18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czasy uczonych magów

WŁODZIMIERZ KNAP
Wit Stwosz, Pokłon Trzech Króli z ołtarza w bazylice Mariackiej w Krakowie FOT. ARCHIWUM
Wit Stwosz, Pokłon Trzech Króli z ołtarza w bazylice Mariackiej w Krakowie FOT. ARCHIWUM
Przewidywanie przyszłości od najdawniejszych czasów było dla człowieka niezwykle istotnym, a zarazem jednym z najtrudniejszych problemów życiowych.

Wit Stwosz, Pokłon Trzech Króli z ołtarza w bazylice Mariackiej w Krakowie FOT. ARCHIWUM

6 STYCZNIA * Kościół obchodzi Święto Objawienia Pańskiego, potocznie nazywane Świętem Trzech Króli * Najpewniej byli to magowie ze Wschodu, znawcy astrologii, astronomii, filozofii

Ludzie zawsze chcieli znać przyszłość: własną i świata. Ponieważ był popyt, zrodziła się też i podaż. Przepowiadaniem losów zajmowali się natchnieni religijnie prorocy. Wieszczeniem losów indywidualnych natomiast wróżbiarze, czarnoksiężnicy, magowie i astrologowie.

Nie brakuje wśród nich głośnych nazwisk, by wymienić Nostradamusa, syna kupca żydowskiego pochodzenia, który odurzony ziołami opowiadał niestworzone historie, zwodząc łatwowierne XVI-wieczne elity i mamiąc kolejne pokolenia naiwnych aż po czasy obecne. Jednocześnie należy pamiętać, że Nostradamus był wybitnym w swoich czasach lekarzem i uczonym badającym naturalne procesy biologiczne, a nawet przemysłowcem, twórcą przemysłu kosmetycznego z prawdziwego zdarzenia.

Jednak zarówno jego proroctwa, jak i niemal wszyskie inne, zawsze były przerażające, katastroficzne. I tak jest do dziś. Zapotrzebowanie na magię, wróżbiarstwo wcale nie maleje.

Na ludzkiej żądzy poznania przyszłości żerują autorzy horoskopów, wróżki itp. Ale prognozy serwują nam również uczeni, np. ekonomiści, politolodzy, socjolodzy, futuryści, klimatolodzy itp. Cechą wspólną wszelkich przewidywań jest to, że niemal z reguły są chybione, a jeżeli trafią się celne, to dlatego, iż prawdopodobieństwo było 50-procentowe, zgodnie z wzorem: albo będzie padać, albo nie.

Od tysiącleci wróżbiarstwo trzyma się mocno

Ludzi od niemal zawsze ciekawiła przyszłość: własna, bliskich, świata. Najstarsza znana przepowiednia została napisana przez Asyryjczyków na glinianej tabliczce mniej więcej 10 tys. lat temu: "Nasza ziemia podlega nieustannej degeneracji. Są znaki, które pokazują, że świat szybko zmierza do swojego końca. Przekupstwo i korupcja są powszechne". Nihil novi sub sole - ciśnie się na usta.

Zamiast wierzyć w magię, wróżby, czary, sny, przepowiednie, może warto wyciągnąć wnioski z mądrego wiersza Horacego. Ponad 2000 lat temu napisał: "Nie pytaj próżno, bo nikt się nie dowie,/ Jaki nam koniec gotują bogowie,/ I babilońskich nie pytaj wróżbiarzy,/ Lepiej tak przyjąć wszystko, jak się zdarzy,/(...) Nie troszcz się o to i klaruj swe wina./ Mknie rok za rokiem jak jedna godzina./ Więc łap dzień każdy, a nie wierz ni trochę/ W złudnej przyszłości obietnice płoche" (oda XI, przekład Henryka Sienkiewicza).

