– Piętnaście lat przyszło czekać polskiemu judo na medal kobiecy w mistrzostwach świata. Jakie to uczucie nawiązać do sukcesów dwukrotnej czempionki globu Beaty Maksymow?
– Nie myślałam tymi kategoriami, choć i na mój sukces tej rangi trzeba było trochę cierpliwości. Chciałam walczyć jak najlepiej i cieszę się, że spełniłam nadzieje.
– Sukces w Rosji przeszedł Pani najśmielsze oczekiwania?
– Nie do końca, bo tego dnia wszystko zagrało. Gdy rano wstałam, już czułam, że będzie dobrze. Byłam bardzo dobrze nastawiona i super przygotowana, a do tego losowanie okazało się nie najgorsze.
Mimo to szanse szacowaliśmy ostrożnie, celując w punktowaną lokatę (miejsca 1.–7. – przyp. AG), choć wierzyłam, że stać mnie na to, żeby zakręcić się koło podium. W pojedynczych walkach potrafiłam wygrywać z dobrymi zawodniczkami, więc wyzwaniem było zrobić to samo w turnieju w kilku kolejnych starciach.
– Pomógł fakt, że dwa lata temu właśnie w Czelabińsku zdobyła Pani tytuł wicemistrzyni Europy?
– O tak, zdecydowanie! Miasto bardzo dobrze mi się kojarzyło, a znajomość miejsca rozgrywania zawodów zawsze sprzyja. Znakomicie pod względem psychicznym nastawił mnie Artek (Artur Kłys jest trenerem i mężem zawodniczki – przyp.AG), który od pięciu tygodni w każdy piątek, będący odpowiednikiem dnia zawodów, kazał mi powtarzać: „jestem mistrzynią świata”.
Gdy przyszedł dzień zawodów tak zakodowałam sobie te słowa, że jedynym pragnieniem było przekuć je w rzeczywistość. Takiej radości w oczekiwaniu na start dawno nie czułam.
– Niebywałe, że potrafiła Pani pokonać trzy zawodniczki przewodzące rankingowi światowemu, a do repasażów wepchnęła Panią klasyfikowana na 13. miejscu Barbara Matić.
– Chorwatka jest dużo młodsza ode mnie, ale już utytułowana, a do tego nigdy wcześniej nie toczyłyśmy walki. Zaczęło się od kar dla nas obu, a później, gdy chciałam przyspieszyć i weszłam w rzut, zostałam przytrzymana, podcięta i upadłam. To była końcówka pojedynku i nie zdążyłam odrobić strat.
– Mimo to liderka rankingu Holenderka Kim Polling uchodziła za faworytkę „małego finału”.
– Dlatego powiedziałam sobie, że nie mam nic do stracenia. Zamiast myśleć, że staję oko w oko z numerem jeden, skupiłam się na swojej taktyce.
– Czas pędził nieubłaganie, a Pani przegrywała na yuko na niespełna minutę przed końcem walki.
– Jednak czułam, że jestem równorzędną rywalką dla Holenderki, dlatego ani przez moment nie straciłam wiary, że mogę ją „trafić”. Wreszcie, dając z siebie ponad sto procent, zdołałam rzucić ją na waza-ari.
– Najtrudniejszą przeprawą był bój z ubiegłoroczną wicemistrzynią świata Niemką Laurą Vargas Koch?
– To było wyzwanie, ale pomogła mi analityczna praca przed zawodami. Przygotowaliśmy rozpiskę o przeciwniczkach, żeby po losowaniu od razu mieć przed oczami wskazówki: jakie mają atuty, słabe punkty i w jaki sposób atakują.
Przyglądając się liście sama zamarzyłam sobie pojedynek z Koch, bo pamiętałam ją z walk treningowych na campie w Hawanie, które toczyły się po mojej myśli. Niełatwa była też otwierająca turniej walka z bardzo agresywną Hiszpanką Bernabeu, która rzucała z góry na mnie rękę, czego bardzo nie lubię.
– Cztery zwycięstwa w pięciu pojedynkach były możliwe mimo uciążliwej kontuzji kolana?
– Poziom adrenaliny był tak wysoki, że o bólu po prostu zapomniałam. To żaden straszny uraz, jedynie nie mogę w pełni zgiąć nogi, a dolegliwość daje znać o sobie w chwili głębokiego przysiadu.
– Przyznany przez organizatorów czek na 1600 dolarów sprawia wrażenie dość skromnej nagrody finansowej, biorąc pod uwagę uzyskany wynik.
– Spodziewam się stypendium z Polskiego Związku Judo, a dodatkowo liczymy z Arturem, że uda się pozyskać sponsora. Otrzymane pieniądze pomogą nam inwestować w siebie i odnosić kolejne sukcesy.
– Będzie czas podelektować się sukcesem?
– Wątpię, bo prawdopodobnie już za niespełna dwa tygodnie wystąpię w zawodach Grand Prix w Zagrzebiu, a kolejną imprezą z moim udziałem będą mistrzostwa Polski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?