Cracovia zagra w Pucharze Polski. W meczu z ŁKS Łagów jest zdecydowanym faworytem

Kibice w tym oddalonym o 40 km od Kielc miasteczku na co dzień oglądają piłkarzy III-ligowego ŁKS-u Łagów. Teraz trafiła im się gratka, by zobaczyć zespół ekstraklasy.

Na mecze swojej drużyny wchodzą za darmo. To ewenement na skalę kraju na tym szczeblu rozgrywek.
- Wszystkie mecze można oglądać u nas za darmo – tłumaczy dyrektor klubu Wojciech Śmiech. - To taki „ukłon” w kierunku kibiców i gminy, która jest jednym ze sponsorów klubu. Mamy grupy młodzieżowe, dzieci mieszkańców uczęszczają na treningi i chodzą na nasze mecze.

Zwykle frekwencja na meczach oscyluje wokół liczby 250. Spotkania odbywają się w niedziele, bo to korzystniejszy termin od sobotniego, gdy wielu kibiców pracuje. Na meczu z „Pasami” spodziewana jest rekordowa frekwencja – można wpuścić 300 osób plus 50 fanów gości.

- To będzie z pewnością najważniejszy mecz w historii naszego klubu – kontynuuje Śmiech. - Pierwszy raz wygraliśmy puchar okręgowy, który dał nam przepustkę na szczebel centralny. To trofeum zostanie z nami do końca, a teraz cieszymy się, że będziemy mogli gościć Cracovię. Przed losowaniem chcieliśmy trafić jakąś drużynę, która będzie w naszym zasięgu, z którą będzie można powalczyć, albo taką, którą goszcząc, będziemy mieli święto w Łagowie. To oczywiście starcie Dawida z Goliatem, Cracovia jest zdecydowanym faworytem. Spodziewam się, że wystąpią w niej zawodnicy, którzy mniej grają, także biorąc pod uwagę nawierzchnię, na jakiej odbędzie się mecz czyli sztuczną murawę. Nie wiem, czy Cracovia będzie chciała zaryzykować występ najlepszych zawodników. Wiemy, że to spotkanie jest dla nas nagrodą za cały poprzedni sezon, za walkę o awans do II ligi do końca sezonu.

Łagów długo był w czołówce i jeden przegrany mecz – z Siarką Tarnobrzeg zadecydował o tym, że to rywale cieszyli się z awansu.
Cracovia jest w kryzysie, z ostatnich czterech ligowych meczów przegrała trzy i jeden zremisowała. Szczególnie fatalne wrażenie pozostawiła po sobie w przegranym 0:2 spotkaniu z Wartą Poznań. Najlepszym lekarstwem na wyjście z kryzysu jest wysoka wygrana w Pucharze Polski. Ale jak uczy życie, drużyny z niższego szczebla potrafią zmobilizować się na starcie z faworytem. „Pasów” na pewno nie czeka spacerek.

Jeszcze przed ostatnim meczem ligowym trener Cracovii Jacek Zieliński zwracał uwagę na to, że jego podopiecznych czekają trzy mecze w ciągu sześciu dni (w sobotę zagrają z Rakowem).
- Trzeba zgrać na jak najlepszym poziomie – mówi Zieliński. - Puchar Polski traktujemy jak najbardziej poważnie, nie przewiduję występu nie wiadomo jakiej liczby dublerów. Zagramy jak najmocniejszym składem.

Może to być jednak zasłona dymna. „Pasy” mają kłopot i muszą rozsądnie gospodarować siłami. Z pewnością można spodziewać się występu Lukasa Hrosso, który jest na razie rezerwowym bramkarzem w ekstraklasie oraz takich zawodników jak Filip Balaj, David Jablonsky, Karol Knap, Thiago, którzy mniej grają w lidze. Być może szansę dostanie też Marcin Budziński, który świetnie radzi sobie w drugim zespole, a już dwa razy usiadł na ławce rezerwowych podczas meczów ekstraklasy. W jakim składzie nie zagrałyby „Pasy”, awans w starciu z III-ligowcem jest dla nich obowiązkiem.

- Wiemy, jakie wyniki notuje ostatnio Cracovia i podchodzimy do tego tak, że będzie jeszcze bardziej skoncentrowana – twierdzi dyrektor łagowskiego klubu. - Skoro zanotowała ostatnio niepowodzenia, to teraz jest idealny moment do tego, by się odbić. Można budować pewność siebie w przypadku dobrego wyniku w Łagowie. Tak jak mówię, dla nas to jest nagroda. Cracovia musi, a my możemy wygrać. Chodzi o to, by zagrać dobry mecz. A czy wystarczy to do tego, by przegrać np. 0:1, czy 0:2, a może do tego, by zagrać dogrywkę i być może wykonywać rzuty karne. Oczywiście potrzebujemy trochę szczęścia, by uzyskać pozytywny wynik. Sztuczne, wąskie boisko powinno być naszym atutem.

ŁKS Łagów grał do tej pory z rezerwami Cracovii. W ubiegłym sezonie u siebie zremisował 1:1, a na wyjeździe wygrał 1:0. Długo walczył o awans. Jak będzie w tym roku?
- Na pewno nie prężymy muskułów – zapowiada dyrektor klubu. - Jest przecież Wieczysta, typowana przez całe środowisko do roli faworyta. U nas co będzie, to będzie. Oczywiście, jeśli będzie szansa na awans, to nikt nie będzie tego blokował. Może być taka sama sytuacja, jak w ubiegłym sezonie. Byliśmy typowani do grona drużyn walczących o utrzymanie, a graliśmy o awans. Ta liga szybko weryfikuje faworytów. Jest sporo drużyn w pełni profesjonalnych. Bardzo łatwo zgubić punkty.

W Łagowie często sięgają po piłkarzy z Krakowa. Gra tu Kacper Chełmecki z Wisły, Łukasz Ziemnik z Cracovii, występowali w minionym sezonie Damian Urban i Szymon Hajduk.
- Trzon zespołu został – mówi Śmiech. - Oprócz Piotra Cichockiego, który trafił do Siarki, najważniejsi zawodnicy zostali. Zrobiliśmy kilka transferów uzupełniających. Sięgamy po zawodników z Krakowa z racji bliskiej odległości. Na pewno z Wisłą są prostsze rozmowy, bo nie ma ona drugiej drużyny, a dla chłopaków z CLJ wypożyczenie do III ligi to szansa, by się ograć. Nie zamykamy się na nikogo, latem w ubiegłym roku przyszło do nas czterech zawodników z Legii. Jest u nas na wypożyczeniu Łukasz Seweryn ze Stali Mielec, kupiliśmy Krystiana Szymochę z Rakowa. Staramy się szukać piłkarzy po całej Polsce, takich, którzy dadzą nam jakość.

Sportowy24.pl w Małopolsce