Nieznana Pytia

Łatwo powiedzieć. W praktyce ludzie są swego rodzaju więźniami przeznaczenia. Z usług magów, astrologów, wróżek, korzystali i tysiące lat temu, i robią to dzisiaj. Starożytni Grecy uważali, że nad całym kosmosem panuje niepodzielnie Mojra, czyli Los. Jej woli nie mógł odwrócić ani człowiek, ani bóg, choćby Zeus. Ludzie mogli jednak poznać swoją przyszłość, poradzić się bogów. Bohaterowie "Iliady" na samym początku eposu wybrali następującą drogę: "Żywo więc, wieszczka jakiegoś poradźmy się albo kapłana/ Czy też snów wykładacza". Ksenofont, historyk, żyjący w V i IV stuleciu p.n.e. we "Wspomnieniach o Sokratesie" pisze, że ten wielki filozof miał powiedzieć: "Także ci, którzy chcą dobrze zarządzać sprawami domowymi lub państwowymi, potrzebują wróżbiarstwa".
Cyceron, filozof, polityk, w swoim dialogu "O wróżbiarstwie" pisze: "Nie znam doprawdy żadnego narodu, izby nie przyjmował, że przyszłość można przepowiadać i że niektórzy ludzie są w stanie widzieć ją i wieszczyć". Cyceron przekonuje, że palma pierwszeństwa we wróżbiarstwie należy się Asyryjczykom. O Chaldejczykach mówił, że w wyniku obserwacji gwiazd stworzyli taką wiedzę, iż z jej pomocą mogli przepowiedzieć każdemu, co go czeka. O Egipcjanach wypowiadał się z równie wielkim uznaniem. Rzymianie do wróżb przywiązywali wyjątkową wagę, zarówno w życiu prywatnym, jak i państwowym. Każde ważniejsze przedsięwzięcie, poprzedzali wróżbami.

W całej starożytności korzystanie z wyroczni było powszechnie uznaną praktyką. Wróżenie było wtedy sztuką. Dla dzisiejszych ludzi Zachodu najbardziej znane są zwyczaje z czasów antycznej Grecji. Stefan Oświecimski, autor książki poświęconej starożytnemu wróżbiarstwu greckiemu, wymienia wiele jego rodzajów.

Plutarch (45-120), jeden z największych pisarzy starożytnej Grecji, który był też kapłanem Apollona w Delfach, w dziele "O wyroczni pytyjskiej" przyznaje, że cieszą go obecne czasy, bo są spokojne, a w konsekwencji ludzie pytają bóstwa "jak w szkole: Czy warto się żenić? Czy warto dokądś popłynąć?, Czy warto komuś pożyczyć pieniądze?".

Wyrocznia w Delfach była zdecydowanie najważniejsza. Historyków zdumiewa jednak to, że choć dysponują sześciuset zachowanymi poradami Pytii, to wiedza o funkcjonowaniu wyroczni w Delfach jest nadal niepełna. Początkowo, jak mówi Plutarch, radzono się wyroczni raz do roku, w dzień urodzin Apollona, który przypadał na wiosnę. Potem co trzy miesiące, ale kolejki rosły, Zwiększono więc liczbę Pytii. Korzystać z nich mogli wszyscy, choć Grecy mieli pierwszeństwo. Najpierw trzeba było zapłacić tzw. ofiarę wstępną. Była nią najczęściej koza. Zwierzę było przez kapłanów kropione zimną wodą. Jeśli nie zadrżało, uważano, że ofiara nie została przyjęta, a petent nie może trafić przed oblicze Pytii. Gdy wszystko poszło dobrze, przechodziło się dalej, aż do dołu wróżebnego. Znajdował się tam trójnóg, na którym zasiadała kapłanka Pytia, niezbędne narzędzie w komunikacji z bogiem-wieszczem. Najpierw wybierano ją spośród panien, a później z grona starszych kobiet. Wybrana musiała zamieszkać w sanktuarium. Pytia, wierzono, mówiła pod wpływem tchnienia bożego. Do dziś nie znamy odpowiedzi na szereg pytań, m.in. dotyczących szczegółów jej profetycznego transu czy relacji między wieszczką a otaczającymi ją kapłanami, a także w kwestii jej samodzielności podczas aktu wieszczego.

Trzej królowie

W cywilizacji chrześcijańskiej natomiast za matkę katastroficznych proroctw uchodzi "Apokalipsa". Potocznie uważana jest za księgę wieszczącą zagładę świata. Zawiera sceny pełne grozy, lecz w istocie - o czym zapominamy - głosi przesłanie pozytywne, uczy bowiem, że miłość pokona wszelkie zło. Ale też jak przejść do porządku dziennego wobec ostrzeżenia, które udziela nam jej autor, strasząc, że na każdego, kto ją będzie interpretował, kalecząc jej sens, Bóg nałoży plagi. Może zatem lepiej nie komentować tego trudnego dzieła?
Mimo że większość Polaków mieni się chrześcijanami, to mało kto zważa na fakt, że Biblia surowo osądza i potępia praktyki wróżebne uprawiane poza ramami najpierw objawienia Mojżeszowego, następnie chrześcijańskiego.

Proroctw nie brakuje w Nowym Testamencie, a pełno ich w Starym. Jednak Księga Powtórzonego Prawa bezwzględnie potępia każdego, kto by uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie, czary, stawiał horoskopy, uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Ustami Ezechiela Bóg oznajmia, że jego ręka dotknie tych, którzy widzą rzeczy zwodnicze i przepowiadają kłamstwa, nawet jeśli robią to tylko dla zabawy! Ustami Jeremiasza grozi, że wyśle przeciwko nim "węże jadowite, których nie można zaklinać". W "Księdze Wyjścia" mówi wręcz: "Nie pozwolisz żyć czarownicy".

Jeśli ktoś myśli, że Nowy Testament pod tym względem jest bardziej liberalny, to się myli. Równie ostro potępia wszelkie formy magii, a więc również wróżbiarstwo i astrologię. Prawo prorokowania w Nowym Testamencie przysługuje tylko tym, którzy otrzymali taki dar od Ducha Świętego.

Jednocześnie pełne niezwykłości jest biblijne opowiadanie o magach ze Wschodu, które ewangelista Mateusz umieszcza zaraz po opisie narodzin Jezusa. Jest to historia, która od wieków pobudza wyobraźnię, w tym artystów, uczonych. Niektórych skłaniała do badań i refleksji.

Można, jak czyni to wielu, bagatelizować tę opowieść, ale też można zagłębić się w nią i znaleźć w niej głęboką mądrość. Najpierw trzeba postawić pytanie: jak ją rozumieć? Charles H. Dodd, jeden z najwybitniejszych biblistów, w "Założycielu chrześcijaństwa" przestrzega: "Kto by próbował na- kreślić wyraźną granicę między faktem a symbolem, byłby bardzo śmiały". Jednak przeważa pogląd, że opowieść bożonarodzeniowa św. Mateusza jest wyłącznie teologiczną medytacją, niemającą nic wspólnego z historią. Tak uważają nawet niektórzy chrześcijańscy egzegeci, np. zmarły trzy lata temu biblista i teolog Rudolf Pesch.

Nie wszyscy jednak tak myślą. Jean Danielou (1905-1974), jezuita, geniusz myśli teologicznej, doszedł do przekonania, że relacja Mateuszowa jest teologiczną interpretacją wydarzeń historycznych. Ten pogląd francuskiego teologa podziela Joseph Ratzinger, czyli Benedykt XVI. W napisanej stosunkowo niedawno książce "Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo" pisze: "Obydwa rozdziały historii dzieciństwa u Mateusza nie są ubraną w szaty historią medytacji, lecz odwrotnie: Mateusz opowiada nam rzeczywistą historię, przemyślaną i zinterpretowaną teologicznie. W ten sposób pomaga nam głębiej zrozumieć tajemnicę Jezusa". Ratzinger twierdzi, że, kiedy mamy tylko przekaz podany przez ewangelistów i nie możemy go skonfrontować z żadnym innym źródłem, to radzi przyjąć, iż autorzy Ewangelii nie zamierzają wprowadzać w błąd czytelników, a zatem podają fakty historyczne.
Zacznijmy od gwiazdy, bo to ją ujrzeli magowie, a ona skłoniła ich do ruszenia w drogę. I wiodła. U starożytnych gwiazda przysługiwała możnym. Wyrażała hołd dla ich narodzin. Obwieszczała np. narodziny Abrahama, Aleksandra Wielkiego, cezara Augusta. W Chinach uczciła narodziny Buddy. W poemacie Bhaga-wadgita wspomina się o niej jako o gwieździe Kriszny. Czy tak samo było w przypadku narodzin Jezusa, czyli gwiazda jest czystym wymysłem? Tak uważają nawet znani bibliści i teolodzy. Już św. Jan Chryzostom (ok.350-407), Ojciec Kościoła, pisał, że "nie była to zwyczajna gwiazda, a nawet nie była to w ogóle gwiazda, lecz niewidzialna moc, która przyjęła taką postać".

A może jednak Gwiazda Betlejemska istniała? Niemiecki astronom Jan Kepler na początku XVII w. obliczył, że w roku 747 od założenia Rzymu (czyli w 7-6 roku p.n.e.) miała miejsce wielka koniunkcja Jowisza i Saturna (ustawienie obu planet i obserwatora w jednej linii). Kepler nie mógł wiedzieć, że Jezus najpewniej na świat przyszedł w latach 7-6 p.n.e. Był przekonany, że miało to miejsce o kilka lat później.

Kim byli "Trzej Królowie"? Mateusz nazywa ich "magami" ze "Wschodu". Za magów uważało się przede wszystkich perskich kapłanów. Sam termin "magus" wywodzi się z Persji, gdzie oznaczał klasę kapłańską. W Nowym Testamencie magowie występują i jako mędrcy, i w charakterze oszustów. W Dziejach Apostolskich św. Paweł maga noszącego imię Elimas nazywa "synem diabelskim". Jako mędrców przedstawia ich natomiast św. Mateusz.

Znawcy twierdzą, że jeśli nawet nie byli perskimi kapłanami, to z pewnością kluczowe znaczenie miała dla nich wiedza astronomiczna, religijna, filozoficzna, która bliska była magii (Arystoteles mówił o filozoficznej pracy magów). W Babilonie, gdzie przez stulecia było centrum astronomii, nawet w czasach Jezusa, choć miasto chyliło się wtedy ku upadkowi, nie brakowało astronomów. Austriacki astronom Konradin Ferrari d'Occhieppo jest zdania, że mogli oni obliczyć czas wystąpienia koniunkcji Jowisza i Saturna. Joseph Ratzinger zwraca jednak uwagę, że nie wszyscy, którzy potrafili obliczyć moment koniunkcji planet, "myśleli przy tym o królu żydowskim, mającym znaczenie także dla nich". I dodaje: "Żeby ta gwiazda mogła się stać przesłaniem, musiałoby krążyć jakieś proroctwo".

I okazuje się, że z pomocą przychodzą nam dwaj historycy rzymscy: Tacyt i Swetoniusz. Z ich pism dowiadujemy się, że ok. dwóch tysięcy lat temu istniało dość powszechne oczekiwanie, że z Judei wyjdzie władca świata.

Dlaczego w tradycji Kościoła magowie są królami? Po prostu opowiadanie św. Mateusza czytane było w świetle Księgi Izajasza i Psalmu 72 ("Królowie Tarszisz i wysp złożą daninę, królowie Szeby i Saby przyniosą dary").

Kiedy mędrcy weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją, padli na twarz i oddali Mu pokłon. Dlaczego Mateusz nie wspomina o obecności Józefa? Joachim Gnilka, teolog i biblista niemiecki, tłumaczy, że Mateusz przypomina w ten sposób o narodzeniu z Dziewicy. Następnie magowie otworzyli swoje szkatuły i podarowali Świętej Rodzinie złoto, kadzidło i mirrę. Te dary są uznaniem królewskiej godności Jezusa. W Księdze Izajasza jest napisane, że inne narody złożą Bogu w ofierze złoto i kadzidło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski