Czas abolicji

Grzegorz Skowron: DRUGIE DNO

Zacznijmy od cudzoziemców. Niespodziewanie okazało się, że ogromne zainteresowanie zalegalizowaniem pobytu w Polsce jest wśród obywateli Pakistanu i Bangladeszu, którzy przez ostatnie lata naszych urzędów do spraw cudzoziemców raczej nie odwiedzali. Nietrudno się domyślić, że mamy do czynienia z nowym zjawiskiem – turystyką legalizacyjną. Trudniej znaleźć powód, dla którego jest tylu chętnych, bo zapewne stwierdzenie, że nasz kraj może być dla kogoś wymarzonym rajem, dla wielu jest uzasadnieniem kompletnie niezrozumiałym.

Na naszym politycznym podwórku mamy dopiero początek abolicji dla tych, którzy kiedyś zdradzili największą partię opozycyjną, a teraz chcieliby wrócić. I w tym przypadku już jest jasne, że oferta prezesa PiS była skierowana nie do wszystkich. Wprawdzie termin na złożenie deklaracji o powrocie jeszcze nie minął, ale były wiceprezes tej partii w Krakowie (krakowski radny Mirosław Gilarski) już dostał kategoryczną odmowę. Być może prezes Kaczyński chciał w ten sposób turystykę legalizacyjną od razu ukrócić...

Są tacy, którzy wiedzieli o tym do samego początku. Europoseł Michał Kamiński zamiast szukać zbliżenia z PiS, coraz częściej pokazuje się w otoczeniu Platformy Obywatelskiej. Mylą się jednak wszyscy ci, którzy myślą, że jeśli nie mają szans na powrót do PiS, znajdą wolne miejsce w Platformie. Taka turystyka polityczna, podobnie jak abolicja dla cudzoziemców i byłych polityków PiS, nie jest przeznaczona dla wszystkich.