Stało się to okazją do ataku na ministra ze strony Piotra Dudy, szefa NSZZ „Solidarność”, sprzyjającego obecnej ekipie. Przewodniczący też walczy o podwyżki dla pracowników sfery budżetowej - skąd wywodzi się większość jego elektoratu - a im więcej pieniędzy trafi do ochrony zdrowia, tym mniej pozostanie dla reszty budżetówki.
To tylko jedno ze zdarzeń wskazujących na skalę narastającego wokół wynagrodzeń konfliktu. Premier rządu, przypominający przy każdej okazji o dobrej kondycji budżetu państwa, nie przewidział chyba dość oczywistego następstwa, jakim jest eskalacja żądań płacowych.
Batalię rozpoczęli rezydenci, teraz pieniędzy domagają się niemal wszyscy. Pamiętajmy, że w szpitalach, oprócz lekarzy i pielęgniarek pracują też diagności laboratoryjni, fizjoterapeuci, farmaceuci, czy technicy radiologii.
Dla nich podwyżki mają być zagwarantowane w przyjętym przez rząd z końcem lipca projekcie nowelizacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia. Projekt ten po wakacjach bez wątpienia stanie się kolejnym polem walki. Dołączą do niej wkrótce nieujęci w ustawie tzw. pracownicy niemedyczni. Oni też zarabiają zbyt mało.
Wiadomo, że dla każdego pieniędzy nie wystarczy. Jest jednak jasne, że rząd przed niezwykle dla niego ważnymi wyborami samorządowymi zrobi wiele, by zjednać sobie możliwie największą liczbę wyborców. Ci zaś nie będą przebierać w środkach i uczynią wszystko, by „wyrwać” z budżetu jak najwięcej.
Pozostaje nadzieja, że wobec zbliżającego się chaosu w służbie zdrowia liderzy związków i samorządów zawodowych nie zapomną, że reprezentują nie tylko interesy swych członków ale także, a może nawet przede wszystkim - pacjentów.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
