Cudowna bramka

Sokół Przytkowice - Orzeł Piaski Wielkie 3-2 (2-1)

Sędziował Jakub Kupczak (Nowy Sącz). Żółte kartki: W. Stokłosa, Smajek - Szuflita, J. Guzik, Ciepły. Widzów 200.

Sokół: K. Żak - G. Stokłosa, Skowronek, Jurzak, M. Żak - Paśnik, W. Stokłosa, Smajek (50 A. Monica), Czara (65 A. Pacułt) - Lelek (85 Zając), Rzeszutko.

Orzeł: Szymacha - S. Guzik, Ciepły, Załęga, Targosz - Petho, Szuflita (64 Grzybczyk), Adamczyk (81 Wolak), Wajda (70 Łazarczyk) - J. Guzik, Łabuś (55 Mitka).

Końcówka pojedynku była bardzo nerwowa, bo goście w niej złapali kontakt, po tym, jak wyniku złej pułapki ofsajdowej pojedynek z Krzysztofem Żakiem wygrał Grzybczyk. - Przyczyn porażki szukam przede wszystkim we własnym gronie, ale na końcowy wynik składa się przecież wiele czynników - przypomniał Marek Holocher, trener Orła. - Dziwię się, że wobec łącznie siedmiu zmian w obu ekipach i przy dużej liczbie fauli, bo mecz był ostry i gra była nieustannie przerywana, sędzia doliczył tylko... minutę. Nie twierdzę, że szybkie zakończenie meczu przesądziło o naszej porażce, ale kiedy łapie się kontakt, w dodatku w ostatnich minutach, każda sekunda jest na wagę złota.

Rozpoczęło się pomyślnie dla gości, bowiem Jarosław Guzik otworzył wynik po kornerze. Akcję poprzedzającą wyrównujące trafienie rozpoczął Grzegorz Stokłosa, którego strzał obronił Szymacha. Jednak będący w pobliżu Rzeszutko wycofał piłkę na 16 metr, a Skowronek dał próbkę soczystego strzału.

Dugie trafienie było z gatunku tych, co to mówi się o nich stadiony świata. - Dawid Rzeszutko zdecydował się na strzał bez przyjęcia, po którym piłka wylądowała w samym "okienku". To był gol z gatunku "palce lizać" - cieszył się Wiesław Firlej, kierownik drużyny Sokoła.

Po przerwie Lelek sprytnie przeniósł piłkę ponad głowami obrońców, a z głębi pola wybiegł Rzeszutko, który wygrał pojedynek z Szymachą.

(ZAB)