18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czaszka św. Stanisława

Redakcja
Maestria tego dzieła sztuki zadziwia do dzisiaj, a szczególną uwagę przykuwają szlachetne kamienie i perły, które dekorują pokrywę relikwiarza Fot. Wacław Klag
Maestria tego dzieła sztuki zadziwia do dzisiaj, a szczególną uwagę przykuwają szlachetne kamienie i perły, które dekorują pokrywę relikwiarza Fot. Wacław Klag
W skarbcu katedry krakowskiej znajdują się dwa relikwiarze na pomieszczenie czaszki św. Stanisława Biskupa i męczennika. W pierwszym z nich przechowywana jest obecnie czaszka św. Floriana, którą katedra pozyskała w roku 1184.

Maestria tego dzieła sztuki zadziwia do dzisiaj, a szczególną uwagę przykuwają szlachetne kamienie i perły, które dekorują pokrywę relikwiarza Fot. Wacław Klag

Królewski dar jakby złotą klamrą godnie zamyka schyłek gotyku w naszej sztuce złotniczej i jest wyjątkowej klasy dziełem sztuki, jak również od pięciuset lat obiektem kultu religijnego.

Na tym zabytku sztuki złotniczej dostrzegamy łaciński napis, który w tłumaczeniu na język polski brzmi: Głowa św. Stanisława Męczennika, chwalebnego biskupa krakowskiego oraz To dzieło wykonać poleciła najjaśniejsza księżna pani Zofia z łaski Bożej królowa Polski. Przypomnijmy w tym miejscu pewne historyczne wydarzenia. W roku 1422, za namową wielkiego księcia litewskiego Witolda, stary, bo liczący ponad siedemdziesiąt lat, król Władysław Jagiełło poślubił w Nowogródku siedemnastoletnią Sonkę Holszańską, która na chrzcie świętym otrzymała imię Zofia. Dopiero w dwa lata później - 12 lutego 1424 roku - została ona ukoronowana na królową Polski w obecności trzech władców: męża Władysława Jagiełły, przyszłego cesarza Zygmunta Luksemburczyka i Eryka króla Danii. Ta skromna księżniczka, córka kniazia Andrzeja Holszańskiego, niewątpliwie awansowała wśród europejskich dynastów. Miała bowiem zapewnić ciągłość dynastii Jagiellonów, dając swojemu mężowi z dawien dawna oczekiwanych synów. Dziedziców tronu. Postanowiła przeto św. Stanisławowi, patronowi Królestwa Polskiego, szafarzowi korony monarszej, któremu wszystko było w ówczesnej Polsce poddane, ofiarować dar - godny jej królewskiej godności. Jako wotum koronacyjne sprawiła relikwiarz na czaszkę świętego, opiekuna szczególnego Królestwa Polskiego i dynastii, w którą po poślubieniu Jagiełły weszła. Średniowieczny człowiek ze swoją dziecięcą wiarą widział w patronie Królestwa postać żywą, która wedle swej woli dysponuje wszelkimi łaskami, obdarzając nimi także swoich czcicieli. I wydaje się nam, że królowa Zofia, będąc już brzemienną w momencie koronacji, dziękowała św. Stanisławowi nie tylko za dar korony, lecz także za dar nowego życia, które nosiła w swoim łonie. Była już wówczas w ciąży z Władysławem, przyszłym królem Polski i Węgier. Miała zatem za co dziękować św. Stanisławowi. I nie jest wykluczone, że właśnie wtedy sprawiła relikwiarz puszkowy na jego czaszkę.
Relikwiarz ten ma kształt dwunastoboku, wspartego na czterech kulach. Na bokach umieszczono postacie biskupów i aniołów. To pośród tych aniołów i świętych znajduje się w środku relikwiarza czaszka świętego, która symbolizuje całe ciało św. Stanisława, zgodnie z zasadą ubi caput ibi korpus. Relikwiarz ma zatem kształt miasta świętego - Jerozolimy Niebieskiej - owej civitas Santa, opisanej w Apokalipsie św. Jana. Dwanaście boków relikwiarza symbolizuje dwanaście bram niebieskiego Jeruzalem, widzianego przez św. Jana. Liczbę tę z dużym upodobaniem stosowano w średniowiecznej sztuce sakralnej, przy czym liczba dwanaście wyrażała również fundamenty niebieskiego miasta, jakimi było dwunastu apostołów. O tym wszystkim można było dokładnie przeczytać w Apokalipsie. Aniołowie umieszczeni na bokach zdają się poruszać sferę niebieską, a biskupi - reprezentujący rzesze świętych w niebie - udzielają ziemi swojego błogosławieństwa. Tak więc nasz relikwiarz wyobraża orbis caelestis - świat niebieski będący dla chrześcijanina ideałem życia wiecznego, pośmiertnej łączności z Bogiem, jego aniołami i świętymi. To w tym właśnie relikwiarzu do początku XVI wieku przechowywano czaszkę św. Stanisława.
W roku 1504 katedra otrzymała iście królewski dar. Nowy relikwiarz na czaszkę św. Stanisława. W roku 1504 przypadała czterysta dwudziesta piąta rocznica męczeńskiej śmierci św. Stanisława. W tamtym czasie czaszki świętych, które jako pozostałość głowy, traktowane były jako nobilissima pars corporis humani (najgodniejsza część ciała ludzkiego) pozostawały w szczególnej czci w chrześcijańskim świecie, bo symbolizowały całe ciało. Od XV stulecia pojawiła się w naszej kulturze artystycznej forma relikwiarza puszkowego, kształtem swoim bardziej przydatna na pomieszczenie czaszki. Nowy relikwiarz na czaszkę - jak wówczas powiadano głowę - przybrał właśnie formę puszki. Jest on ośmiokątnym budyneczkiem, opiętym w narożach skarpami, nakryty silnie spłaszczoną kopułą. Spoczywa na barkach czterech aniołów, dzierżących w rękach tarcze z herbami Królestwa Polskiego, Wielkiego Księstwa Litewskiego, kardynała Fryderyka Jagiellończyka (zm. 1503) oraz królowej Elżbiety Rakuszanki (zm. 1505), wdowy po królu Kazimierzu Jagiellończyku. Na bokach relikwiarza znajduje się osiem lanych płaskorzeźb opowiadających sceny z życia św. Stanisława: kupno wsi od komesa Piotra, wskrzeszenie Piotrawina (komesa Piotra), świadczenie przed królem Bolesławem Śmiałym, zamordowanie św. Stanisława przez króla, rozsiekanie zwłok męczennika, orły strzegące ciała Stanisława, pogrzeb św. Stanisława i kanonizacja w roku 1253. Na relikwiarzu znajduje się napis, który w tłumaczeniu na język polski brzmi: Świętemu Stanisławowi, szczególniejszemu patronowi, Elżbieta królowa Polska z synami Janem Olbrachtem królem i Fryderykiem kardynałem biskupem krakowskim, za staraniem następcy jego Jana Konarskiego, relikwiarz ten ofiarowała i podarowała w roku 1504.
W roku tym nie żyli już król Jan Olbracht (zm. 1591) i kardynał Fryderyk (zm. 1503). Na dnie relikwiarza znajduje się podpis artysty, który wykonał to znakomite dzieło: MARTINUS MARCZINECZ AUTHOR HUIUS OPERIS. Czaszka św. Stanisława znajduje się w srebrnym relikwiarzu z herbem Nieczuja, który włożono do tego okazałego złotego relikwiarza z fundacji królowej Elżbiety. Ten królewski dar, jakby złotą klamrą godnie zamyka schyłek gotyku w naszej sztuce złotniczej i jest wyjątkowej klasy dziełem sztuki, jak również od pięciuset lat obiektem kultu religijnego. Maestria tego dzieła sztuki zadziwia do dzisiaj, a szczególną uwagę przykuwają szlachetne kamienie i perły, które dekorują pokrywę relikwiarza.
W roku 1881 biskup Albin Dunajewski zezwolił na otwarcie relikwiarza i obejrzenie czaszki św. Stanisława. Już wówczas zwrócono uwagę na szramę w tylnej części czaszki i uznano ją jako ślad po uderzeniu ostrym narzędziem, zatem pokrywało się to z hagiograficznymi żywotami św. Stanisława.
