Cracovia w kryzysie. Chce nawiązać do pierwszych meczów w sezonie

Wydawało się, że przywieziony remis z Wrocławia (1:1 ze Śląskiem) to oznaka, że kłopoty „Pasy” mają już za sobą. Nic z tych rzeczy. Mimo poprawy sytuacji kadrowej, choć oczywiście wyłączony z gry do końca sezonu jest Kamil Pestka, Cracovia prezentuje się słabo, a kulminacją tej postawy był nieudany mecz z Wartą Poznań.

W drugiej połowie zespół był apatyczny, pozbawiony wigoru i chęci do gry. A przede wszystkim stracił siły koło 75 min meczu. Kiedy trener Warty dokonał zmian, wprowadzając do gry trzech silnych zawodników do środka pola, Cracovia stała się bezradna. „Pasy” nie umiały się już przeciwstawić rywalowi i było już tylko gorzej. Choć trener Jacek Zieliński też dokonał zmian, to nowi zawodnicy prezentowali się gorzej od poprzedników.

- Zmianami strzeliłem sobie w kolana – komentował Zieliński. - Tak, jak w wielu meczach zmiennicy dawali powera, tak teraz te zmiany nie wniosły nic, osłabiły zespół. Nie pomogłem tymi zmianami... Ta końcówka była przez nas fatalnie rozegrana. Sam się zastanawiam, co się wydarzyło, że przestaliśmy grać i wyczynialiśmy głupoty. Czasami tak bywa i z tym trzeba się pogodzić.

Wyglądało na to, jakby „Pasy” grały na utrzymanie wyniku 0:0, który przecież nie był dla nich korzystny.
– Nie graliśmy, by utrzymać 0:0, wiem, że czasami są takie odczucia z boku… - komentował szkoleniowiec. - Mieliśmy mało atutów, jeśli chodzi o atak pozycyjny. Graliśmy na dwóch napastników, ale im trzeba dostarczyć piłkę. Piłkarze Warty odcinali ich od podań. Makuch był w sytuacji sam na sam z bramkarzem, była to 100-procentowa okazja do zdobycia bramki. W drugiej połowie było kilka dograń z boku. Ale to takie gdybanie. Widać, że Warta po zmianach ruszyła z nowymi siłami, a u nas wyglądało to tak, jakby ktoś wyciągnął zawleczkę...

Trener gości Dawid Szulczek komplementował gospodarzy: - Cracovia jest bardzo groźna, gdy nikt z jej zawodników nie jest chory. Było to bardzo trudne spotkanie, bo poprzednie przegraliśmy w ostatniej akcji meczu. Życie oddało nam szybko, to co zabrało ostatni, lepieje zamiast dwóch remisów 0:0 raz przegrać i raz wygrać. My jako „Kopciuszek” bierzemy skalp z wyjazdu i mamy ogromną satysfakcję. Takie zwycięstwo bardzo cieszy, bo mamy świadomość, że Cracovia w Krakowie przegrywa bardzo rzadko.
- Pierwsza połowa była naprawdę dobra w naszym wykonaniu – komentował spotkanie pomocnik „Pasów” Mathias Hebo Rasmussen. - W drugiej nie byliśmy wystarczająco mocni. Do przerwy wiedzieliśmy, co powinniśmy grać, graliśmy dobrze piłką, wygrywaliśmy pojedynki. Daliśmy rywalom jednak szansę, by zdobyli bramkę, a my nie mogliśmy wrócić do swojej gry. Wyszło jak wyszło… Musimy teraz pracować i na pewno wrócimy silniejsi.

Cracovia zagra w środę mecz w ramach 1/32 finału Pucharu Polski. Zmierzy się w nim z III-ligowym ŁKS-em Łagów na wyjeździe, a w sobotę czeka ją konfrontacja z Rakowem Częstochowa.

Sportowy24.pl w Małopolsce