Nad niektórymi nazwami dań można się bardzo długo zastanawiać FOT. TOMASZ MATEUSIAK
ZAKOPANE. Starosta tatrzański chce ujednolicić nazwy dań w podhalańskich karczmach. - Tak żeby każdy turysta wiedział, o co chodzi - mówi Andrzej Gąsienica Makowski.
- Gdy przeglądałem kilka razy karty w karczmach, to sam się zastanawiam, czy to jest jeszcze góralska nazwa, czy już nie. Moim zdaniem to jest zamazanie kulinarnego obrazu naszego regionu. Oczywiście można wydziwiać, ale bez przesady - uważa Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański. - Spotkałem jadło z ptoska. I nie wiadomo, o co chodzi, czy to kura, karczma, czy jeszcze coś innego - dodaje starosta.
Dlatego Makowski uważa, że sztandarowe dania kuchni góralskiej powinny mieć nazwy jednoznaczne - które nie będą budziły wątpliwości, co to właściwie jest.
- Tak jak na przykład Włosi mają szynkę parmeńską. Wiadomo co to jest, jak ona wygląda. Włosi tego bardzo pilnują. Uważam, że nasi restauratorzy również powinni o to zadbać - mówi starosta. Dodaje też, że zamierza zorganizować spotkanie z właścicielami karczm, aby namówić ich do ujednolicenia nazewnictwa.
Branża gastronomiczna jest podzielona co do pomysłu starosty. Leszek Dorula, którego rodzina prowadzi restaurację Góralski Dworek, popiera pomysł.
- Na dzień dzisiejszy niektóre dania mają jedną nazwę. Często jednak jest tak, że restauratorzy, żeby się jakoś odróżnić, wprowadzają swoje nazwy. Gdy jednak jest to danie o tym samym smaku w wielu restauracjach, nazwa powinna być ta sama, żeby klient miał takie samo skojarzenie smakowe i w jednej, i w drugiej karczmie - uważa Dorula.
Z kolei Dariusz Galica zaznacza, że nie da się ujednolicić nazw dań bez ujednolicenia kunsztu podhalańskich kucharzy.
- Bo przecież inaczej będą smakowały cycki u jednego, a inaczej pierś u innego - mówi Dariusz Galica. - Podobnie jest z jagnięciną. Jej smak zależy przecież nie od karczmy, ale przede wszystkim od kucharza. W jednym miejscu smakuje aż palce lizać, a w innym zaś bieda ją do gęby wsadzić. Jak będzie nazwa ujednolicona, to wystarczy, że jeden zepsuje smak, a turysta już się w innej karczmie na to nie skusi - dodaje.
Jak dodaje Galica, ujednolicanie można jedynie robić, gdyby kucharze przeszli szkolenie. - Poza tym w każdej karcie jest napisane pod nazwą dania, z czego jest ono zrobione, więc każdy się domyśli - zaznacza Galica.
Zdaniem Agaty Wojtowicz z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, która kilka tygodni temu rozpoczęła projekt Smaki Podhala (ma za zadanie pokazać restauracje, które wykorzystują w swojej kuchni tradycyjne produkty Podhala), ujednolicanie smaku w podhalańskich restauracjach jest bez sensu.
- Uważam, że nie wolno tego robić. Owszem, powinni nasi restauratorzy wykonywać dania z produktów tradycyjnych, ale niech każde danie będzie inne. Niech w każdej restauracji będzie można spróbować jagnięciny podhalańskiej przygotowanej na różne sposoby - zaznacza Wojtowicz. - Nie róbmy z naszych restauracji McDonalds'a, w którym - w każdej restauracji na świecie - można spróbować tej samej kanapki - twierdzi.
Dodaje jednak, że co do nazewnictwa, rzeczywiście niektóre karczmy i restauracje powinny zmienić podejście. - Niektórzy bowiem są przekonani, że jak nazwą danie tajemniczo, to przyciągną turystów. A ja chcę dokładnie wiedzieć, co będę miała na talerzu - podkreśla Wojtowicz.
Klienci nie widzą problemu z dziwnymi nazwami dań. - Jak nie wiem, o co chodzi, zawsze mogę przecież dopytać kelnera. Gorzej, jak on nie będzie wiedział - śmieje się Zbigniew Balicki, mieszkaniec Zakopanego.
Łukasz Bobek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?