W roku 1963 - za zgodą biskupa Karola Wojtyły, ówczesnego wikariusza kapitulnego archidiecezji krakowskiej - ponownie otwarto relikwiarz i czaszkę świętego poddano specjalistycznym badaniom przez lekarzy sądowych - prof. Jana Olbrychta i dra Mariana Kusiaka. 9 czerwca biegli sporządzili protokół z oględzin czaszki, zakończony opinią. Napisali w niej m.in. Na powierzchni zewnętrznej kości czaszki są widoczne tu i ówdzie nieregularne, różnej wielkości ubytki blaszki zewnętrznej, głównie w kości czołowej i ciemieniowej prawej, odsłaniając substancję gąbczastą. Widać również w kości czołowej i potylicznej nieregularne okrągławe ubytki drążące przez całą grubość tychże kości (...).
Skonstatowano także dwie smugi, ułożone na kościach ciemieniowych, wyglądem przypominające zawalanie ziemią. Czaszka należała do mężczyzny w wieku około czterdziestu lat, lub ponad czterdziestu lat. Stwierdzili też na czaszce zmiany w postaci wgnieceń blaszki zewnętrznej kości, jednak przy braku uszkodzeń wgniecionej blaszki oraz bez włamania i załamania w tych miejscach kości. Najdłuższe i najgłębsze wgniecenie znajduje się na potylicy biegnące od góry ku dołowi. (...) Stwierdzone na czaszce wgniecenia są charakterystyczne dla działania urazów zadanych narzędziem tępokrawędzistym. Ścisłe określenie użytego narzędzia jest niemożliwe, zresztą - jak uczy doświadczenie lekarskie - następstwa urazów zadanych w czaszkę przedstawiają się - poza obrażeniami zadanymi bronią palną i kłutą - rozmaicie, zależnie od użytego narzędzia oraz działającej siły (...).
Na podstawie stwierdzonych obrażeń, obydwaj biegli pokusili się o rekonstrukcję zabójstwa. Jeśli uwzględnić - pisali - umiejscowienie i charakter tych wgnieceń, a w szczególności, że wgniecenie na tyłogłowiu posiada lewy brzeg biegnący prostopadle do dna wgniecenia, prawy zaś brzeg tego wgniecenia ma przebieg bardziej styczny, można przyjąć, iż uraz w tyłogłowie nastąpił od tyłu i nieco od strony prawej w kierunku ku stronie lewej. Zgodnie zaś z doświadczeniem lekarskim następuje po takim urazie zazwyczaj upadek uderzonego na lewą stronę ciała, a zatem w kierunku działania siły urazu z następowym odsłonięciem wówczas okolic ciemieniowych, a zwłaszcza okolicy ciemieniowej prawej, które to okolice mogą być wtedy miejscem następnych uderzeń.
Biegli również stwierdzili, że zachowane na czaszce wgniecenia mogą być także następstwem urazów. Rzecz jasna, że przy takim badaniu biegli powstrzymali się od orzekania o przyczynie śmierci człowieka, którego czaszkę wnikliwie przebadali. Nadmienili jednak, że zgon tej osoby nastąpił w następstwie uszkodzenia mózgu i opon mózgowych, już to w następstwie wstrząśnienia mózgu.
Czaszka św. Stanisława stała się trzecim źródłem do zbadania tzw. factum S.Stanislai. Posiadamy w tej mierze jedynie dwa źródła pisane: "Kronikę" Anonima zw. Gallem oraz "Kronikę polską", pióra Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem. Teraz - w roku 1963 - pojawiło się trzecie wiarygodne źródło jakim jest czaszka świętego. Badania czaszki wykluczyły śmierć w wyniku wykonania wyroku sądowego. Wynik badań nie wykluczył wersji że biskup zginął w okolicznościach podanych nam przez tradycję, zatem podczas sprawowania Eucharystii przy ołtarzu. Oczywiście nie możemy też stwierdzić czy zabójstwa dokonał osobiście król Bolesław Śmiały, czy też nasłani przez niego siepacze. Wybitny polski mediewista prof. Gerard Labuda pisał Król dokonał prawdopodobnie osobiście zabicia biskupa. I to jest ostatnie w nauce słowo dotyczące św. Stanisława.
MICHAŁ ROŻEK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski