Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ćwiczmy w siłowni pod chmurką, organizm będzie nam wdzięczny

Katarzyna Hołuj
Ćwiczyć można parami, czego przykładem są Paulina i Dawid, para w siłowni i poza nią
Ćwiczyć można parami, czego przykładem są Paulina i Dawid, para w siłowni i poza nią fot. Katarzyna Hołuj
Rekreacja. Moda na plenerowe siłownie zatacza coraz szersze kręgi, ale w powiecie są tylko dwie: w Dobczycach i Zegartowicach.

O plenerowej siłowni Piotr Korbas, prezes Dobczyckiego Klubu Biegacza, który był pomysłodawcą utworzenia takiej w Dobczycach, po raz pierwszy usłyszał od swojej siostrzenicy , która entuzjastycznie wypowiadała się o podobnym miejscu w Nowym Targu.

Kiedy Korbas z tym pomysłem pojawił się u burmistrza Dobczyc, idea padła na podatny grunt, gdyż burmistrz widywał już takie siłownie za granicą.

Zresztą nie tylko on. Jedna z mieszkanek, która dziś korzysta z tej, która powstała na błoniach przy Regionalnym Centrum Oświatowo–Sportowym, też pierwszy raz zetknęła się z podobną w Chorwacji. Z tej dobczyckiej, jak przyznaje, korzysta dość często i jest z niej zadowolona.

Zanim przystąpiono odwiedzono firmy produkujące urządzenia, po to, by wybrać możliwie najlepsze. Natomiast Piotr Korbas skorzystał zaś z porady profesjonalisty od treningu przy wyborze konkretnych urządzeń.

Jest ich dziesięć, ale na niektórych moga jednocześnie ćwiczyć dwie osoby , więc w sumie stanowisk jest czternaście. Urządzenia mają różne nazwy i różne funkcje. I tak na przykład „motyl” wzmacnia mięśnie klatki piersiowej i ramion, orbitrek – mięśnie nóg, ramion i tułowia, a na wahadle lub na poręczy N – można ćwiczyć mięśnie brzucha. Wszystkie, bez wyjątku, poprawiają koordynację ruchową, korzystnie wpływają na układ krążeniowo–oddechowy i pomagają zrzucić zbędne kilogramy. Jest to dokładnie opisane na tablicy informacyjnej przy wejściu na siłownię i na każdym z urządzeń. Znajduje się tam również instrukcja jak poprawnie wykonywać ćwiczenia.

Późnym popołudniem w środku tygodnia przez siłownię przewija się kilkanaście osób. Przy chodzą też dzieci, które raczej bawią się niż ćwiczą. Zgodnie z regulaminem, te do czternastego roku życia powinny być pod opieką dorosłych. Seniorzy, których spotkałam na siłowni pod chmurką nie ćwiczyli, a raczej asekurujowali wnuczęta. Ale są tacy, którzy przychodzą tu dla siebie. – Grupowo jeszcze z __siłowni nie korzystaliśmy, ale pojedyncze osoby jak najbardziej – mówi Stanisława Błaut, prezes Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Dobczycach. – Ja na przykład przychodzę tu z wnukami. Fajnie, że siłownia jest usytuowana tak blisko placu zabaw, bo kiedy one się bawią, ja mogę poćwiczyć.

Pani Stanisława najbardziej lubi ćwiczenia „chodzone”. Jest takie urządzenie o nazwie „biegacz”, na którym wymachuje się nogami naprzemian, jakby się szło lub biegło. Tyle, że nie dotykając ziemi. – I jeszcze lubię to do skrętów tułowia (twister –przyp.red.) – mówi.

Omija natomiast drążki do podciągania się. – Tu niestety nie daję rady. Ale z czasem, może sie to zmieni. Kto wie? – dodaje.

Młodsi, zwłaszcza ci bardziej wysportowani, czują z kolei niedosyt oporu stawianego przez urządzenia. Chcieliby czegoś bardziej wymagającego, żeby poczuć wysiłek wkładany w ćwiczenia, ale jak mówią nam Paulina i Dawid na tych urządzeniach nie jest to możliwe. – Idea jest dobra i __wizualnie nic urządzeniom nie brakuje, ale szkoda, że nie mozna sie tu porządnie zmęczyć. Nawet dzieci ruszają elementami bez żadnego wysiłku – mówią.

Piotr Korbas wyjaśnia, że idea była taka, aby siłownia „pod chmurką” była uniwersalna, a ćwiczyć w niej mogli także całkiem początkujący. – Są urządzenia dla mniej sprawnych, jak na przykład biegacz, wahadło, twister czy orbiterek, jak i dla bardziej sprawnych: drążki i poręcze, gdzie ćwiczy się ciężarem własnego ciała. Na pozostałych obciążenia nie są duże, ale jak zrobi się większą liczbę powtórzeń to też przyniesie efekt – mówi.

Nie znaczy to, że nic by w urządzeniach nie zmienił. Pewne niedociągnięcia, które wychodzą w praktyce dostrzega; choćby na urządzeniu, gdzie ciężar ciała opiera się na przedramionach. Wystarczy jednak podłożyć sobie np. ręcznik, aby łokcie się nie zsuwały. Tak robią na przykład panie, które co sobotę uczestniczą w porannej gimnastyce w plenerowej siłowni. Zbierają się o 8.30 przy supermarkecie przy ul. Mostowej. Przyjść może każdy. Na razie, bez nadawania temu specjalnego rozgłosu, co tydzień regularnie stawia się ok. 7–8 osób.

Jeszcze inni ćwiczą w kolejne dni, o różnych porach. Jak komu pasuje. – Głównym powodem, dla którego jeszcze nie wszyscy ćwiczą jest nieśmiałość, ale to się powolutku zmienia _– mówi Piotr Korbas. – _Na początku wszyscy się wstydzili. Tylko dzieci podchodziły do urządzeń, a dorośli stali z boku. Teraz obserwuję jak coraz częściej mamy, a nawet babcie ćwiczą. To się dopiero „rozkręca”, tak samo jak było z bieganiem. Jeszcze dwa lata temu w Dobczycach biegali sami faceci, a teraz są i panie, a liczba wszystkich biegających wzrosła o 300 procent, albo i więcej.

Nie tylko Dobczyce

Inne siłownie pod „chmurką”. Poza Dobczycami plenerową siłownię mają jeszcze Zegartowice. Cztery urządzenia (w tym dwa z dwoma stanowiskami) znajdziemy obok miejscowej szkoły. Siłowania powstała dzięki pozyskanym przez Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Wsi Zegartowice środkom unijnym (80 proc. jej wartości pokryły środki z PROW).

Myślenice, największe miasto powiatu, nadal czeka na swoją siłownię. Urzędnicy z UMiG odpowiadają, że są takie plany i gmina chce ją zrobić. – Jednak jest to zależne o tego czy otrzymamy pieniądze ze środków powodziowych – pisze Kornelia Pacek.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski