Jak na czterokrotnego reprezentanta Rumunii, do wzięcia za półdarmo – Cracovia zapłaciła za niego Dinamo Bukareszt według różnych źródeł od 60 do 100 tysięcy euro - wielkiego wyboru nie miał. Na stole leżały cztery oferty: z Arabii Saudyjskiej, Cypru, Czech i Polski. Poza informacjami, kto i co proponuje - trochę jak rzut kością.
- U was wszystko jest poukładane, organizacyjnie liga stoi na wysokim poziomie. Zwróciłem też uwagę, że rozgrywki są szalone, każdy może wygrać z każdym. Uznałem, że to dla mnie najlepszy wybór – przekonuje.
Jeden z pierwszych telefonów, gdy odezwała się Cracovia, wykonał do swojego rodaka Cornela Rapy, obrońcy „Pasów”.
- Usłyszałem same pozytywne rzeczy. Dobry zespół, piękne miasto – opowiada Hanca. - Z Cornelem wcześniej znaliśmy się, ale nie mieliśmy kontaktów poza boiskiem. Graliśmy przeciwko sobie, ja w Dinamie, on w Steaule. O, to też był argument, że w Krakowie macie derby. Kocham takie mecze. Są najlepsze pod słońcem.
Ważna była dla niego też opinia selekcjonera reprezentacji Rumunii Cosmina Contry, bo marzeniem jest gra w eliminacjach Euro 2020. - Mamy dobry kontakt, pracowaliśmy razem w Dinamie. Powiedział: idź do Polski, znam tam jest wysoki poziom. Jeśli będziesz grał, to zobaczymy się w marcu na zgrupowaniu kadry – mówi Hancu.
Michał Probierz, trener Cracovii: - Korzyść jest obopólna. Nam trafiła się idealna okazja, a dla niego polska liga jest bardzo dobra. Jego wartość pokazuje fakt, że grał w reprezentacji, a droga powrotna do niej prowadzi teraz przez udane występy w ekstraklasie.
Powody, z jakich Hancu chciał zmienić klub, wyłamują się z utartych schematów.
- Co oznacza dla ciebie gra Dinamie? - spytał go kiedyś dziennikarz portalu „DoarDinamo”. - Marzenie się spełniło – odpowiedział Hanca.
Pochodzi z Targu Mures, miasta oddalonego od Bukaresztu o pięć godzin jazdy samochodem. Słabość do klubu ze stolicy odziedziczył, jak mówi, po ojcu. - Kibicowałem Dinamo od dziecka – opowiadał. - Jedną z najpiękniejszych chwil w życiu przeżyłem właśnie na stadionie. Andreea, dziś moja żona, zabrała mnie na randkę na mecz Dinama z Astrą Giurgiu. Przez dwie godziny staliśmy w ulewie, kibicowaliśmy, a ja byłem szczęśliwy.
Pod koniec grudnia, po meczu z tą samą Astrą, miłość do Dinama się skończyła.
- Zdarzył się incydent, którego nie mogłem zaakceptować – wyjaśnia Hanca, który bywał nawet kapitanem zespołu. Pogrążone w kryzysie Dinamo przegrywało kolejny raz. Kiedy on zdobył honorową bramkę na 1:4, kibicom nie spodobała się radość jego siedzącej na trybunach żony. - Została kopnięta, obrażona. Nie mieściło mi się to w głowie. Wcześniej takie rzeczy się nie działy. Powiedziałem, że nie zostanę tam za żadne pieniądze. Kontrakt kończył mi się w czerwcu, nie było mowy, żebym go przedłużył. Usiedliśmy z prezesami i uznaliśmy, że dla obu stron będzie lepiej jeśli odejdę już zimą. Zostawiłem to już za sobą, tamta sprawa to przeszłość. Jestem szczęśliwy, że mogę być teraz tutaj.
Na razie jest w Krakowie sam, ale życia z rodziną na odległość sobie nie wyobraża. - Zaraz jedziemy na zgrupowanie do Turcji, ale tuż po powrocie pojadę po żonę i synka – podkreśla. - Dla nas to będzie zupełnie nowy rozdział.
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?