Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cuda wypalane w tysiącu stopniach

Agata Sawczenko
Fot. Anatol Chomicz
To ceramika siwa, tradycyjna. Kiedyś używało jej się w każdym domu. Innych naczyń nie było - pokazuje Paweł Piechowski. Jako jeden z niewielu już garncarzy zajmuje się jej produkcją.

Owszem, inni też w tej branży działają, ale zwykle robią takie bardziej nowoczesne kubki, miski, doniczki: kolorowe, szkliwione. - Bo do tej siwej to trzeba mieć specjalny piec. Nie żaden tam elektryczny czy olejowy. Tylko opalany drewnem - mówi Piechowski.

Mieszka w Czarnej Wsi Kościelnej na Podlasiu. Garncarstwem zajmował się jego ojciec, dziadek, pradziadek. - Ja już jestem czwartym pokoleniem - liczy Paweł. Wesoły, uśmiechnięty, z długą brodą. Zapytany o wiek, żartuje: - Ile mam lat? No tyle przecież, co i zim. No dobra, za rok czterdziecha będzie!

Jest jednym z najmłodszych, którzy wiedzą, jak zrobić tradycyjne naczynia. Uczyli go dziadek, ojciec. Trzy lata temu dostał stypendium z ministerstwa. - Dzięki temu poznałem stare wzornictwo naszych przodków, jeździłem do muzeów narodowych, gdzie są duże zbiory: w Toruniu, w Warszawie, ale też i w Białymstoku w naszym ratuszu. I tam mi zezwolono porobić zdjęcia. Uczyłem się starego wzornictwa. To proste rysunki glansowane krzemieniem na półsurowym naczyniu: taki szlaczek poziomy, taki szlaczek w poprzek, choinka i gładzenie na obrocie lub też szachownica - pokazuje.

Dziś odtwarza te wzory. A ludzie coraz chętniej je kupują. Dość już mają wszechobecnego plastiku. Wracają do tradycji.

- To jest łodycha. - Paweł wskazuje naczynie, w którym niegdyś przechowywano mleko. - A to większe to buńka. Zamknięte naczynie do przechowania produktów .

Robi też donice: i stojące, i leżące, gwizdki, wazony, misy, naczynia, filiżanki, kubki, flakony. - Właśnie dostałem zamówienie z bractwa rycerskiego, przysłali mi zdjęcia na wzór. Będę odtwarzał stare naczynia. Oczywiście w ceramice siwej - uśmiecha się. I opowiada, jak kiedyś przyjął zamówienie z muzeum - na lampę, a właściwie ogromny klosz do niej. - Taka duża misa wytoczona, z otworem. Ciężka. Ale swój egzamin zdaje - zapewnia.

Pan Paweł robi też naczynia biskwitowe i szkliwione. Biskwit ma kolor jasnej cegły. - To wypalona glina w temperaturze około tysiąca stopni - tłumaczy. - Teraz znów ludzie coraz więcej jej kupują, zwłaszcza przed Świętem Zmarłych. Doskonale się sprawdza na cmentarzach.

A czy ceramikę szkliwioną można nazwać tradycyjną? No, z jednej strony tak: - Nasi dziadowie sami robili szkliwo. Kopało się w lesie specjalny piasek, był spalany ołów. Tylko to było bardzo trujące przy wypale i przy produkcji - opowiada Paweł.

Teraz używa się innych szkliw - bezołowiowych. Już nikt ich nie robi sam. - Kupujemy. A później rozrabiamy z wodą. Ale to są już naczynia współczesne, użytkowe - dochodzi do wniosku Paweł. - Dużo ich sprzedajemy. Można w takich naczyniach zapiekać, dobre są na ogórki małosolne. O! Nawet makutrę mamy do mielenia maku, gdzie mak teraz się w Biedronce pozyskuje, mało kto mieli. Ale są ludzie, co szukają takich rzeczy.

Czasem pan Paweł myśli, że to dla niego jeszcze za mało. Wspomina, że dziadek utrzymywał się z robienia dachówek. Zrobił sobie specjalną formę, gdzie wylewał glinę. Pan Paweł ma ją do dziś. Ma też kilka dachówek, jeszcze wypalonych przez dziadka.

- Sił mu zabrakło. Odszedł dwa lata temu - mówi Paweł. - Ale ja to jeszcze zrobię. Bo już wiem, że potrafię - pokazuje odtworzoną - na podstawie dziadkowej - formę do dachówek.

***

Do pieca ziemnego wchodziło 7,5 tys. sztuk dachówek. Wystarczyło, żeby pokryć 3,5 dachu. I to takiego większego. Teraz Paweł Piechowski wypala w nim ceramikę. Aby go zapełnić - musi pracować cały miesiąc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski