Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarne chmury nad „Białą Gwiazdą”

Justyna Krupa
Mecze w hali przy Reymonta cieszą się sporym zainteresowaniem
Mecze w hali przy Reymonta cieszą się sporym zainteresowaniem FOT. ANNA KACZMARZ
Futsal. Wisła Krakbet nie otrzymała licencji na występy w ekstraklasie. Drużyna może zostać rozwiązana lub przeniesiona poza Kraków.

W czwartek Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN poinformowała, że ubiegłoroczny mistrz Polski nie dostał licencji na występy w kolejnym sezonie. – Rozważamy odwołanie się o tej decyzji. Ale też wycofanie się z rozgrywek – nie kryje Piotr Wawro, szef sekcji.

„Hala, którą klub zgłosił do licencji, nie spełnia minimalnych wymagań z zakresu infrastruktury zawartych w Uchwale Licencyjnej” – głosi uzasadnienie (drugim „pechowcem” jest Chrobry Głogów, któremu wypomniano z kolei zaległości wobec ZUS). Dlaczego klub, który w ekstraklasie gra w tej samej hali od trzech lat, nagle ma problemy z uzyskaniem licencji?

– Hala się nie skurczyła od zeszłego sezonu – podkreśla zirytowany Wawro. I dodaje, że poprzednią decyzję o dopuszczeniu hali do rozgrywek wydano rok temu na okres... dwóch lat. Tyle, że do tej pory pomiarów dokonywali przedstawiciele MZPN. Teraz do akcji wkroczyli przedstawiciele komisji z PZPN.

– Dotychczas licencje były przyznawane w oparciu o to, co deklarowały wojewódzkie związki piłki nożnej. W tym roku przedstawiciele komisji sami wszystko pomierzyli i okazało się, że wymiary hali nie spełniają wymogów – tłumaczy Jakub Kwiat­kowski, rzecznik PZPN.

– Żadna z drużyn nie miała pretensji o wymiary boiska. Nigdy nie było żadnego wypadku, nikt nie wpadł na ścianę, nic podobnego się nie wydarzyło. Poszło o dosłownie dwa metry! – denerwuje się Wawro. – Nie możemy przecież skuć ścian nośnych. Boisko teoretycznie można byłoby trochę poszerzyć poprzez likwidację jednego rzędu trybun, ale przecież koszykarki Wisły Can-Pack potrzebują pojemnej hali na mecze Euroligi.

Poprosiliśmy o komentarz rzecznika PZPN, bo sprawa zaczęła budzić kontrowersje. Zirytowani kibice futsalu zaangażowali w sprawę nawet samego prezesa Zbigniewa Bońka – na Twitterze. Przekonują bowiem, że sprawa ma drugie dno. Tego samego zdania jest Wawro. – To nie jest decyzja merytoryczna, tylko sposób odegrania się na mnie ze strony Kazimierza Grenia, przewodniczącego Komisji ds. Futsalu i Piłki Plażowej – twierdzi.

Pół roku temu głośno było o konflikcie między Greniem i Wawrą. Zaczęło się od tego, że Wawro, jako przewodniczący rady nadzorczej futsalowej ekstraklasy, domagał się od PZPN przekazania należnych Wiśle pieniędzy od UEFA za organizację turnieju UEFA Futsal Cup. Wawro zarzucał Greniowi także m.in. brak zainteresowania rozgrywkami i słabe promowanie futsalu. Pisma z obu stron były wówczas pełne osobistych „wycieczek”...

Teraz Wawro przekonuje, że brak licencji dla jego klubu to nie przypadek. – Przez takie dwa metry umrze fajny klub. I ucierpi na tym cała dyscyplina – kwituje. Po czym dodaje, emocjonalnie: – Panie Greń, wygrał pan, tylko, że jednocześnie przegrał sport. Więc tak naprawdę robi pan krzywdę sobie, nie mnie.

Rzecznik PZPN podkreślił jednak, że decyzje Komisji Licencyjnej są niezawisłe i niezależne. Dodał, że nie należy wiązać ze sobą tych dwóch historii. Nagabywany na Twitterze prezes Boniek w końcu skomentował: „Czasy prywaty już się skończyły, mam nadzieję, że problem się rozwiąże. Ale dziwne, że ta sama sala ma co roku inne wymiary?”

Wawro przekonuje, że w futsalowej ekstraklasie wiele klubów gra w halach pozostawiających sporo do życzenia. Kwiatkowski potwierdza, że chociażby hala w Gdańsku nie spełniała licencyjnych wymogów. – I ostatecznie zgłoszono do rozgrywek inną halę. Nic nie stoi na przeszkodzie, by tak samo zrobił krakowski klub – podpowiada rzecznik PZPN.

Nie będzie to jednak łatwe. Bo mało która hala w Krakowie spełnia konieczne w tym przypadku wymogi. – W przypadku obiektu na ul. Kolnej czy obiektu Bronowianki nie ma np. możliwości przystosowania hali do potrzeb transmisji telewizyjnych – twierdzi Wawro. Oczywiście nie byłoby tego problemu w przypadku Kraków Areny. Jednak tam koszty wynajmu hali na mecz są tak duże, że klub futsalowy nie jest w stanie ich udźwignąć.

– Możemy ewentualnie poszukać możliwości gry w Bochni albo w innej podkrakowskiej miejscowości. Tylko czy to ma sens? – zastanawia się Wawro. Decyzja o tym, czy odwoływać się od decyzji komisji i zgłosić do rozgrywek inną halę, zapadnie w poniedziałek. – Wówczas zbierze się zarząd TS Wisła – wyjaśnia Wawro. Na odwołanie klub ma siedem dni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski