzący dopiero do dorosłej piłki zawodnicy, jak Pan czy Bartosz Kapustka, muszą ciągnąć drużynę w tak ważnym meczu?
- Generalnie nigdy nie miałem z tym problemu. Lubię brać grę na siebie. Nie ma znaczenia, że jestem młody, gram tak, jak umiem.

- Poprawiliście swoją sytuację w tabeli dobrym meczem z Lechią, teraz ją pogorszyliście. Znów jest bardzo trudna.
- Zgadza się, będziemy się bić tylko i wyłącznie o byt. Każdy mecz będzie na wagę złota, a po podziale punktów każde spotkanie będzie jak o życie.

Rozmawiał Jacek Żukowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski