Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia została mi w sercu

Tomasz Bochenek
Felsch jako bramkarz Beskidu
Felsch jako bramkarz Beskidu FOT. JERZY ZABORSKI
Dawne sławy krakowskich boisk: JACEK FELSCH.

Od lipca prowadzi zajęcia z bramkarzami w BBTS Pod­beskidzie Bielsko-Biała – klubie, będącym młodzieżową przybudówką ekstra­klasowego zespołu. – Pod moim okiem trenuje m.in. mój 16-letni syn, Kuba – mówi Jacek Felsch.

Sam ma lat 40. Jeszcze jesienią ubiegłego roku, wspierając Beskid Andrychów w trudnej sytu­acji kadrowej, bronił w III lidze.

– Bramkę wybrałem jako mały chłopak – przyznaje Felsch, mieszkaniec Kobiernic, położonych kilkanaście kilometrów od Bielska. – Gdy graliśmy na podwórku, zakładałem rękawice robocze taty. Do klubu, Soły Kobiernice, zaprowadził mnie kolega. Debiut w bielskiej „okręgówce”, w wieku 14 lat, zawdzięczam bramkarzowi pierwszej drużyny, który pomylił godzinę meczu. Dla mnie był on udany, zremisowaliśmy 1:1 z BBTS-em Włókniarzem Biel­sko-Biała – wspomina.

Na kolejne występy nie musiał czekać zbyt długo, a talent został dostrzeżony nawet przez trenera reprezezentacji Polski do lat 16 Wiktora Stasiuka. – Zostałem powołany na konsultację. Na niej się skończyło, ale to była bardzo fajna przygoda – przyznaje nasz bohater.

Większy wpływ na sportowe losy Felscha miał chyba Marek Motyka – jego trener, a zarazem kolega z boiska w Kalwa­riance. – Wywalczyliśmy awans do trzeciej ligi, niestety, nie udało nam się w niej utrzymać. Pół roku pograłem w czwartej... A potem trener Motyka zadzwonił do mnie z informacją, że Cracovia szuka bramkarza.

I tak, przed rundą rewanżową sezonu 1996/97, Felsch trafił do II-ligowych „Pasów”.

– Byłem w Cracovii ubogiej, tylko przez rok, ale to wystarczyło, by pozostała w sercu – mówi dziś. – Gdy przychodziłem, trenerem był Alojzy Łysko. W trakcie wiosny zastąpił go Piotr Kocąb i tak naprawdę to on dał mi szansę. Co najlepiej z Cracovii pamiętam? Swój pierwszy mecz z Hetmanem Zamość, derby na Hutniku przy pięciu i pół tysiącu kibiców, w zdecydowanej większości naszych. A przede wszystkim trening noworoczny, w którym zdążyłem jeszcze uczestniczyć. Dlaczego odszedłem? Cóż, w lutym miało urodzić mi się dziecko, a przez cztery ostatnie miesiące byliśmy bez pensji. Musiałem poszukać czegoś, co pozwoliłoby mi utrzymać rodzinę.

Z Cracovią Jacek Felsch zwią­zany jest teraz – występuje w drużynie oldbojów. Wtedy, w 1998 roku, odszedł do Kris­butu Myszków. Tam spędził tylko rundę.

– Potem byłem na testach w Energie Cottbus, w 2. Bun­deslidze. Trenowałem tydzień, podobno nieźle wypadłem. Jak dowiedziałem się od Witka Wawrzyczka, który tam wtedy grał, nie zostałem w Energie z powowdu zbyt dużych oczekiwań finansowych menedżera – opowiada.

Po występach w Iskrze Kle­cza Dolna i Dalinie Myśle­nice, Jacek Felsch w końcu znalazł stabilizację – w Górniku Wieliczka. Spę­dził tu cztery lata (2000–2003), w najlepszym czasie tego klubu.

– Sam chyba też najwyżej cenię sobie ten okres w mojej przygodzie z piłką. W drużynie było wielu kolegów z Cracovii, do dziś mam bardzo bliskie kontakty z Piotrkiem Gruszką, Pawłem Depą – nie ukrywa, dodając: – Po swoim najlepszym sezonie, w którym straciliśmy najmniej bramek w III lidze (2000/01 – przyp.), popełniłem jednak wielki błąd. Od trenera Wojciecha Stawowego miałem propozycję przejścia do Proszowianki. Wiadomo, jak potoczyły się losy zawodników, którzy grali w tamtej drużynie... Ja nie zdecydowałem się do niej przejść, bo w Górniku dobrze się czułem, nieźle zarabiałem, a gra w Pro­szowicach wiązałaby się z jeszcze dalszymi dojazdami.

Z Wieliczką rozstał się w nie najlepszej atmosferze, trochę przyparty przez klub. Rok przeczekał w Iskrze Klecza, następnie trafił do Andrychowa. Osiem lat później właśnie w Beskidzie zakończył karierę, ale w międzyczasie był m.in. w Stanach Zjednoczonych, gdzie grał w Polonii Stamford.

– Wyjazd doszedł do skutku dzięki mojemu przyjacielowi, który mieszka w Stanach. Spędziłem tam 10 miesięcy, pracowałem, ale też mam fajne piłkarskie wspomnienia. Na 17. memoriale Kazimierza Deyny ograliśmy wszystkich, a ja zostałem najlepszym bramkarzem turnieju – mówi Jacek Felsch.

Jego następca, Kuba, ma już za sobą treningi z pierwszą drużyną Podbeskidzia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski