Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czas pokera

Redakcja
Dla nielicznych poker stał się sposobem na życie i głównym źródłem utrzymania. - Zawodowcy wstają rano i grają przez kilka godzin za pośrednictwem internetu, a za wygrane kupują papierosy albo... samochody - mówi "Miras", jeden z bardziej rozpoznawalnych polskich graczy. Na zdjęciu: Łukasz Barucha, menedżer krakowskiego klubu pokerowego Poker Face. Fot. Anna Kaczmarz
Dla nielicznych poker stał się sposobem na życie i głównym źródłem utrzymania. - Zawodowcy wstają rano i grają przez kilka godzin za pośrednictwem internetu, a za wygrane kupują papierosy albo... samochody - mówi "Miras", jeden z bardziej rozpoznawalnych polskich graczy. Na zdjęciu: Łukasz Barucha, menedżer krakowskiego klubu pokerowego Poker Face. Fot. Anna Kaczmarz
Sobotni wieczór. Centrum Krakowa. Wchodzę na ostatnie piętro kamienicy. Zamiast strychu - kilka niewielkich studenckich mieszkań. Pod numerem 34 odbywa się dziś poker. Tylko dla znajomych. Wchodzę.

Dla nielicznych poker stał się sposobem na życie i głównym źródłem utrzymania. - Zawodowcy wstają rano i grają przez kilka godzin za pośrednictwem internetu, a za wygrane kupują papierosy albo... samochody - mówi "Miras", jeden z bardziej rozpoznawalnych polskich graczy. Na zdjęciu: Łukasz Barucha, menedżer krakowskiego klubu pokerowego Poker Face. Fot. Anna Kaczmarz

W środku przy niewielkim stoliku siedzi ośmiu mężczyzn. Każdy przykrywa dłonią dwie karty, każdy ma przed sobą kupkę żetonów. W rogu pokoju, na podręcznym stoliczku, czeka aluminiowa skrzyneczka z przegrodami na talie i plastikowe żetony. Na sztonach leży kilka niedbale rzuconych banknotów. Na oko nie więcej jak 200 zł. To pieniądze, za które gracze weszli do gry. Dorzucam dwie dychy i odbieram równowartość w żetonach. Najcenniejsze są czarne po dwa złote, zielone to złotówka, niebieskie i czerwone to odpowiednio 50 i 25 groszy. Tych ostatnich mam najwięcej. Czekam aż skończy się rozdanie. Wszyscy żartują z dwóch graczy, którzy jeszcze licytują przy stole. Przy puli ok. 8 zł jeden pęka i rzuca karty. Pokaźna liczba żetonów trafia do drugiego, który siedzi tuż obok mnie. W tym czasie ktoś rozdaje karty z nowej talii. Tym razem dwie z nich trafiają też do mnie. Za oknem słychać gwar rozbawionych przechodniów idących na Rynek.

***

Kraków kwitnie pokerem. Młodzi ludzie, zamiast imprezować w pubach, wolą emocje męskiej gry. - Zaczynałem w internecie - mówi Dawid, student prawa grający od dwóch lat. - Dopiero przed rokiem zorientowałem się, że jest nas już sporo i można spotkać się przy rzeczywistym stoliku, dotknąć kart. Teraz gra już większość moich znajomych, wciągnąłem ich. Ciupiemy przynajmniej raz w tygodniu, ale oprócz tego grywam w pokerowej lidze i w internecie. Dawid obstawia w sieciowej rozgrywce nawet w trakcie trwania naszej rozmowy. Czy Texas Holdem może uzależnić? Rosnąca liczba graczy w ten najmodniejszy dziś rodzaj pokera to nie przypadek, lecz ogólny trend. Na świecie w Texas Holdem gra kilkadziesiąt milionów ludzi, najczęściej przez internet, czyli on-line, teraz ta moda zawitała również do nas.

***

W pierwszym rozdaniu trafiają mi się dziesiątka i dwójka. Takie ułożenie kart nazywa się "Doyle Brunson" od nazwiska sławnego teoretyka i praktyka, który (choć to niezbyt dobre karty) właśnie z takim układem dwa razy z rzędu wygrał Puchar Świata. Podobnych określeń jest wiele, wszystkich spamiętać się nie da, bo codziennie powstają nowe. Wzorem więc Brunsona postanowiłem wejść do gry.

***

W świecie pokerzystów wytworzył się specyficzny żargon, który jest potrzebny, by swobodnie czuć się przy stole. - Są zawodnicy, których nazywamy "murkami", bo wchodzą do gry tylko z wysokimi kartami. Para ósemek to "bałwanki". A jeśli spadnie zła karta, jesteś na "tilcie" - mówi Łukasz Barucha, menedżer krakowskiego klubu pokerowego Poker Face. - Slang pokerzystów jest dla laika rozmową w nieznanym języku - dodaje. Wytworzył się nawet osobliwy krakowski wolapik pokerowy. - Tylko u nas występuje określenie "Rokokongo", co oznacza przyspieszenie gry i przejście na wyższe stawki - wyjaśnia "Marian", jeden z najbardziej doświadczonych krakowskich graczy. - Nie mam pojęcia, skąd to się wzięło! Po prostu raz ktoś tak wypalił i zostało.
***

Mam "fulla", czyli trzy dziesiątki i dwie dwójki. Mój przeciwnik ma tylko dwie pary - dwie dziesiątki ze stołu i dwa asy z ręki. Wygrałem! Rozglądając się triumfalnie zbieram ze stołu wszystkie żetony. Będzie tego z 80 złotych...

***

Spór o to, czy poker jest grą hazardową, trwa od dawna. Problem w tym, że gry hazardowe w głównej mierze opierają się o czynnik losowy. Natomiast w pokerze o wyniku decyduje najczęściej zimna krew gracza i umiejętność czytania gry przeciwników. Wagę mają też matematyczne zdolności i element blefu. - Pokerzysta polega przede wszystkim na swoich umiejętnościach. Więc fart decyduje tylko jednostkowo, wszystkim rządzi rachunek prawdopodobieństwa - mówi Łukasz Barucha. - W piłce nożnej, typowej grze umiejętności, lepsza drużyna może przegrać przypadkowy mecz, zawodnik z kilku metrów czasem nie trafi do pustej bramki, sędzia popełni błąd, pogoda spłata figla. Mimo to na końcu rozgrywek układ w tabeli dobrze odzwierciedla umiejętności klubów. Podobnie w pokerze. Mimo incydentalnych niespodzianek w długich rozgrywkach zwykle na koniec wygrywa lepszy, a nie ten, który akurat ma szczęście.

Texas Holdem, czyli cadillac wśród pokerów, zdominował praktycznie inne gry karciane. Swoją popularność zawdzięcza prostym zasadom. - Poker może uzależniać tylko w takim samym stopniu jak squash czy jazda konna. Jest to po prostu sport, który może się stać pasją, ale z hazardem nie ma on zbyt wiele wspólnego - mówi Szymon Tokarczyk, prezes małopolskiego oddziału Polskiej Federacji Pokera Sportowego, od dziesięciu lat zapalony gracz. - W Texas Holdem o zwycięstwie decydują indywidualne umiejętności zawodnika, a nie fart czy przypadek.

***

Gram już od godziny. Ze zmiennym szczęściem. Zebrana przede mną górka żetonów zaczyna powoli topnieć. Ciągle jednak jestem do przodu. W każdej chwili mogę zrezygnować i zabrać wygraną do domu. Gram dalej. Wydaje mi się, że dla samej przyjemności gry. A może wygram jeszcze więcej?

Z czasem bardziej doświadczeni przeciwnicy zaczynają brać górę. Bezlitośnie wykorzystują moje błędy. Niektórzy z nich grywają codziennie, bo przecież praktyka czyni mistrza.

***

Dla nielicznych poker stał się sposobem na życie i głównym źródłem utrzymania. - Zawodowcy niczym się nie wyróżniają na ulicy. Wstają rano i grają przez kilka godzin za pośrednictwem internetu, a za wygrane kupują papierosy albo... samochody - mówi "Miras", jeden z bardziej rozpoznawalnych polskich graczy. - Oceniam, że w Polsce jest około 200-300 osób, z czego 10 w samym Krakowie, które od lat tak właśnie zarabiają na życie. Podobno kolejnych tysiąc już depcze im po piętach.

Najlepsi gracze w pokera to często dobrze prosperujący biznesmeni. - Od lat środowisko walczy o pozytywny wizerunek pokera sportowego. W Texas Holdem liczy się cierpliwość, umiejętność oszacowania ryzyka, odwaga, skuteczne podejmowanie decyzji, panowanie nad emocjami, umiejętne czytanie przeciwników. Nie przypadkiem umiejętności pokerowe idą w parze ze skutecznością w interesach - wyjaśnia Łukasz Barucha. - Osoby nieposiadające odpowiednich predyspozycji po prostu będą przegrywać i w końcu zajmą się czymś innym. Polscy pokerzyści próbują walczyć ze stereotypem hazardzisty, który przegrywa w karty ostatnie grosze.
Amatorzy zwykle grają w domach lub on-line. Sportowcy spotykają się w ligach pokerowych i turniejach. - Do tej pory gracze byli rozrzuceni po całym mieście i nie mieli odpowiedniego zaplecza technicznego, oraz zapewnionego odpowiedniego komfortu gry. Zaprosiliśmy krakowskie ligi na ul. Kordeckiego do klubu Poker Face i teraz wspólnie działamy na rzecz rozwoju tej dyscypliny w Krakowie i w Polsce - mówi Łukasz Barucha. - Wkrótce ruszamy też ze szkołą pokera, w której będziemy od podstaw uczyć Texas Holdem. W poniedziałki, wtorki i środy grają ligi (Unibetu, Studencka i Krakowska), w czwartki i piątki odbywają się miniturnieje i satelity. - Ta zabawa dopiero startuje, ale możemy się pochwalić, że już mamy największy klub w Polsce - mówi Artur Filipek, właściciel Poker Face.

***

Gramy już kilka godzin. Mimo pojedynczych wzlotów systematycznie tracę żetony. W końcu spłukuję się do zera. Z uśmiechem wchodzę ostatni raz na stół. I przegrywam dwa złote. Ostatnie.

Siedzę jeszcze chwilę przy stole i patrzę, jak grają inni. Przegrałem tyle pieniędzy, ile planowałem. Zależało mi na udziale w grze, a nie na wygranej. Ale... Nie wytrzymuję i wymieniam na sztony jeszcze 10 zł. Obiecuję sobie, że będę grał pół godziny i odejdę od stołu niezależnie od wyniku.

***

- W gronie znajomych i przyjaciół gramy na małe stawki. Jednorazowo najwięcej wygrałem może 150 zł, a przegrałem 250 - przyznaje Dawid. - Jednak w dłuższym, na przykład rocznym bilansie i tak każdy z nas wychodzi na zero. W końcu to ma być rozrywka.

Prawdziwe pieniądze pokerzyści zarabiają ponoć on-line. W sieci grają miliony. Zewsząd. Nastolatki i emeryci. Do każdej rozpoczynającej się on-line rozgrywki w ciągu minuty zgłasza się kilkaset osób! W każdej minucie startuje kilkaset gier! Wystarczy pomnożyć... Są też specjalne programy komputerowe, które mają wspomagać obliczenia i rozszyfrowywać przeciwników. - Jednak internet to nie to samo, co gra przy prawdziwym stoliku - podkreśla "Miras". - Moim największym dotychczasowym sukcesem był turniej w warszawskim hotelu Hyatt, gdzie trzy lata temu wygrałem blisko 12 tys. dolarów, ale to stare czasy. Dziś w pokera gra dziesięć razy więcej osób i naprawdę ciężko się przebić do finałów.

Pokerzyści mają też swoich idoli (Stu Ungar, Patrick Antonius), którzy są traktowani na równi z gwiazdami NBA, najsławniejszymi piłkarzami lub najdroższymi golfistami. Każdy szanujący się gracz musiał też choć raz oglądać kultowy film "Hazardziści", który podobno najlepiej oddaje charakter i emocje tej rozrywki.

***

Tym razem gram bardzo rozważnie. Czekam na superokazję. Chcę się odbić. I mam z czym. Dostaję dwie dziewiątki. Rokokongo? Wchodzę. Na stole rozdający odsłania trzy karty. Jest tam też trzecia dziewiątka! Rokokongo! Jako czwarta pojawia się dama, która, sądząc po minie jednego z grających, wyraźnie mu spasowała. Trudno, wchodzę, on też. Pokazujemy karty. On ma trzy damy, ja trzy dziewiątki. Czekamy na ostatnią kartę...
***

Najwyższa wygrana w oficjalnej historii światowego pokera wyniosła 12 mln dolarów. Najefektowniejsza wygrana polskiego pokerzysty to, jak na razie, 1 300 000 złotych. Wygrał je w zeszłym roku Marcin "Góral" Horecki z Zakopanego, ale zawody nie odbywały się w Polsce. W Krakowie, jak na razie, rozgrywane są głównie satelity, na których można wygrać prawo startu i wpisowe na większe imprezy. A wpisowe na międzynarodowych turniejach europejskich i światowych to co najmniej kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Gracze zdobywają je na zasadzie kumulacji w kolejnych zawodach. Krążą też plotki o rozgrywkach dla bogaczy, które się odbywają za zamkniętymi drzwiami. Ponoć najniższa stawka, z jaką można wejść na stół w pojedynczym rozdaniu (czyli mały Blind), to 100 tys. dolarów, ale tego, oczywiście, nikt nam oficjalnie nie potwierdzi. Bo tam chyba dla przyjemności się nie gra.

***

Wstrzymuję oddech. Odkrywa się ostatnia karta. Zgrzytam zębami. To była dama. Miałem więc dwie damy i trzy dziewiątki. Ale on miał... cztery damy. Wszystko przez te kobiety.

LECH OSUCHOWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski