Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarci pomiot

Redakcja
Dziś podpisywany jest w Brukseli Pakt Fiskalny. Jeszcze zanim się narodził, uznano go powszechnie za iście czarci pomiot. Nie znoszą go zadłużone kraje europejskiego Południa.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Nie dość, że na skutek recesji gospodarka im się kurczy, a ludzie biednieją – to jeszcze pakt nakazuje im zaprowadzić reguły fiskalne ostrzejsze od tych, których i tak przecież nie potrafili przestrzegać! W Europie dotąd – przynajmniej wedle traktatów – deficyt nie powinien być większy niż 3 proc. krajowego PKB. Od piątku –uwaga! – będzie można mieć tylko 0,5 proc. tzw. deficytu strukturalnego, czyli pomniejszonego o wydatki czasowe, wynikające ze złej koniunktury. To mniej więcej tak, jakby komuś zadłużonemu po uszy postawić takie oto dictum: skoro nie potrafiłeś zadłużać się dotąd mądrze, to teraz masz szlaban na jakiekolwiek pożyczki!

Ale awersja do paktu jest znacznie szersza. Nie cierpi go – nie dziwota – europejska lewica. Jeśli po pakcie rządy naprawdę nie będą mogły się zadłużać, to jak socjaliści będą obiecywać subsydiowane miejsca pracy, nowe zasiłki i bailouty dla upadających firm? Przyjeżdżający właśnie do Polski na debatę z Michnikiem i Kwaśniewskim lider socjalistów francuskich Francois Hollande wzbudza panikę francuskiego rządu, zapowiadając zamiar renegocjowania paktu w razie majowego prezydenckiego zwycięstwa. Co jednak najciekawsze – we wspólnym froncie z lewicą w sprawie paktu idzie wielki biznes i tzw. rynki finansowe, czyli bardzo wpływowa wielka finansjera. Twardo dotąd monetarystyczny i związany z londyńskim City The Economist nazywa pakt „komedią euro”, wieszczy mu nieskuteczność i domaga się… czego? Aby zamiast zajmować się dyscyplinowaniem finansów, przywódcy bogatej unijnej Północy zapłacili za długi Południa i w ten sposób zakończyli kryzys. Że to kompletnie na przekór wszystkim zasadom rynkowego kapitalizmu, jakie dotąd głosili? Nic nie szkodzi. Problemem wielkiej finansjery jest dziś to, jak wymusić wpompowanie kolejnych bilionów euro w zadłużone kraje Południa, tak aby „rynki odzyskały spokój i zaufanie”. Tłumacząc ten zewsząd słyszany slogan na ludzki język – idzie o to, aby ryzyko strat na papierach dłużnych krajów pogrążonych w kryzysie zostało zdjęte z owych „rynków” i przejęte przez polityków. Ściślej rzecz ujmując – przez obywateli Europy, których politycy owi mieliby w tej transakcji reprezentować.

Ten zdumiewający sojusz dłużników, rynków i lewicy kieruje dzisiaj swe ostrze przeciw jednemu państwu. Są nim oczywiście Niemcy, bo to one mają płacić w pierwszym rzędzie. Jeszcze nigdy po upadku muru berlińskiego Niemcy nie miały w Europie tak złej prasy i tak podłej reputacji. W sojuszniczym ponoć Paryżu wspomniany Hollande oskarża Berlin o „narzucanie Francji obcego modelu”. Ów faktycznie obcy dotąd dla Francuzów model – to nic innego, jak obowiązek zachowania równowagi budżetowej, który od piątku staje się normą prawa europejskiego. Ale tak naprawdę owo strzelanie w Niemcy odbywa się do ściśle spersonalizowanego celu. Nie bez powodu jest nim Angela Merkel. Faktem jest, że Pakt Fiskalny został przez nią wymuszony, z upokorzeniem Francji i zignorowaniem Anglików. Z obojętnością na presję europejskiej lewicy i iryta-cję rynków finansowych. Z lekceważeniem dla greckich demonstrantów i brytyjskich tabloidów, do znudzenia przedstawiających ją z wąsikiem Hitlera i w mundurze SS. I w końcu – z odrzuceniem zarzutu, iż restrykcje fiskalne w Europie uderzą rykoszetem w niemiecki eksport. Krytycy polityki niemieckiej obawiają się bowiem nawet tego, iż pani kanclerz może być w gruncie rzeczy antyniemiecka! „Przywódca bardziej rozumny od pani Merkel pomógłby swoim sąsiadom wyjść z długów wiedząc, że inaczej i gospodarka niemiecka na tym ucierpi”– pisze złośliwie The New York Times.

Ów potężny światowy front przeciw Merkel i jej paktowi ma dwie zalety. Pozwala lepiej dostrzec możliwe konsekwencje paktu, o ile – to jest odrębna sprawa – nie pozostanie on w przyszłości tylko na papierze. Pakt jest naprawdę wyzwaniem dla europejskiego państwa socjalnego. Pakt niewątpliwie uderza w ten model demokracji, który wymusza na politykach ciągłe kupowanie wyborców za pomocą publicznych pieniędzy. I pakt daje szansę odbudowy żenująco upadłej suwerenności europejskich państw wobec pomiatających dziś nimi „rynków”. To po pierwsze. A po drugie – ów front przeciw Merkel każe z optymizmem spojrzeć na rolę jednostki w historii. Nawet jeśli owa jednostka wygląda na dość przeciętną i nieco nudnawą, ale wierzy w swoje zasady i z pewnym uporem – wbrew światu – się ich trzyma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski