Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czasem nie chodzi o pieniądze, ale o trwanie z kimś w jego trudnościach

Rozmawiał Paweł Gzyl
Golec uOrkiestra spłacają dług wdzięczności za otrzymane dobro
Golec uOrkiestra spłacają dług wdzięczności za otrzymane dobro B. Śnieciński
Muzyka. Rozmowa z Pawłem i Łukaszem Golcami przed ich koncertem charytatywnym w Centrum Kongresowym ICE

- 1 kwietnia o godz. 18 wystąpicie Panowie w Krakowie na rzecz tutejszego Centrum Onkologii. To nie pierwszy udział Golec Orkiestry w charytatywnym wydarzeniu. Dlaczego lubicie i chcecie pomagać innym?

Paweł Golec: - Nigdy nie zastanawialiśmy się, dlaczego chcemy pomagać innym. Po prostu robimy to z potrzeby serca.

Łukasz Golec: - Myślę, że dostaliśmy od losu wiele. Dlatego też sami postanowiliśmy spłacić ten dług wdzięczności. Choćby zakładając w 2003 roku własną Fundację Braci Golec i udzielając się w różnych akcjach charytatywnych.

- Mówi się, że „dobro do nas wraca”. Czy w czasie Waszej długiej kariery doświadczyliście pomocy od innych w jakichś trudnych sytuacjach życiowych i artystycznych?

Ł.G.: - Tak, mieliśmy szczęście trafić na wspaniałych ludzi, którzy nas wspierali w trudnych momentach. A takim bez wątpienia był czas, kiedy po śmierci taty, borykaliśmy się z problemami natury finansowej. Ktoś pomógł kupić instrument, ktoś załatwił taniej ubrania. Dzięki temu przetrwaliśmy.

P.G.: - Myślę, że trafialiśmy na ludzi o dobrych sercach, otwartości i wrażliwości. I to trwa do dziś. Możemy się poszczycić, że otaczają nas fantastyczne osoby, zawsze skore do pomocy. Bo czasem nie chodzi o pieniądze, ale o dobre słowo dające nadzieję, o wsparcie i trwanie z kimś w trudnościach. Życzę im, aby spełniły się dla nich słowa, które śpiewamy w naszej „Dobrej piosence”: „Dobro się opłaca, bo z powrotem wraca...”

- „Jedni drugich brzemiona noście” - głosi Ewangelia. Obaj Panowie otwarcie przyznajecie się do chrześcijaństwa. Myślicie, że wiara pomaga człowiekowi być dobrym dla innych?

P.G.: - Wiara niejako obliguje nas do tego, aby być otwartym na drugiego. Przykazanie miłości - to jedno z najpiękniejszych, a zarazem najtrudniejszych przykazań. Bo niestety roszczeniowe ego każdego człowieka skutecznie pracuje nad naszymi działaniami, zapędami i reakcjami.

Ł.G.: - Dlatego wiara daje siłę, aby przezwyciężać zaspokajanie tylko własnych potrzeb. Uszlachetnia nas i sprawia, że każdy ludzki gest z naszej strony sprawia, że stajemy się lepszymi ludźmi.

- Zostaliście niedawno wybrani na Ambasadorów Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Jak zachęcilibyście do pomocy w ich zorganizowaniu tych mieszkańców miasta, którzy nie są jeszcze przekonani do tej idei?

Ł.G.: - Zdajemy sobie sprawę, że jest to przedsięwzięcie powodujące dezorganizację codziennego życia mieszkańców Krakowa czy Wieliczki i trudno tutaj przekonywać sceptyków, mieszkając w innym miejscu i nie doświadczając tych niedogodności. Mogę tylko uspokoić, że nie będzie to spęd młodzieży nastawionej na rozróbę. To są konkretne młode osoby, które poszukują wyższych wartości, po to aby stawać się lepszymi ludźmi. Dajmy im tą szanse.

P.G.: - Z drugiej strony to świetna promocja regionu w świecie. Szacuje się, że przyjedzie około dwóch milionów pielgrzymów, którzy oprócz Słowa Bożego, zabiorą ze sobą, mam nadzieję, dobre wspomnienia i pozytywne opinie o Polsce, Pola- kach, Krakowie.

Ł.G.: - Nie wspomnę tutaj również o korzyściach ekonomicznych. Tym bardziej, że uczestnicy przyjeżdżają do Polski nawet tydzień wcześniej. Muszą gdzieś spać, coś zjeść - może jest to szansa dla lokalnych sklepów, restauracji, przedsiębiorców aby do budżetu wpłynęło trochę więcej niż zwykle?

- Podobno w 1991 roku jako młodzi ludzie wyruszyliście na pieszą pielgrzymkę z rodzimej Milówki do Częstochowy na ówczesne Światowe Dni Młodzieży. Jak oceniacie to z dzisiejszej perspektywy - warto było podjąć ten duchowy i fizyczny wysiłek?

P.G.: - Oczywiście. Dla nas to spotkanie okazało się być kompasem i drogowskazem, w którym kierunku iść. Młody człowiek szuka odpowiedzi na wiele pytań, spotyka się z pokusami. Sami tego doświadczaliśmy mieszkając w internacie, gdzie różne środowiska artystyczne emanowały dziwnymi zachowaniami i nie koniecznie dobrymi przykładami. Trzeba było zachować kręgosłup, znać granice.

Ł.G.: - Przy takich rekolekcjach I takim spotkaniu, człowiek pozytywnie się nakręca. Dostaje wyraźne wytyczne, jak nie ulegać wartościom pustym i doczesnym. Jak dbać o własną duszę.

- Już wtedy - ale i później mieliście okazję spotkać się z Janem Pawłem II. Jakie wrażenie wywarła na Was jego niezwykła osobowość?

P.G.: - Mieliśmy to szczęście spotykać się z nim niejednokrotnie i za każdym razem wracaliśmy poruszeni, pozytywnie naładowani. On potrafił zarażać i rozpalać słowem, będąc jednocześnie blisko spraw ludzkich. Był nauczycielem modlitwy, mentorem i strażnikiem wartości chrześcijańskiej. Dla mnie jeden z największych Polaków. To do niego nie raz kieruję słowa modlitwy. Wiem, że jest z nami...

Ł.G.: - Nasz papież to dla mnie autorytet i człowiek z charyzmą, nieustannie wymagający od siebie. Po spotkaniu z taką osobowością nabiera się więcej nadziei i radości. Te spotkania pozostaną w pamięci do końca życia.

- Podobno show-biznes nie sprzyja założeniu trwałej i mocnej rodziny. Panom się to jednak udało. Czy to dlatego, że całe Wasze rodziny są zaangażowane w muzykę i trzymacie się zawsze razem?

Ł.G.: - Muzyka łączy, a w naszym przypadku wzmacnia więzi z całą pewnością. Ale gdyby nie były one mocne, ugruntowane, to nasze wspólne tworzenie zespołu, muzyki - mogłoby wcześniej się zakończyć.

P.G.: - Od urodzenia trzymamy się razem i niech tak zostanie, bez względu na to czy będziemy wykonywać ten zawód czy nie.

- Mieszkacie cały czas w Milówce - z dala od zgiełku wielkich miast. To też ma wpływ na to, że ustrzegliście się przed zagrożeniami czyhającymi na współczesną rodzinę?

P.G.: - Nie ma znaczenia, gdzie się mieszka - ważne jaki posiada się kręgosłup moralny i jakimi priorytetami człowiek kieruje się w życiu. My od 20 lat nie mieszkamy w domu rodzinnym w Milówce, ponieważ najpierw mieszkaliśmy w internatach, akademikach, a później kiedy założyliśmy swoje rodziny - każdy zamieszkał w innym miejscu. Owszem, panuje przekonanie, że mieszkamy w Milówce, ale my tylko o niej śpiewamy w piosence „Do Milówki wróć”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski